Konopie na biznesowych salonach. Wywiad ze Zbigniewem Pisarskim i Piotrem Liroy-Marcem
Zbigniew Pisarski i Piotr Liroy-Marzec, fot. Robert-WilczynskiNa początku ustalmy: Nie jesteście panowie dla siebie konkurencją?
Zbigniew Pisarski, CanPoland S.A.: Rynek jest tak duży…
Piotr Liroy-Marzec, LiRoyal: Od lat słyszę: spieszmy się rozkręcać ten biznes, bo niedługo będzie za późno, inni nas wyprzedzą. A ja uważam, że „za późno” to jeszcze długo nie będzie. Tyle jest wciąż do zrobienia, tyle segmentów rynku do zagospodarowania, zmian prawnych do wprowadzenia. Nie chcę nawet rozważać tematu konkurencji, bo dopóki robienie biznesu na konopiach ma związek z edukacją, dopóki przedsiębiorcy działają na podstawie przepisów prawa, dopóty jestem naprawdę szczęśliwy.
Także dlatego, że w centrach miast widzi pan wyrastające sklepy z produktami konopnymi, olejami CBD itd.? Odczuwa pan satysfakcję?
P.L.-M.: Jestem do tego widoku przyzwyczajony, ale cieszę się, że takie sklepy powstają. Pod warunkiem, że kadra, która tam jest zatrudniana, to kadra wyedukowana, fachowa. I że jeśli ktoś, kto wejdzie z ulicy, by zobaczyć, co w takim sklepie można kupić, wyjdzie z niego z porcją rzetelnych informacji. Ważne jest też to, jak rozwój rynku pokazuje, że dziś naprawdę można ten biznes robić całkowicie legalnie, z dobrym zyskiem finansowym.
Z.P.: Nasz biznes to nie jest szara strefa.
Zbigniew Pisarski stwierdził nawet, że „konopie wchodzą na salony”.
Z.P.: Przez wiele lat przyjmowało się, że konopie są mocno stygmatyzowane jako branża. Także ze względu na to, jakie środowiska temat podejmowały. Wszystko działo się bowiem na marginesie branży farmaceutycznej, w ramach nie do końca uregulowanego obszaru. Dziś konopie wchodzą na salony dzięki temu, że poważne podmioty, jak np. firmy farmaceutyczne, takie jak chociażby CanPoland, podjęły się działań na rzecz ich promocji w medycynie.
Bo oczywiście na świecie konopie na salonach są od dawna, skoro dziś możemy mówić o spółkach giełdowych, które mają kapitalizację rzędu 10–12 mld dol. W Polsce konopie wciąż przebijają się do mainstreamu, przestają być tabu, a sama branża przestaje być wstydliwa.
Wstydliwa?
Z.P.: Mimo że działamy w bardzo uregulowanym sektorze rynku, rocznie mamy dziesiątki inspekcji, kontroli, nadzorów. Spotkałem się z sytuacją, gdy inwestorzy z jednej strony biznesowo wchodzili w ten rynek, zdając sobie sprawę z tego, jaka jest skala wzrostu, ale z drugiej – prosili by nie ogłaszać światu, że zainwestowali w tę działalność. Mieli obawy, jak ich dotychczasowi partnerzy biznesowi na taką informację zareagowaliby. Byli skrępowani. Ale w ostatnich miesiącach rzeczywiście nastąpił duży postęp. Sądzę, że nasza kampania crowdinvestingowa się do tego przyczyniła.
11 minut. Tyle potrzebowaliście, by pobić nowy rekord związany z emisją akcji firmy z biznesu konopnego. Inwestorzy wykupili akcje za 4,4 mln zł, poprzedni rekord należał do Kombinatu Konopnego, który na platformie Crowdway.pl w trakcie emisji swoich akcji zebrał 4,2 mln w nieco ponad pół godziny.
Z.P.: Chętnych na nasze akcje było pięciokrotnie więcej. Proszę zwrócić uwagę, ile artykułów na ten temat się ukazało, w jakim tonie wyrażano się w nich o potencjale branży. Jak zachował się rynek. W dniu, w którym przeprowadziliśmy akcję crowdfundingu udziałowego, wartość dwóch czy trzech zajmujących się konopiami spółek skoczyła o kilkadziesiąt procent. To był moment zwrotny dla branży. W końcu wybrzmiało, że, mówiąc o konopiach, mówimy także o branży farmaceutycznej, choć oczywiście są firmy działające w sektorze wellness, kosmetycznym czy przemysłowym. Ale to ten farmaceutyczny nadaje branży powagi. Fakt, że angażuje się kapitałowo w ten rynek, daje poważny poziom legitymizacji. Spotkałem się nawet z takim stwierdzeniem, że konopie staną się pełnoprawnym uczestnikiem rynku farmaceutycznego na świecie.
Kiedy?
Z.P.: W momencie, w którym firmy ubezpieczeniowe zaczną w ten rynek inwestować. I to zaczyna się dziać. Firmy ubezpieczeniowe mają udział w produkcji danego leku, co pozwala im uzasadnić rentowność stosowania terapii, bo te firmy pokrywają potem ich koszty.
Wróćmy na moment do idei społecznego inwestowania. LiRoyal też oferuje możliwość inwestowania w swoje „zielone imperium”. Dotychczas ponad...
Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów
Masz już prenumeratę? Zaloguj się
Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl
Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?
- Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
- Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
- Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
- Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska
Więcej możesz przeczytać w 8/2021 (71) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.