Czułość węchu psa
Joanna Tyrowicz / Fot. East NewsCzy po uruchomieniu przez nową większość rządową procedury postawienia prof. Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu zmieniła się atmosfera w NBP?
Wie pan, że psy mają tak czuły węch, że nie są w stanie na podstawie zapachu odróżnić talerza, na którym niedawno leżał pieczony kurczak, od takiego, na którym on nadal leży? Ten pierwszy daje tak intensywne zapachy, że kończy im się skala. Sytuacja w naszym banku centralnym jest na tyle odległa od normalności i elementarnej przyzwoitości, że subtelności, jak atmosfera pracy, już po prostu nie da się wyczuć.
Decydując się na wejście do zdominowanej przez PiS Rady Polityki Pieniężnej, musiała pani wiedzieć, na co się pisze.
Najwyraźniej kierowałam się dużą dozą naiwności, ale naprawdę nie spodziewałam się tego, co zastałam. Nominalnie RPP jest bezstronna i apolityczna. Wcześniej 10 lat przepracowałam w banku jako analityczka. Odpowiadaliśmy wtedy na rozmaite pytania członków kolejnych Rad Polityki Pieniężnej i zarządów. Mogliśmy mieć różne spojrzenie na świat, ale jedno nas łączyło. Podczas wspólnych przerw obiadowych mniej więcej w połowie zupy rozmowa zawsze schodziła nam na ekonomię. Uzna pan pewnie, że to trochę geekowe, ale naprawdę gadaliśmy o modelach i danych.
Rozumiem, że w RPP tak nie jest.
Sale posiedzeń rady przypominają co prawda ul, ale gada się w nim o wszystkim, tylko nie o tym, co należy.
O polityce pieniężnej nie rozmawiacie?
O polityce słyszę owszem, nawet dużo. Niestety nie o pieniężnej.
To na oficjalnych posiedzeniach Rady. A wspomniane rozmowy przy zupie? Są?
Wprawdzie po posiedzeniu rady zwykle jest jakiś posiłek w stołówce, ale nie korzystam. Gdy zaczynałam kadencję, czworo członków RPP i prezes publicznie zagroziło mi prokuraturą. Nie widzę powodu, żeby siadać z nimi do stołu.
Decydując się na udział w sprzyjającej ówczesnej większości rządowej Radzie Polityki Pieniężnej, w pewnym sensie skazała pani siebie na bycie Kasandrą wieszczącą trudną przyszłość, na przykład wysoką inflację. A Kasandry zazwyczaj się nie lubi.
Podczas posiedzeń rady problemem nie jest to, że ktoś się z kimś nie zgadza albo że ma wynikającą z wiedzy i analiz inną interpretację danych. Kłopot jest w tym, że na tych posiedzeniach o polityce pieniężnej prawie w ogóle się nie mówi. Za to godzinami analizuje się na przykład, co ktoś powiedział w jakimś programie telewizyjnym albo radiowym. Albo prowadzi się długie dyskusje o czołgach. Po prostu przestałam tego słuchać.
Czy prezes Adam Glapiński takie dyskusje akceptuje?
Jest prowodyrem. Zresztą w czasie obrad RPP zajmuje się głównie łączeniem kropek.
To znaczy?
Gdy pada jakieś trudniejsze pytanie dotyczące np. nieprawidłowości w NBP, jego troską nie jest wyjaśnienie ewentualnego nieporozumienia, lecz dociekanie, kto za danym pytaniem stoi. Porównuje swoich przeciwników do jakichś robaków, które wyłażą spod podłogi...
Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów
Masz już prenumeratę? Zaloguj się
Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl
Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?
- Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
- Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
- Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
- Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska
Więcej możesz przeczytać w 5/2024 (104) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.