Budżet z kolosalnym deficytem. "Chcieliśmy pozostawić pewną elastyczność"
W trakcie spotkania z mediami Domański wyjaśnił, że na ten wzrost wpływ miały przede wszystkim czynniki zewnętrzne, na które rząd nie miał wpływu. — Mają one charakter przejściowy, na przykład efekt dezinflacji na budżet w 2025 roku nie będzie już tak silny — stwierdził.
Zgodnie z wcześniejszymi założeniami budżetowymi deficyt na koniec 2024 roku miał wynieść 184 miliardy złotych. Jednak we wtorek rząd zaakceptował projekt nowelizacji budżetu, który zakłada wzrost deficytu o 56 miliardów złotych. Wzrost wynika z kilku czynników, które minister Domański szczegółowo omówił.
Inflacja a budżet
Przede wszystkim inflacja okazała się o 3 punkty procentowe niższa niż przewidywano w budżecie na ten rok, co zmniejszyło wpływy z VAT o 23 miliardy złotych. Dodatkowo nie pojawił się planowany wcześniej zysk z Narodowego Banku Polskiego na poziomie 6 miliardów złotych, co było już wcześniej wiadome.
Z kolei we wpływach z CIT odnotowano brak około 11 miliardów złotych w stosunku do prognoz. Również przychody z handlu emisjami CO2 w ramach unijnego systemu ETS były niższe od przewidywanych, powodując ubytek 9 miliardów złotych w dochodach budżetowych. Minister wyjaśnił, że w budżecie na ten rok poprzedni rząd założył cenę uprawnień na poziomie 90 euro, gdy rzeczywista cena wynosiła nieco ponad 60 euro.
Czynniki te miały głównie charakter zewnętrzny, a rząd nie miał na nie bezpośredniego wpływu. W przyszłym roku nie będą one już działać — przykładowo w prognozach założono brak zysków z NBP.
Adnrzej Domański dodał również, że to już siódma nowelizacja ustawy budżetowej w ciągu ostatnich dziewięciu lat i że stosowanie takiego narzędzia nie jest wyjątkowe w polityce budżetowej.
Choć wydatki nie zostały zwiększone względem pierwotnej wersji budżetu, nastąpią pewne przesunięcia w jego ramach.
Wsparcie dla samorządów
Nowelizacja przewiduje dodatkowe wsparcie dla samorządów w wysokości 10 miliardów złotych na bieżące wydatki. Z tej kwoty 8,2 miliarda złotych trafi do samorządów w postaci zwiększonego udziału w PIT, a pozostała część to przyspieszenie wypłaty listopadowej subwencji. Inne, punktowe przesunięcia obejmują 1,2 miliarda złotych przeznaczone na budżet zdrowia, które trafią do NFZ, oraz dodatkowe 600 milionów złotych dla KRUS.
Mimo zwiększenia deficytu Ministerstwo Finansów nie planuje zwiększenia emisji długu. Minister, zapytany o wzrost rentowności polskich obligacji skarbowych, zwrócił uwagę, że przecena obligacji dotyka rynków gospodarek wschodzących i jest powiązana między innymi z niepewnością związaną z nadchodzącymi wyborami w USA.
Resort liczy na wyjaśnienie sytuacji po wyborach. Minister, który niedawno przebywał w Waszyngtonie, podkreślił, że spotkał się tam z inwestorami. — Zainteresowanie polskim rynkiem jest spore, choć nadal występuje pewna niepewność — zaznaczył Andrzej Domański.
Perspektywy dla wzrostu gospodarczego Polski
Ministerstwo finansów podtrzymuje prognozy wzrostu PKB na 2024 rok na poziomie 3,1 proc. Jednak sytuacja gospodarcza kraju może zależeć od kolejnych danych. Z niepokojem rząd przyjął wrześniowe dane o sprzedaży detalicznej, która spadła o 3 proc. w porównaniu z wrześniem poprzedniego roku. Pojawiło się pytanie, czy to chwilowe odchylenie, czy może początek niekorzystnego trendu, który będzie trzeba uwzględnić w przyszłych planach.
— Dane za październik będą dostępne pod koniec listopada, więc czasu na nowelizację budżetu na 2024 rok byłoby bardzo mało. Chcieliśmy pozostawić pewną elastyczność w budżecie. Jeśli dane nadal będą się pogarszać, rozważymy potencjalne zmiany w 2025 roku, choć na ten moment jest na to za wcześnie. Są już pewne pozytywne sygnały ze strefy euro. Wydaje się, że czynniki wpływające na tegoroczny budżet miały w dużej mierze charakter zewnętrzny, z wyjątkiem nieco słabszych wpływów z CIT — skomentował Andrzej Domański.
Czytaj też: Nawet 600 złotych dopłaty do prądu niezależnie od bonu energetycznego