Bruksela liczy euro. Polska ma nie dopłacać do UE przez dodatkowe 10 lat

Za dwa tygodnie komisarz ds. budżetu UE Piotr Serafin pokaże projekt Wieloletnich Ram Finansowych 2028-34. Dokument otworzy wieloetapowe rozmowy, które – jak przypomina „Rzeczpospolita” – zwykle trwają nawet dwa lata, lecz ostatecznie rzadko odbiegają istotnie od pierwszej propozycji Komisji.
Polska wciąż na plusie, ale sufit widać coraz bliżej
- W całym 2024 r. transfery z Brukseli przekroczyły nasze składki o 8 mld euro – to oznacza, że Polska otrzymała największe wsparcie finansowe całej Unii - wskazuje portal Biznes Interia.
- Symulacje KE, sugerują, że do 2034 r. Polska nadal będzie biorcą netto, choć coroczna nadwyżka ma stopniowo topnieć - zauważa Money.pl.
- „Rzeczpospolita” szacuje, że w nowej perspektywie nasz bilans dodatni może spaść nawet o połowę względem obecnego okresu finansowania
Skąd bierze się nadal dodatni bilans?
Money.pl wskazuje dwa główne powody:
- Polityka spójności i Wspólna Polityka Rolna – to wciąż największe koperty, z których Warszawa korzysta pełnymi garściami,
- Relatywnie niska składka naliczana od dochodu narodowego brutto; szybki wzrost gospodarczy podwyższa ją wolniej niż rosną napływy z funduszu odbudowy i polityki spójności
Dlaczego nadwyżka topnieje? Polska "ofiarą własnego sukcesu"
Eksperci cytowani przez portal Biznes Interia zwracają uwagę, że Polska staje się „ofiarą własnego sukcesu” – wzrost PKB na mieszkańca (według MFW) wkrótce prześcignie Hiszpanię, co arytmetycznie obniża przepływy netto z Brukseli. Jednocześnie coraz więcej państw unijnych ma kłopot z własnym długiem publicznym, więc presja na ograniczanie wydatków z budżetu rośnie.
Czy grozi nam status płatnika netto?
Analitycy Bankier.pl uspokajają: nawet przy malejącej nadwyżce Polska nie dopłaci do wspólnej kasy co najmniej do 2034 r. czyli przez niemal 10 lat.
Co dalej z budżetem?
- Procedura: projekt KE trafi do Rady i Parlamentu Europejskiego; wymagana jest jednomyślność państw UE dla całej ramy finansowej.
- Harmonogram: pierwsze polityczne „szczyty budżetowe” mogą ruszyć jesienią; kompromis zazwyczaj zapada dopiero w ostatnim roku poprzedniej perspektywy.
- Ryzyka: spór o wydatki na obronność, migrację i transformację klimatyczną może podzielić kraje północy i południa – im ostrzejsze cięcia, tym trudniej utrzymać polską nadwyżkę netto.
Wnioski na dziś
Polska wchodzi w negocjacje z mocną kartą – nadal jako największy netto-beneficjent, ale z malejącym marginesem. Im wcześniej rząd zacznie przygotowania do scenariusza „mniejszego tortu”, tym łatwiej będzie wypełnić lukę inwestycyjną po 2034 r. Na razie jednak – przynajmniej w najbliższej dekadzie – wciąż więcej dostajemy z Brukseli, niż do niej wpłacamy.