Bruksela liczy euro. Polska ma nie dopłacać do UE przez dodatkowe 10 lat

Parlament Europejski
UE szacuje wydatki na kolejną dekadę. Polska szykuje się do negocjacji. / Fot. shutterstock/AK
Miliony z Brukseli wciąż płyną do Polski, ale złote czasy mogą się kończyć. W lipcu Komisja Europejska pokaże projekt nowego budżetu Unii na lata 2028–2034. Polska – choć wciąż największy beneficjent netto – musi się liczyć z mniejszymi przelewami i coraz trudniejszymi negocjacjami. Czy nasz bilans z Unią zacznie się kurczyć?

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Za dwa tygodnie komisarz ds. budżetu UE Piotr Serafin pokaże projekt Wieloletnich Ram Finansowych 2028-34. Dokument otworzy wieloetapowe rozmowy, które – jak przypomina „Rzeczpospolita” – zwykle trwają nawet dwa lata, lecz ostatecznie rzadko odbiegają istotnie od pierwszej propozycji Komisji.

Polska wciąż na plusie, ale sufit widać coraz bliżej

  • W całym 2024 r. transfery z Brukseli przekroczyły nasze składki o 8 mld euro – to oznacza, że Polska otrzymała największe wsparcie finansowe całej Unii - wskazuje portal Biznes Interia.
  • Symulacje KE, sugerują, że do 2034 r. Polska nadal będzie biorcą netto, choć coroczna nadwyżka ma stopniowo topnieć - zauważa Money.pl. 
  • „Rzeczpospolita” szacuje, że w nowej perspektywie nasz bilans dodatni może spaść nawet o połowę względem obecnego okresu finansowania 

Skąd bierze się nadal dodatni bilans?

Money.pl wskazuje dwa główne powody:

  1. Polityka spójności i Wspólna Polityka Rolna – to wciąż największe koperty, z których Warszawa korzysta pełnymi garściami,
  2. Relatywnie niska składka naliczana od dochodu narodowego brutto; szybki wzrost gospodarczy podwyższa ją wolniej niż rosną napływy z funduszu odbudowy i polityki spójności

Dlaczego nadwyżka topnieje? Polska "ofiarą własnego sukcesu"

Eksperci cytowani przez portal Biznes Interia zwracają uwagę, że Polska staje się „ofiarą własnego sukcesu” – wzrost PKB na mieszkańca (według MFW) wkrótce prześcignie Hiszpanię, co arytmetycznie obniża przepływy netto z Brukseli. Jednocześnie coraz więcej państw unijnych ma kłopot z własnym długiem publicznym, więc presja na ograniczanie wydatków z budżetu rośnie.

Czy grozi nam status płatnika netto?

Analitycy Bankier.pl uspokajają: nawet przy malejącej nadwyżce Polska nie dopłaci do wspólnej kasy co najmniej do 2034 r. czyli przez niemal 10 lat.

Co dalej z budżetem?

  • Procedura: projekt KE trafi do Rady i Parlamentu Europejskiego; wymagana jest jednomyślność państw UE dla całej ramy finansowej.
  • Harmonogram: pierwsze polityczne „szczyty budżetowe” mogą ruszyć jesienią; kompromis zazwyczaj zapada dopiero w ostatnim roku poprzedniej perspektywy.
  • Ryzyka: spór o wydatki na obronność, migrację i transformację klimatyczną może podzielić kraje północy i południa – im ostrzejsze cięcia, tym trudniej utrzymać polską nadwyżkę netto.

Wnioski na dziś

Polska wchodzi w negocjacje z mocną kartą – nadal jako największy netto-beneficjent, ale z malejącym marginesem. Im wcześniej rząd zacznie przygotowania do scenariusza „mniejszego tortu”, tym łatwiej będzie wypełnić lukę inwestycyjną po 2034 r. Na razie jednak – przynajmniej w najbliższej dekadzie – wciąż więcej dostajemy z Brukseli, niż do niej wpłacamy.

ZOBACZ RÓWNIEŻ