Amerykańscy konsumenci szykują się na kryzys finansowy
Konsumenci USA mają coraz mniej pieniędzy / Fot. Ray Gao, Unsplash.comAmerykańskie gospodarstwa domowe do niedawna "wchłaniały" wyższe ceny za przeróżne produkty - od kawy, przez kurczaka i po odzież. Dzięki temu firmy zachowywały swoje marże zysku. To jednak nie znaczy, że konsumenci byli zadowoleni z takiego stanu rzeczy i chętnie wydawali więcej na te same produkty. Dowodem tego jest indeks nastrojów konsumenckich sporządzony przez University of Michigan. I niestety stale spada - obecnie do najniższego poziomu od 2011 r.
Zobacz: Podatek od psa
Inwestorzy i ekonomiści sugerowali jednak, aby kierować się nie tym, co mówią konsumenci, ale co w praktyce robią. I często, przynajmniej do tej pory, nastroje były na ogół pozytywne. Choć Amerykanie narzekali na wyższe ceny, nadal kupowali duże ilości towarów i często odwiedzali restauracje czy zaczęli nawet podróżować, gdy słabła pandemia.
Ale w ostatnich miesiącach odnotowywaliśmy coraz większą inflację, wynikającą głównie z dodruku pieniędzy, a w ostatnich tygodniach - również w pewnym, choć relatywnie niewielkim stopniu, w wyniku inwazji Rosji na Ukrainę. Wszystko to zmienia nie tylko nastroje konsumentów, ale też ich faktyczne podejście do wydatków.
Inspiracje: Penélope Cruz
Ekonomiści mówią o wzrostach cen w każdym sektorze - od energii droższej o ok. 26%, przez żywność (o ok. 10%), po wyższe oprocentowanie 30-letnich kredytów hipotecznych. Słowem, wszystko drożeje, bo zbyt dużo pieniędzy goni zbyt mało towarów.
Czeka nas spowolnienie gospodarcze
Oznaki spowolnienia gospodarczego są już widoczne. Widać je w danych o sprzedaży detalicznej takich produktów jak odzież, obuwie, zabawki czy sprzęt sportowy. Sprzedaż spadła od początku roku, a często ankietowani konsumenci przyznają, że opóźniają nawet te ważne zakupy. Przyznało tak 43% osób w badaniu na zlecenie Wall Street Journal.
Co więcej, spadła również stopa oszczędności - do poziomów sprzed pandemii. Jeśli będzie ona spadać dalej, a wszystko na to wskazuje, może to oznaczać, że sprzedaż wyhamuje w wielu sektorach - i to na dłuższy czas. Dotknie to najbardziej te biznesy, które oferują rzeczy nie pierwszej potrzeby, ale głównie kupowane dla przyjemności.
Zobacz: Uber Eats
Warto zauważyć, że wydatki konsumenckie stanowią prawie 70% rocznej produkcji gospodarczej, w porównaniu do ok. 60% z początków lat 80., kiedy ostatni raz inflacja cen konsumpcyjnych była tak wysoka jak obecnie. Jeśli więc konsumenci się zbuntują i znacznie ograniczą wydatki, całą gospodarkę czeka efekt domina.
Firmy odczują spadek marż, zmniejszy się ich apetyt na rozwój i ekspansję, ograniczone zostaną inwestycje i zatrudnienie nowych pracowników.
Im dłużej konsumenci będą ograniczać wydatki w odpowiedzi na inflację, tym trudniej będzie potem wyjść z recesji. Ta z kolei wydaje się już nieunikniona.