Work-life balance u nas nie występuje
Rodzina Walkowiaków / Fot. Mike PawnJak się poznaliście?
Paulina Walkowiak: Chyba nie mamy tyle czasu, by o tym opowiedzieć (śmiech). Jesteśmy razem od 18 lat, cux.io powstał jednak znacznie później.
Czyli najpierw był pomysł na wspólne życie, dopiero potem na wspólny biznes.
P.: O tym, że warto zrobić coś we dwójkę, zdecydowaliśmy mniej więcej po 10 latach związku. Wcześniej rozwijaliśmy wspólnie różne projekty, ale one nie skończyły się dobrze.
Dlaczego?
Kamil Walkowiak: Moment, kiedy się z Pauliną poznaliśmy, to były czasy Gadu-Gadu i raczej słabego internetu – wysyłanie do siebie swoich zdjęć okazało się nad wyraz kłopotliwe. Stwierdziłem więc, że skoro potrafię programować, stworzę rozwiązanie, dzięki któremu będziemy mogli swobodnie wymieniać się fotkami. Napisałem kilka linijek kodu, z którego zaczęli korzystać nasi bliżsi i dalsi znajomi – a następnie również nieznajomi - i tak powstało narzędzie znane później jako serwis Wrzucacz.pl. Działaliśmy raczej dla frajdy – nie mieliśmy na serwis poważnego biznes planu, za to pewne aspekty przeanalizowaliśmy, a także w zasadzie po raz pierwszy pracowaliśmy przy czymś wspólnie.
I jak się pracowało?
P.: Stwierdziliśmy, że na pewno nie będziemy robić razem biznesu. Postanowienie dosyć często zmienialiśmy, co zazwyczaj kończyło się porządnymi kłótniami i tygodniami nieodzywania się.
Co więc się zmieniło?
P.: Najpierw zmieniłam mindset, a potem zaszłam w ciążę.
Czekaj, czekaj, po kolei.
P.: Zawsze wydawało mi się, że jestem wielką lokalną patriotką, dlatego swoją przyszłość wiązałam z Dolnym Śląskiem, nie dopuszczałam myśli, że mogłabym mieszkać gdzieś indziej. Ale później zaczęliśmy jeździć po świecie – przeprowadziliśmy się do Trójmiasta, a następnie do Berlina.
Okej, Berlin brzmi ciekawie.
K.: Trochę zaczęliśmy odczuwać presję związaną z pytaniami w stylu: „kiedy dzieci?”, „kiedy się ustatkujecie?”. Nam zależało na karierze, na trochę innym funkcjonowaniu, mniej zamkniętym w określone ramy. W stolicy Niemiec spędzaliśmy kiedyś sylwestra – widok gościa idącego w nocy w szlafroku do sklepu pokazał nam, że można żyć inaczej.
P.: No i pożyliśmy – po kilku miesiącach zaszłam w ciążę. Każda nasza przeprowadzka wyglądała w taki sposób, że jedno z nas wcześniej znajdowało pracę w nowym mieście, a drugie rozglądało się za nią dopiero po przyjeździe. W Berlinie to ja musiałam znaleźć na siebie biznesowy pomysł, dlatego informacja o ciąży początkowo mnie zmroziła, gdyż oznaczała prawdopodobną rezygnację z kariery.
Dlatego postanowiłaś postawić na karierę, ale „na swoim”?
P.: Kamil współpracował wówczas ze startupem ze stajni Deutsche Telecom będącym platformą do zawierania umów dla firm ubezpieczeniowych. Ja już wtedy zajmowałam się badaniami marketingowymi zbierającymi dla dużych korporacji...
Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów
Masz już prenumeratę? Zaloguj się
Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl
Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?
- Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
- Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
- Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
- Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska
Więcej możesz przeczytać w 12/2023 (99) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.