System kaucyjny. Wyczekiwana zmiana czy niepotrzebna rewolucja

System kaucyjny. Wyczekiwana zmiana czy niepotrzebna rewolucja
1 stycznia 2025 r. wejdzie w życie nowa ustawa kaucyjna. Jak twierdzą przedsiębiorcy – daleka od doskonałości. Ogłoszony dokument stał się przedmiotem dyskusji zorganizowanej przez „My Company Polska”.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 10/2023 (97)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

W debacie udział wzięli: Paweł Sosnowski (pełnomocnik zarządu ds. regulacji środowiskowych w Grupie Interzero), Krzysztof Baczyński (prezes zarządu Związek Pracodawców Producentów Opakowań i Produktów w Opakowaniach EKO-PAK) oraz Bartłomiej Morzycki (dyrektor generalny, Związek Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego – Browary Polskie).

Jakie opakowania zostaną objęte systemem kaucyjnym? Zgodnie z nowymi przepisami sklepy o powierzchni powyżej 200 mkw. będą musiały przystąpić do systemu kaucyjnego. Objęte nim będą plastikowe butelki o pojemności 3 l, szklane butelki wielokrotnego użytku o pojemności 1,5 l oraz metalowe puszki o pojemności 1 l. Do każdego z tych opakowań będzie doliczana kaucja, która prawdopodobnie wyniesie 50  gr” - czytamy w projekcie ustawy.

Kiedy konsumenci zwrócą opakowania objęte kaucją, otrzymają zwrot pieniędzy w gotówce. Sklepy, które funkcjonują w systemie, będą musiały podpisać umowę z jednym z operatorów, którzy zajmą się przekazywaniem odebranych opakowań producentom po ich przerobieniu. Dzięki temu możliwe będzie spełnienie wymogów unijnej dyrektywy dotyczącej wykorzystywania recyklatu przy tworzeniu nowych opakowań.

Nowe przepisy wprowadzają również limity odzysku produktów. Już w pierwszym roku funkcjonowania systemu należy zebrać minimum 65 proc. opakowań wprowadzonych na rynek. W przeciwnym razie producenci będą musieli płacić tzw. opłatę opakowaniową.

Wprowadzeniu systemu kaucyjnego towarzyszy z jednej strony ogromne poparcie społeczne, a z drugiej – narzekanie biznesu. 

Paweł Sosnowski: System kaucyjny nakłada kaucje na butelki i puszki zawierające napoje.  Konsument odzyska ją po zwrocie pustego opakowania do sklepu. System kaucyjny otwiera możliwości efektywnego zebrania większej liczby opakowań, a następnie odpowiedniego ich przetworzenia. Sprawdził się już w wielu krajach Unii Europejskiej.

Brzmi wspaniale. Skąd ten sprzeciw biznesu?

Krzysztof Baczyński: Idea szczytna, jednak wykonanie - fatalne. System kaucyjny rzeczywiście gwarantuje wysoki poziom zbiórki opakowań, w wielu przypadkach zamknięcie obiegu, jednak w przypadku ogłoszonej w Polsce ustawy nie mam zastrzeżeń w zasadzie tylko do jej tytułu. Wszystkie elementy są mniej lub bardziej kontrowersyjne bądź zawierają luki prawne, które będzie niezwykle trudno załatać. Zdaniem wielu dokument nadaje się do gruntownej zmiany.

Dlaczego?

K.B.: Już pominę wszystkie niespełnione postulaty biznesu – w ustawie znajduje się mnóstwo pojęć deklaratywnych, więc przedsiębiorcy mają utrudnione zadanie, by się w niej odnaleźć. 

Bartłomiej Morzycki: Do jednego worka włożono opakowania jednorazowe i wielokrotnego użytku, które nie są odpadem, bo ich celem jest przecież ponowne napełnienie oraz wprowadzenie na rynek. Sądzę, że to praprzyczyna wielu kolejnych problemów związanych z przyjętą ustawą. Perspektywy zwykłego konsumenta oraz przedsiębiorców znacząco się różnią, przeciętny klient nie zdaje sobie sprawy z wyzwań, przed jakimi stanął biznes, dostając w dodatku bardzo mało czasu na realizację nowych obowiązków.

Naprawdę nie znajdują panowie żadnej dobrej strony tego projektu?

K.B.: Ustawa o systemie kaucyjnym była wyczekiwana od bardzo dawna, biznes mocno wspierał rząd w pracach nad nią. Zresztą by być precyzyjnym, to nie jest całkowicie nowa ustawa, lecz „nakładka” na dotychczasowej. To, że w naszym kraju system kaucyjny wreszcie będzie obligatoryjny dla tych, którzy powinni być odpowiedzialni za zbiórkę, jest w pełni trafną inicjatywą. Ale to naprawdę – moim zdaniem – jedyny pozytyw.

To które punkty ustawy wymagają poprawy w pierwszej kolejności?

P.S.: Ustawa stosuje nieco odmienne podejście w porównaniu do rozwiązań systemowych znanych z innych aktów prawnych - chociażby dotyczących sprzętu elektronicznego bądź baterii i akumulatorów – ponieważ w tym projekcie dano dużą swobodę przedsiębiorcom w tworzeniu systemu kaucyjnego. W ustawie znajdziemy wyłącznie pewne warunki brzegowe - takie jak bezparagonowość - więc pytanie, czy ten sposób się sprawdzi, pozostaje otwarte. W Polsce wciąż jesteśmy przyzwyczajeni, że prawo szczegółowo reguluje funkcjonowanie firm.

Jeśli coś jest niedoprecyzowane, to daje ogromne pole do nadużyć.

P.S.: Na pewno wizje przedsiębiorców związane z budową systemu kaucyjnego mogą się drastycznie różnić.

B.M.: W tym wypadku podejście ustawodawcy rzeczywiście okazało się niezwykle liberalne. Biznes będzie musiał radzić sobie w warunkach niepewności prawnej, a jednocześnie brać na siebie całe ryzyko i ponosić ewentualne konsekwencje – w tym finansowe. Podam przykład: obecność wielu operatorów rozliczających handlowców i przedsiębiorców z wpłaconych i wypłaconych kaucji będzie polskim eksperymentem, gdyż praktyka w innych krajach – może z wyjątkiem Niemiec – nie zakłada podobnych przypadków. A tacy operatorzy będą musieli przecież ze sobą współpracować, w innym wypadku czeka nas chaos, w którym konsumenci się po prostu pogubią.

K.B.: Na przedsiębiorców nałożono szereg obowiązków, jednak nikt nie wie, w jaki sposób będą one egzekwowane przez państwo. Do kogo mamy się odwoływać, jeśli system kaucyjny będzie działał kulawo? Rola Ministerstwa Klimatu i Środowiska kończy się w momencie udzielenia pozwolenia danemu operatorowi, więc pierwszy powstały operator stanie przed pokusą położenia ręki na wszystkim i wszystkich.

A może niesłusznie zakładamy, że ten – cytując panów – eksperyment się nie uda? Może przedsiębiorcy akurat się dogadają.

B.M.: Biznes nie lubi eksperymentów, potrzebuje stabilności i dobrej legislacji. Niepewność zawsze destabilizuje działania, ryzyko jest w tym wypadku niewskazane, ponieważ konsekwencje nieudanego eksperymentu poniosą przedsiębiorcy. 

K.B.: Uważam, że skutki mogą być znacznie bardziej dalekosiężne, bo ukarany przedsiębiorca jakoś sobie poradzi. Gorzej, jeśli system kaucyjny nie spełni oczekiwań konsumentów – to może grozić zniechęceniem społeczeństwa do tej inicjatywy. Być może spalimy ważny temat, do którego przez długi czas nie będzie powrotu.

Do systemu kaucyjnego obligatoryjnie będą musiały przystąpić sklepy wielkopowierzchniowe – powyżej 200 mkw. powierzchni – mniejsze wyłącznie dobrowolnie. Granicę ustawiono odpowiednio?

K.B.: Mogą się zdarzać sytuacje, w których konsument zakupi produkt w małym sklepie, ale by oddać opakowanie, będzie musiał udać się do dużego marketu. Przy okazji zrobi tam zakupy. Postulowaliśmy niższe ustawienie granicy, bo w Polsce sklepów o powierzchni od 200m2 wzwyż jest zaledwie kilka tysięcy. Wszystkich – ponad 

100 tys. Ten zapis pozostawia dobrowolność 80 proc. punktów handlowych, powinno być odwrotnie, gdyż powszechność tak zaplanowanego systemu kaucyjnego opiera się wyłącznie na dobrej woli najmniejszych sklepów. Typowo polski „jakośtobędzizm” to najgorsze, co mogliśmy sobie zafundować.

B.M.: To perspektywa konsumenta, chciałbym przedstawić perspektywę producenta. W sklepie, w którym klient zakupił napój w butelce wielokrotnej, a nie może jej zwrócić, pozostanie pusta skrzynka. W innym sklepie, gdzie ją odda, tej skrzynki zabraknie. Brzmi trywialnie, ale w praktyce to ogromna komplikacja logistyczna.

P.S.: Wydaje się logiczne, że kiedy mniejsze punkty handlowe zorientują się, iż przez nieprzystąpienie do systemu kaucyjnego ich obroty się zmniejszają, to szybko naprawią swój błąd. Być może jednak będzie już za późno, bo możliwe, że nie wrócą do wcześniejszych przychodów, gdyż przyzwyczajenia konsumenckie wyrabiają się dosyć szybko. Brak natychmiastowych decyzji przedsiębiorców może rodzić problemy.

Przypuśćmy, że ogłoszona ustawa wchodzi w życie w obecnym kształcie. Kary dla producentów napojów oraz śmierdzące opakowania zalegające w sklepach to realny scenariusz?

K.B.: Rolą podmiotu zbierającego opakowania jest ich odbiór na tyle częsty i regularny, by opakowania nie śmierdziały. Ponadto konsument może przed zwrotem opłukać opakowania – np. po mleku - to wcale nie jest takie trudne. 

B.M.: Z perspektywy producentów piwa mamy dwa rodzaje opakowań w systemie kaucyjnym: puszkę aluminiową i opakowania wielokrotnego użytku, gdzie czeka nas zupełnie niepotrzebna rewolucja. Nowa ustawa zastąpi dobrze funkcjonujące obecnie systemy butelek zwrotnych, zburzy wypracowywane przez lata rozwiązania. Producentów czeka przemodelowanie działalności, podpisanie mnóstwa nowych umów ze sklepami i pośrednikiem w postaci operatora. Uważam, że widmo drakońskich kar jest realne, a to może oznaczać brak opłacalności wprowadzania opakowań wielokrotnego użytku. Ustawa powinna wspierać wprowadzanie takich właśnie opakowań, tymczasem jest zupełnie odwrotnie. Ze stratą dla środowiska i konsumentów.

K.B.: Jestem życiowym optymistą, więc tę dyskusję podsumuję w taki sposób: jeśli zapytałby mnie pan, czy damy radę, to odpowiem, że nie mamy wyjścia. Z absurdami Polskiego Ładu również sobie poradziliśmy. 

My Company Polska wydanie 10/2023 (97)

Więcej możesz przeczytać w 10/2023 (97) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ