Studia MBA. Biznesowy hit czy kit

Debata MBA
Debata MBA, fot. Michał Mutor
Uzyskany w trzy miesiące dyplom MBA to ściema! – ostrzegają dyrektorzy najbardziej prestiżowych studiów tego typu w Polsce: prof. Grażyna Aniszewska-Banaś, prof. Anna Matysek-Jędrych, dr Sylwia Hałas-Dej, dr Tomasz Ludwicki i dr inż. Paweł Urbański.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 10/2022 (85)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

„Zmarnowałeś 150 tys. dol. na zdobywanie wiedzy, którą mógłbyś posiąść za 1,5 dol. w opłatach za przetrzymanie książek w bibliotece” – ten cytat z filmu „Buntownik z wyboru” pada w książce Josha Kaufmana „Indywidualny program MBA”. Generalnie autor przekonuje, że studia MBA to bezwartościowa, pięknie opakowana ściema. I że analogiczną wiedzę można posiąść szybciej i taniej. Z drugiej strony z przeprowadzonego przez firmę Sedlak & Sedlak Ogólnopolskiego Badania Wynagrodzeń wynika, że zarobki osób mających dyplom MBA są prawie trzykrotnie wyższe niż ogólnopolska mediana. Czy dyplom MBA to hit czy kit?

Prof. Grażyna Aniszewska-Banaś: Sprawdziłam kiedyś, jaki program MBA kończył Josh Kaufman. Okazało się, że jest absolwentem studiów licencjackich. Zwykle głoszenie takich rewolucyjnych tez służy sprzedaniu własnego produktu, w tym wypadku książki, sesji coachingowych, szkoleń itd.

Czy to znaczy, że dyplom MBA to wciąż przepustka do kariery w biznesie?

Prof. Grażyna Aniszewska-Banaś: Nie myślmy magicznie, MBA nie jest potrzebny zawsze i każdemu. Studia te porównuję czasem do żywności ekologicznej. Dla jednych wystarczy sama zielona etykieta i napis „BIO” na opakowaniu. Inni dokładnie sprawdzają skład produktu, atesty i certyfikaty.

Prof. Anna Matysek-Jędrych: To trafne porównanie. Przepustką do sukcesu na pewno nie jest sam dyplom MBA, lecz zdobyta w trakcie studiów wiedza, wykształcone umiejętności, rozwój, świadomość własnych zalet, ale też własnych słabości – słowem: dwa lata ciężkiej pracy.

Dr Sylwia Hałas-Dej: Z autorem książki, którą pan cytował, zgodzę się w jednym: wiedza jest dziś, rzeczywiście, ogólnie dostępna, można ją zresztą zdobyć nie tylko w bibliotece, ale też w internecie. Tyle że studia MBA podejmuje się nie tylko dla wiedzy. Równie ważny jest kontakt z inspirującymi prowadzącymi zajęcia, a także innymi studentami. Ten networking jest niezwykle wartościowy, otwiera nowe możliwości i horyzonty, dodaje odwagi i pewności siebie.

Dr Tomasz Ludwicki: Mówię czasem, że w czasie studiów połowę wiedzy zdobywa się na zajęciach, a drugą połowę w przerwach – od innych studiujących. Dodam, że Kaufman mówi o studiach MBA, podczas gdy my reprezentujemy studia „Executive MBA”.

Wytłumaczy pan różnicę?

Dr Tomasz Ludwicki: W Stanach Zjednoczonych na studia MBA idą zwykle dwudziestokilkulatkowie, którzy chcą uzupełnić swoje wykształcenie. Executive MBA przeznaczone są natomiast raczej dla osób, którzy już mają biznesowe doświadczenie i chcą wejść na wyższy poziom kariery.

Ważne doprecyzowanie.

Dr inż. Paweł Urbański: Nie ma wątpliwości, że produkt edukacyjny, jakim jest MBA, broni się sam. Nie jest przypadkiem, że na świecie jest dziś blisko 3 tys. programów MBA, w Europie jakieś 800. Na dojrzałych rynkach ten rodzaj studiów jest niezwykle ceniony i to się nie zmieni. W czasach, kiedy świat się robi coraz bardziej złożony, niepewny i zmienny umiejętności zdobywane na studiach MBA będą coraz bardziej istotne.

Jest też jednak ciemna strona tych studiów. Ponieważ od jakiegoś czasu dyplom ich ukończenia jest przepustką do rad nadzorczych w spółkach Skarbu Państwa, na rynku pojawiły się dwu-, trzymiesięczne kursy, które kończą się „dyplomem MBA”. Takie uczelnie prasa nazywa „fabryką dyplomów” czy „kuźnią partyjnych kadr”.

Dr Tomasz Ludwicki: To jest duży problem i trzeba wyrazić duże uznanie dla dziennikarzy, którzy zaczęli ten proceder nagłaśniać i piętnować. Dzięki tym publikacjom potencjalni studenci są bardziej świadomi, że nie wszystko złoto, co się świeci.

Obawiam się, że wielu z uczestników tego typu studiów po prostu potrzebuje papierka, żeby dostać partyjną nominację.

Dr Tomasz Ludwicki: Zapewne tak jest. Jednak od jakiegoś czasu widzę, że niektórzy absolwenci takich pseudostudiów ukrywają na LinkedIn nazwę uczelni, którą ukończyli. To pokazuje, jak zmienia się świadomość rynku.

Jak tę świadomość jeszcze wzmacniać?

Dr Tomasz Ludwicki: Pomocą są międzynarodowe akredytacje, dzięki którym studia MBA muszą sprostać wysokim wymogom jakościowym. W Wielkiej Brytanii ustanawia je Association of MBAs (AMBA), w USA to AACSB, w Europie – European Quality Improvement System (EQUIS).

Dr Sylwia Hałas-Dej: Wiele polskich uczelni zdobywa te międzynarodowe akredytacje. Warto, żeby ministerstwo nauki wspierało te procesy, także finansowo. Zwłaszcza że takie akredytacje wspierają procesy jakości oraz przyciągają studentów z zagranicy.

W Polsce status studiów MBA nie jest w zasadzie regulowany. To dobrze?

Prof. Anna Matysek-Jędrych: Generalnie tak. Nie jestem zwolenniczką nakładania p rogramom MBA gorsetu, niczemu dobremu to nie służy, ogranicza ich elastyczność.

Dr inż. Paweł Urbański: Zwłaszcza że wolny rynek weryfikuje jakość programów MBA znacznie skuteczniej niż politycy.

Dr Tomasz Ludwicki: W większości naszych uczelni MBA traktowane są jako studia podyplomowe. Taka sytuacja ma dobre strony, bo porządnym uczelniom, jakie tu reprezentujemy, pozwala skroić ofertę na miarę potrzeb rynku. Niestety, uczelniom o niskiej jakości pozwala pod prestiżową nazwą oferować coś, co nie spełnia podstawowych kryteriów jakości. 

Prof. Grażyna Aniszewska-Banaś: Dlatego pewne rozwiązania systemowe są mimo wszystko potrzebne.

Prof. Anna Matysek-Jędrych: Kilka miesięcy temu dyrektorzy najlepszych programów MBA w Polsce wystosowali do ministerstwa nauki pismo, w którym wypunktowano najważniejsze patologie, jakie występują na rynku. Podpisy złożyli m.in. wszyscy uczestnicy tej debaty. Niestety, odbiliśmy się od przysłowiowej ściany.

Nie było odzewu?

Prof. Anna Matysek-Jędrych: Niestety nie. W tej sytuacji poprosiliśmy o analogiczną interwencję władze naszych uczelni. W kwietniu rektor Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu wraz z rektorem SGH spotkali się w tej sprawie z Włodzimierzem Bernackim, wiceministrem edukacji i nauki. W maju Konferencja Rektorów Uczelni Ekonomicznych (KRUE) złożyła do ministerstwa postulaty konkretnych zmian w prawie.

Jakich?

Prof. Anna Matysek-Jędrych: Chodzi właściwie o nowelizację jednego z przepisów. W 2017 r. ustawodawca zdecydował, że absolwenci studiów MBA mogą zasiadać w radach nadzorczych spółek Skarbu Państwa, bez konieczności zdawania egzaminu na członka rady nadzorczej. To sprawiło, że zaczęły powstawać kiepskie programy MBA, których głównym celem jest „wyprodukowanie” dyplomu MBA. Nasz postulat jest prosty: chcielibyśmy dopisania do ustawy, że chodzi o studia MBA akredytowane przez jedną z trzech najważniejszych międzynarodowych organizacji: AACSB, AMBA lub EQUIS. Alternatywna propozycja przewiduje doprecyzowanie wymogów, jakie powinien spełniać program MBA. A więc trwać co najmniej trzy semestry, obejmować co najmniej 500 godz. zajęć, w ramach których dochodzi do interakcji pomiędzy studentami oraz studentami a wykładowcą, czy minimalna kategoria B+ (w dyscyplinach: nauki o zarządzaniu i jakości, ekonomia i finanse oraz nauki prawne) uczelni, która wydaje taki dyplom.

Apel niewątpliwie słuszny. Problem jednak w tym, że jego adresatem jest władza, która te standardy świadomie obniżyła, by dać przepustkę do rad nadzorczych partyjnym działaczom. Boję się więc, że wasze postulaty okażą się głosem wołającego na puszczy.

Dr inż. Paweł Urbański: Zdajemy sobie sprawę z tego paradoksu. Skoro prasa zarzucała, że do rad nadzorczych trafiają niekompetentne osoby z partyjnego klucza, politycy postanowili stworzyć przepis, który miał być zasłoną dymną dla tego procederu. W ten sposób wykreowano fikcję, która miała przykryć inną fikcję. Prawda jest jednak taka, że nie da się zrobić prawdziwych studiów MBA w trzy miesiące, w dodatku w trybie online. To półprodukt, swoisty „wyrób czekoladopodobny”. Jestem przekonany, że rynek to zweryfikuje.

Dr Sylwia Hałas-Dej: Zwłaszcza że to właśnie wolny rynek nadał studiom MBA wysoki prestiż. Jako przedstawiciele najlepszych programów w Polsce, w żaden sposób nie czujemy się zagrożeni. Nasi studenci doskonale wiedzą, że wiedzy i umiejętności, które dają nasze dwuletnie studia, nie da się zdobyć na skróty. Troszczymy się więc nie o siebie, lecz o jakość kadry menedżerskiej w Polsce i potencjalnych studentów, którzy mają prawo czuć się zdezorientowani. Dziś w Polsce mamy ponad 60 programów MBA, z których jeden kończy się tytułem magistra, a inny przewiduje zaledwie kilka zjazdów online. Także koszt takich studiów waha od 10 tys. do 100 tys. zł. Takie dysproporcje wprowadzają zamęt i są szkodliwe.

Dr inż. Paweł Urbański: Oczywiście, fakt, że do spółek Skarbu Państwa trafiają niekompetentni ludzie, jest zjawiskiem, które wszystkich nas martwi. To jednak temat na nieco inną dyskusję niż jakość studiów MBA. Bo przecież – umówmy się – odpowiedzialność partyjnych nominatów w radach nadzorczych państwowych spółek jest umiarkowana. Od nich wymaga się raczej dyspozycyjności niż samodzielnych, dojrzałych działań. Efekt utrzymywania obecnych regulacji jest taki, że nie poprawiamy kompetencji członków rad nadzorczych, natomiast obniżamy prestiż dyplomu MBA.

Dr Tomasz Ludwicki: Trzeba jasno powiedzieć, że nie wszystkie spółki Skarbu Państwa są przeżarte patologią. Mamy świetnych studentów także z firm państwowych. Ale w naszej dyskusji brakuje mi jeszcze jednego aktora, czyli firm prywatnych. One często kierują swoich menedżerów na studia MBA i ważne jest, by ich przedstawiciele byli świadomi, które programy „są hitem, a które kitem”. Żeby wiedzieli, że pod wspólną nazwą MBA kryją się zupełnie różne produkty i przy wyborze oferty trzeba to uwzględnić. Przecież w trakcie zakupów na bazarku jabłka porównujemy z jabłkami, a nie śliwkami robaczywkami.

To porównajmy jabłka dzisiejsze z tymi sprzed 30 lat, kiedy w Polsce ruszały pierwsze studia MBA. Mam wrażenie, że po 1989 r. Polki i Polacy niewiele wiedzieli o ekonomii, więc siłą rzeczy programy nauczania musiały bazować na twardych umiejętnościach biznesowych. Czy dziś punkt ciężkości przenosi się bardziej na kompetencje miękkie i rozwój osobisty?

Dr inż. Paweł Urbański: Pewien kanon klasycznej wiedzy z obszaru zarządzania na takich studiach musi pozostać. Dziś jednak większym wyzwaniem jest to, jak na bazie tej wiedzy kształtować umiejętności. Rzeczywiście, studia MBA w coraz większym stopniu uczą umiejętności miękkich. Ważnym zagadnieniem jest też odpowiedzialność biznesu. Nasi studenci na ogół doskonale wiedzą, co to jest bilans, rachunek wyników czy strategia win-win. Na studiach chcą natomiast zgłębiać zagadnienia związane ze strategią ESG czy zrównoważonym rozwojem. To nie tylko kwestia bieżących trendów czy mody. Młodsze pokolenia menedżerów przywiązują do tych zagadnień znacznie większą wagę niż wcześniejsze.

Prof. Grażyna Aniszewska-Banaś: Współczesne studia MBA w coraz większym stopniu kształtują postawy i uczą myślenia o biznesie. W związku z tym ich programy są coraz bardziej elastyczne i zróżnicowane. Cieszy mnie, że część absolwentów wraca do nas jako wykładowcy. To nie są oderwani od rzeczywistości teoretycy prowadzący zajęcia w oparciu o pożółkłe notatki, lecz praktycy doskonale znający dynamicznie zmieniającą się rzeczywistość.

Prof. Anna Matysek-Jędrych: W coraz większym stopniu studia MBA przekazują też wartości. Dziś dobry menedżer chce być odpowiedzialny za swoje decyzje i swoich ludzi, chce i powinien mieć executive mindset.

Dr Sylwia Hałas-Dej: Jako szefowie programów MBA musimy nie tylko nadążać za oczekiwaniami rynku, ale wręcz być krok przed nimi. I przede wszystkim kształtować otwartość na zmiany. Często rolą wykładowcy jest bardziej moderacja dyskusji niż przekazywanie wiedzy ex cathedra, bo na sali mamy ludzi, który w jakiejś dziedzinie są najlepszymi specjalistami w kraju. 33 lata realizacji programu MBA w Akademii Leona Koźmińskiego zobowiązują.

Dr Tomasz Ludwicki: To są ludzie, którzy mają ogromną wiedzę i osiągnęli już niejeden sukces. To, czego chcą się u nas nauczyć, to holistyczne, strategiczne spojrzenie na biznes. A także umiejętności pracy zespołowej, bo tradycyjne, silne przywództwo nie zawsze się dziś sprawdza.

Jakie rady mieliby państwo dla potencjalnego studenta, który szuka dla siebie właściwego programu MBA?

Dr Sylwia Hałas-Dej: „Nie bądź krótkowzroczny, myśl długookresowo. To jest długi i kosztowny kurs, nie ma sensu iść na skróty”.

Prof. Grażyna Aniszewska-Banaś: „Zadaj sobie pytanie, po co ci MBA. Jeśli dla samego papierka, to nie marnuj czasu i pieniędzy. Jeśli jednak poważnie myślisz o biznesie, przeanalizuj program studiów, dowiedz się, ile godzin zajęć przewiduje, sprawdź akredytacje”.

Prof. Anna Matysek-Jędrych: Problem w tym, że nawet program słabych studiów często na pierwszy rzut oka wygląda dobrze. W tej sytuacji ważne są referencje. Kandydaci, którzy do nas trafiają, najczęściej nie opierają się na ogólnych informacjach, lecz robią bardzo dokładne i fachowe „badanie rynku”, a absolwenci Programu są papierkiem lakmusowym.

Dr inż. Paweł Urbański: Ja bym jeszcze dodał radę, by sprawdzać, kto na takich studiach uczy. Czy są to dobrzy fachowcy, praktycy, czy raczej osoby, których nazwiska niewiele nam mówią. Warto też np., sprawdzić możliwości uczestniczenia w zajęciach poza Polską, co bywa bardzo rozwijające.

Dr Tomasz Ludwicki: W tym miejscu warto powiedzieć coś optymistycznego. Od dość dawna jestem asesorem w jednym ze stowarzyszeń udzielających akredytacji studiom MBA, w związku z tym odwiedziłem ok. 20 zagranicznych uczelni. Z całym przekonaniem mogę zapewnić, że nie mamy się czego wstydzić. Nasze studia MBA reprezentują bardzo wysoki poziom, a jeśli chodzi o stosunek ceny do jakości, jesteśmy w absolutnym „topie” Europy!

--- 

W debacie udział wzięli:

Prof. Grażyna Aniszewska-Banaś z Katedry Teorii Zarządzania SGH, dyrektor Canadian Executive MBA Program

Prof. Anna Matysek-Jędrych z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, dyrektor Executive MBA Poznań–Atlanta

Dr Sylwia Hałas-Dej dziekan Centrum Doradztwa i Kształcenia Menedżerów Akademii Leona Koźmińskiego, dyrektor Executive MBA (Financial Times ranked)

Dr Tomasz Ludwicki Międzynarodowe Centrum Zarządzania. Wydział Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego, dyrektor Executive MBA@UW

Dr inż. Paweł Urbański dyrektor Szkoły Biznesu Politechniki Warszawskiej

My Company Polska wydanie 10/2022 (85)

Więcej możesz przeczytać w 10/2022 (85) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ