Sprzedaż kaset magnetofonowych rośnie. Czy ten trend się utrzyma? [WYWIAD]

Fot. Pixabay.com
Fot. Pixabay.com
- Sentyment będą podtrzymywać przede wszystkim ci, którzy dorastali w latach 90. i pamiętają jeszcze popularność kaset. W kolekcjonowaniu jest zapewne coś ze snobizmu, chęci posiadania czegoś wyjątkowego, ale czy to coś złego, zwłaszcza w dobie powszechnego streamingu? - uważa Konrad Kozłowski, redaktor Antyweb.pl, ekspert od technologii i kultury.

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Serwis "Official Charts Company" podał, że w pierwszej połowie 2020 roku sprzedano 65 tys. kaset magnetofonowych, czyli dwa razy więcej niż w ubiegłym roku. Kolejni artyści wypuszczają muzykę na tym właśnie nośniku, a firmy zajmujące się sprzętem zapowiadają produkcję nowych "kaseciaków".

O modę na kasety zapytaliśmy Konrada Kozłowskiego, redaktora Antyweb.pl, eksperta od technologii i kultury.

Pamiętasz swojego pierwszego walkmana i pierwsze kasety? Ja sprzęt kupiłem za pieniądze z komunii, a słuchałem wtedy Smerfynych Hitów i Enrique Iglesiasa.

Dwa pierwsze modele, to nie były oryginalne walkmany od Sony, ale jakieś podrabiańce – chciałem po prostu wypróbować, jak to działa. Później nabyłem oryginał. A co do kaset, to kojarzą mi się przede wszystkim polskie zespoły: Lombard, Lady Pank, Perfect, Manaam, Hey. No i może Led Zeppelin, ale tej grupy miałem wydania – że tak powiem – nie do końca oficjalne. Tak to się zaczynało.

Byłeś typem kolekcjonera, czy kupowałeś jedynie ulubionych wykonawców?

Do tej pory fantastycznie wspominam kompletowanie starszych dokonań The Offspring – choć oni niestety zakończyli wydawanie kaset na albumie „Splinter”. Kupowałem Eminema i Slums Attack, mam je zresztą do dziś. Stawiałem na swoich ulubieńców. Czasami sprawdzam, na ile wyceniane są pierwsze wydania takich kaset i niektóre kosztują nawet po kilkaset złotych! Ten sam trend obserwuję na rynku kaset VHS. Do pewnego momentu – dwa, trzy lata temu – ten nośnik był dostępny dosłownie za kilkanaście złotych. Nie mówiąc już o targowiskach czy antykwariatach, gdzie kasetę Nirvany mogłeś kupić za piątaka.

Skąd taka zmiana?

Wydaje mi się, że wcześniej nikt się tym nie interesował, ludzie po prostu chcieli pozbyć się tego, co zalegało im na strychach czy w szafach, to były starocie. Dzisiaj wszystko odżywa, czego świetnym przykładem są winyle. Sprzedawcy już wiedzą, że lepiej sprawdzić cenę podobnych tytułów niż od razu je wystawiać. Kiedyś trylogię „Matrixa” na VHS dało się kupić za 10 złotych i to z przesyłką. Teraz musisz mieć przygotowane co najmniej 100 złotych. Za mniejsze pieniądze nabędziesz DVD czy nawet Blu-raya, które w dodatku szybciej i wygodniej odtworzysz, bo czytniki płyt są dużo bardziej powszechne.

A więc rewolucja. Polacy już wiedzą, że na swoich kolekcjach mogą zarobić.

Unikałbym słowa „rewolucja”. Pewnie, znajdą się osoby polujące na okazję, a następnie odsprzedające je z zyskiem, ale to nie jest jakiś duży odsetek. Poza tym atrakcyjne ceny poszczególnych tytułów zdarzają się stosunkowo często, ale od razu są dostrzegane przez tropicieli, prawdziwych kolekcjonerów, więc namierzyć okazję nie jest wcale tak łatwo. Czasami na decyzję o zakupie jest kilka minut.

Już wiele miesięcy temu na łamach Antyweb – kiedy chwaliłeś się zakupem kasety Arctic Monkeys – zauważyłeś, że sprzedaż kaset sukcesywnie rośnie. Według najnowszych danych, na początku 2020 roku ta liczba wzrosła ponad dwukrotnie względem analogicznego okresu w ubiegłym roku. Jesteś zaskoczony takim wysokim wynikiem?

Absolutnie nie. Niestety w Polsce ten rynek jeszcze nie do końca się odrodził. Rodzime wytwórnie muzyczne, które mnie interesują, na razie nie prowadzą powszechnej sprzedaży kaset magnetofonowych i liczę, że to jeszcze się zmieni, ale gdy spojrzysz na brytyjskiego czy amerykańskiego Amazona to z pewnością zauważysz, że liczba nowych tytułów stale rośnie. Ponadto pojawiają się reedycje – ostatnio widziałem np. wznowienie jednego z albumów Nirvany, wróciły pierwsze albumy Eminema. I są też wydania specjalne – jakiś czas temu furorę robiła kaseta z muzyką ze „Strager Things”, a więc serialu czerpiącego z klimatu lat 80., kiedy kaseciaki bezsprzecznie rządziły. Myślę, że sami wykonawcy czują sentyment do dawnych nośników, stąd chcą wydawać muzykę na kasetach czy winylach.

Sporo mówisz o nostalgii i sentymencie. A ja zastanawiam się, czy popularność kaset, to nie jest po prostu kolejna snobistyczna moda dla małolatów.

Na pewno nie dla małolatów! Ich zdaniem takie urządzenia jak magnetowidy są zwyczajnie niewygodne w obsłudze i nie warto sobie nimi zaprzątać głowy. Przecież w mediach społecznościowych co jakiś czas powracają klipy z programów śniadaniowych, gdzie nastolatkowie nie umieją włożyć kasety do walkmana. Ten sentyment będą podtrzymywać przede wszystkim ci, którzy dorastali w latach 90. i pamiętają jeszcze popularność kaset. W kolekcjonowaniu jest zapewne coś ze snobizmu, chęci posiadania czegoś wyjątkowego, ale czy to coś złego, szczególnie w dobie streamingu?

Młodzi nie potrafią obsługiwać magnetowidów, bo to po prostu przestały być powszechne urządzenia. Choć to się też zmienia – niektóre firmy, na fali ponownej popularności kaset, zapowiedziały wznowienie produkcji tego typu odtwarzaczy.

Myślę, że boom na urządzenia przenośne – walkmany czy discmany – już dawno minął i nigdy nie wróci. Przecież nawet iPody czy odtwarzacze mp3 zostały wyparte przez smartfony, więc żadnej rewolucji nie przewiduję. Dostrzegam za to szansę, że odtwarzacze kaset magnetofonowych czy VHS powrócą na sklepowe półki, choć to też nie będzie działanie na skalę gramofonów, których obecnie jest na rynku całe mnóstwo. Poza tym tego typu urządzenia będą na pewno słono kosztować. Sony już teraz pokazało cyfrowego walkmana, który wyglądem przypomina najpopularniejsze modele z lat 90. To nie będzie sprzęt globalnie dostępny na rynku.

Rośnie popularność kaset magnetofonowych, z kolei twój redakcyjny kolega napisał na łamach Antywebu, że to najlepszy moment na kupno płyt CD, ponieważ ten nośnik za niedługo całkowicie zniknie z rynku. Rzeczywiście będzie tak, że zostaną jedynie kasety i vinyle dla kolekcjonerów, a cała reszta będzie skazana na streaming?

Nikt nie ma pojęcia, co się wydarzy w kolejnych pięciu czy dziesięciu latach. Wolałbym nie spekulować, bo ostatnie lata pokazały, że nieprzewidywalność wydarzeń na rynku multimedialnym jest ogromna. Na pewno jest to świetny moment na kupno kompaktów, ponieważ nawet większe sklepy oferują atrakcyjne wyprzedaże – stosunkowo nowe czy klasyczne albumy kupisz za 20 złotych. Natomiast nie zdziwiłbym się, gdyby z płytami CD stało się w przyszłości to, co obecnie dzieje się z kasetami magnetofonowymi. Sam poluję na kilka wydań Led Zeppelin i widzę, że tych nośników zaczyna brakować, a ceny rosną. Kluczowa będzie w tym przypadku kolejna zmiana pokoleniowa, dla której wszystko co fizyczne jest czymś archaicznym.

Mam też trochę wrażenie, że serwisy streamingowe mają problemy natury czysto wizerunkowej. Pamiętam niedawny wywiad szefa Spotify, który zapytany o niskie wpływy ze streamingu dla muzyków, odpowiedział, że to wina artystów, bo za rzadko nagrywają.

Z punktu widzenia fana mogę powiedzieć, że cieszyłbym się, gdyby wykonawcy jak najczęściej przygotowywali nowe treści. Na ostatni album Arctic Monkeys czekałem kilka lat, teraz zapowiada się równie długa przerwa, ale oczekiwanie jest odpowiednio wynagradzane i nie możemy stawiać artystom takich wymagań, powinni pracować we własnym rytmie i na własnych zasadach. Pamiętamy przecież jak Adele osobiście podjęła decyzję o rezygnacji z umieszczenia swojego albumu „25” w usługach streamingowych i sprzedaż płyty przekroczyła wszelkie przewidywania. Poza tym, spójrzmy co na rynku streamingowym wyczynia Apple - kiedyś to była firma, która jedynie handlowała treściami, w tym utworami muzycznymi. Teraz – podobnie zresztą jak Spotify – jest posiadaczem praw i licencji, a nawet producentem seriali i filmów. Mówi się, że do tego samego dojdzie w kontekście podcastów. Dlatego nie zdziwiłbym się, gdyby któregoś dnia jakiś artysta dogadał się czy to z Apple czy z Tidalem i przygotował muzykę tylko dla tej konkretnej firmy, dostępną jedynie w ich serwisie, pomimo powszechnie panującej niechęci do tak zwanych „exclusive’ów”. O popularności i sile usług świadczą przede wszystkim treści dostępne na wyłączność, co pokazują inwestycje i efekty działań Netflixa, Amazona czy HBO.

Bardzo ciekawa jest kwestia podcastów, o których wspomniałeś. Nie tak dawno pojawiły się dane wskazujące na znaczący wzrost popularności tego typu twórczości – również w Polsce. Spotify podpisał na wyłączność umowę z Michele Obamą, która będzie w tym serwisie prowadzić własne rozmowy – gościem pierwszego odcinka był jej mąż. Rozmawiałem na ten temat ze znajomym dziennikarzem muzycznym i on stwierdził, że rosnące znaczenie podcastów to objaw tęsknoty za słowem mówionym. Może więc na ofertę serwisów streamingowych będziemy decydować się ze względu na inne treści niż muzykę?

Taki scenariusz też jest możliwy. To zawiła sprawa, bo walka toczy się o ogromne wpływy i ogromne pieniądze. Spotify pokazało, że świat podcastów i muzyki mogą ze sobą współżyć w ramach jednej platformy, co wcześniej było raczej nie do pomyślenia. Z drugiej strony, twórcy podcastów są z pewnością zadowoleni, że zyskali kolejne grono odbiorców, do których wcześniej nie byli w stanie dotrzeć. Czy wpływ na to może mieć tęsknota za słowem mówionym? Pewnie tak, bo przecież kiedy współcześnie mówimy o słuchaniu muzyki, to w pierwszej kolejności mamy na myśli streaming, a dopiero później radio. Podcasty mogą te lukę zapełnić, zwłaszcza, że działają na tej samej zasadzie co VOD – to my decydujemy, czego słuchamy i w jakim momencie.

Rynek kaset magnetofonowych będzie rósł w siłę?

Trend wzrostu ich popularności się utrzyma, choć trudno powiedzieć jak długo. Zapotrzebowanie na pewno jest ogromne, o czym świadczy przykład ostatniego albumu Eminema, który w wersji na kasecie magnetofonowej wyprzedał się w kilka minut. No i warto zauważyć, że to kolejna okazja do zarobku dla artystów, co zwłaszcza w dobie streamingu – z którego, jak powiedziałeś, zarobki niekoniecznie są wysokie – jest bardzo ważne.

---

O ofertę związaną z kasetami zapytaliśmy przedstawicieli Empiku oraz Media Markt. Oto odpowiedzi, które uzyskaliśmy.

Empik:
Do Polski dotarła już moda na kasety - przestaje to być wąska nisza. Tego nośnika nie należy rozpatrywać już wyłącznie w kategorii ciekawostki czy "gadżetu" dla freaków muzycznych, ale jako doskonałe uzupełnienie rosnącej sprzedaży winyli dla kolekcjonerów muzyki. Dlatego odpowiadając na rosnące zainteresowanie kasetami magnetofonowymi rozwijamy ofertę i mocno na niego stawiamy - szczególnie w IV kwartale jako pomysł na prezent. Jesteśmy już po kilku wstępnych rozmowach z naszymi głównymi dostawcami o wydawaniu zarówno nowości planowanych na ten rok, jak i kilkunastu tytułów, które od dawna są w TOPie sprzedaży.

Sukcesywnie powiększamy ofertę tytułów na kasetach. Sprzedaż w ostatnim miesiącu była kilka razy większa niż w pierwszych miesiącach 2020 roku. Wrzesień będzie dla nas kluczowy pod względem wsparcia tego nośnika, jak i wprowadzenia większej liczby tytułów zarówno od polskich, jak i zagranicznych dostawców.

Media Markt:
Kasety magnetofonowe to oferta bardzo niszowa, więc aktualnie nie planujemy rozwoju tej kategorii.

 

baner 970x200

ZOBACZ RÓWNIEŻ