Rosja wykorzysta kryptowaluty, by zyskać płynność finansową? "Krypto posłuży i Rosji, i Ukrainie"

Bitcoin a Rosja
Bitcoin a Rosja, fot. Shutterstock
Krypto posłuży Moskwie, gdyż nie jest możliwe, żeby reszta świata zablokowała Rosjanom możliwość dokonywania transakcji kryptowalutowych. Z drugiej strony, nie ma sposobu, aby Rosja - jako kraj - w sposób efektywny korzystała z kryptowalut - mówi w rozmowie z mycompanypolska.pl Gabriel Dymowski, CEO DoxyChain.

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Świat zachodni mobilizuje się i nie ustaje w pomocy dla zaatakowanej Ukrainy, która apeluje nie tylko o pomoc humanitarną, ale też o dostawy broni oraz amunicji. Co ważne, ukraińskie Ministerstwo Obrony Narodowej akceptuje wpłaty w formie kryptowalut, np. Bitcoina, Ethereum, Polkadot i Tethera. Stworzono w tym celu fundusz o nazwie Crypto Fund of Ukraine, a poinformowano o tym na oficjalnym koncie państwa na Twitterze.

We wtorek Michael Chobanian, założyciel ukraińskiej giełdy kryptograficznej, który pomaga Ministerstwu Transformacji Cyfrowej w obsłudze darowizn, informował, że wydano ok. 14 z już ponad 50 mln dol., które pochodziły z wpłat na Crypto Fund of Ukraine.

Nie tylko oficjalne rządowe struktury zbierają wirtualne środki na rzecz Ukrainy. PussyRiot, znana grupa aktywistek prowolnościowych znajdująca sie na „czarnej liście” prezydenta Rosji, utworzyła organizację kryptowalutową. UkraineDAO ma na celu zbieranie funduszy dla zaatakowanego kraju. Nadieżda Tołokonnikowa, współzałożycielka ruchu, zawiązała współpracę z Trippy Labs oraz PleasrDAO, by zorganizować sprzedaż 10 tys. tokenów, na których znajduje się widoczna flaga Ukrainy. Pieniądze mają zostać przekazane organizacjom pomagającym cywilom.

Z drugiej strony, niektórzy eksperci przewidują, że dzięki kryptowalutom Rosja może zapewnić sobie płynność finansową, pomimo kolejnych sankcji.

O kryptowalutach i technologii blockchain w kontekście wojny w Ukrainie rozmawiamy z Gabrielem Dymowskim, CEO DoxyChain

Czy kryptowaluty mogą stać się dla Władimira Putina ostatnią ekonomiczną deską ratunku?

W mojej ocenie, krypto będzie służyć zarówno Rosji, jak i Ukrainie. Rosji, gdyż nie jest możliwe, żeby reszta świata zablokowała Rosjanom możliwość dokonywania transakcji kryptowalutowych. Z drugiej strony, nie ma sposobu, aby Rosja - jako kraj - w sposób efektywny korzystała z kryptowalut, Bitcoina. Poza oczywiście traktowaniem Bitcoina jako “digital gold”, i to zważywszy na fakt, że pomimo konfliktu samo aktywo trzyma się bardzo dobrze w tym kryzysie.

Większą możliwość w wykorzystaniu kryptowalut widziałbym w rękach samych obywateli tego kraju. Pozostaje jednak pytanie, na ile Rosjanie przygotowani są na konsekwencje działań Kremla. Z jednej strony Binance – największa giełda kryptowalut na świecie – już zapowiedziała, że nie zablokuje „zwykłym” Rosjanom dostępu do kryptowalut. Z drugiej strony, giełda kryptowalutowa Zonda blokuje dostęp użytkownikom z Rosji na prośbę ukraińskiego rządu.

Binance nie chce tego zrobić czy nie może?

Może, gdyż sama usługa zakupu kryptowalut odbywa się przez system scentralizowany. Binance jest giełdą, do której logujemy się przez własną przeglądarkę, wobec czego dałoby się zablokować możliwość transakcji na poszczególnych adresach IP - przechodzimy odpowiedni proces KYC (know your customer), więc właściele giełd wiedzą do obywatela jakiego kraju należy dane konto. W mojej ocenie Binance nie zamknie się dla Rosjan, gdyż nie jest to spójne z wizją demokracji i wolności, jaka stoi za kryptowalutami.

Demokracja, wolność? Brzmi jak kpina w kontekście tego, co dzieje się za naszą wschodnią granicą.

Niestety, natomiast dla kryptowalut to podstawowa wartość biznesu, z którą giełdy kryptowalut powinny działać spójnie. Pewnie, jeśli będą odpowiednio silne naciski i lobbing, to giełdy się w końcu zamkną dla Rosjan, ale istotą i wartością nadrzędną dla świata krypto jest wolność i brak narzuconej w sposób scentralizowany kontroli.

Co by się stało, gdyby Binance jednak już teraz zablokował Rosjan?

Jeśli Kreml liczył się z takim ruchem scentralizowanych giełd, to jestem pewien, że odpowiednio się na niego przygotował i uzbroił się w Bitcoina, tak jak chociażby w trzymane w Moskwie złoto. Nie zapominajmy jednak, że kryptowaluty są niestabilne... Ponadto przepustowości sieci kryptowalut są często mocno ograniczone - jak przykładowo Bitcoin z kilkoma transakcjami na sekundę. Wyobraź sobie, że nagle wszyscy Rosjanie zaczynają używać do rozliczeń Bitcoina, co w końcu stanie się nieefektywne, a transfer środków potrwa nawet kilka dni. Można się kłócić, że są oczywiście inne kryptowaluty, które mają odpowiednio większą przepustowość, natomiast one z kolei cechują się często dużą fluktuacją i nie mają zaufania, które mimo wszystko Bitcoin w ostatnich latach jako aktywo zyskał.

Rosjanie teoretycznie mogliby zapewnić sobie płynność finansową dzięki kryptowalutom, ale w rzeczywistości temat jest znacznie bardziej złożony. Blockchain jest bazą danych, gdzie można znaleźć całą historię. Jeśli siądą do tego naprawdę mądre głowy i przeanalizują ciąg przyczynowo-skutkowy w transakcjach, to mogą dotrzeć do poszczególnych portfeli. Nie będzie tam napisane z imienia i nazwiska, który rosyjski oligarcha jest właścicielem danego walletu, ale na podstawie ilości skupionych środków będą w stanie to precyzyjnie określić. Podam ci konkretny przykład. Roman Abramowicz chce sprzedać Chelsea. Ktoś zapłaci za klub w krypto. Jeśli nagle widzisz na blockchainie transakcję za kilka miliardów, to łączysz fakty – ten wallet może należeć właśnie do Abramowicza. I analizujesz dalej – tu miał takie transakcje, tu ma tyle aktywów.

Czy istnieje spore prawdopodobieństwo, że nasilą się cyberataki na portfele czy giełdy kryptowalutowe, inspirowane przez Moskwę?

Co do zasady wallety są dobrze zabezpieczone, a naprawdę duże aktywa nie są trzymane na giełdach czy w komputerach. Po prostu wgrywasz swój wallet, przez USB ściągasz kryptowalutę i chowasz do sejfu. Oczywiście należy spodziewać się wszystkiego – trudno przewidzieć, na co wpadną Rosjanie – natomiast nie upatrywałbym w tym obszarze dla nich dużej szansy na przejęcie sporych aktyw. Z drugiej strony, jeżeli będą to nasilone ataki na pojedynczych posiadaczy kont, to ludzie są mocno podatni na wszelkiego rodzaju phishingi i to może się nasilać.

Na drugim biegunie mamy Ukrainę – tamtejszy rząd nawet w swoich mediach społecznościowych informował, że można wspierać go kryptowalutami.

Jestem podbudowany takim działaniem. W branży funkcjonuję od kilku lat, zawsze wierzyłem w krypto, a teraz one wreszcie pokazują swoją dużą wartość. Natychmiast, bez żadnych SWIFT-ów, bez pośredników, możesz przelać pieniądze na absolutnie szczytny cel, jakim jest walka o przetrwanie kraju.

Wczoraj rozmawiałem z jednym ze znajomych, który pomaga na granicy polsko-ukraińskiej. On powiedział: „Zdarza się, że ci ludzie pakują kilka ciuchów, bieliznę, a jedyne co mają to swój wallet z Bitcoinem – nie zdążyli wybrać gotówki z banku, ale mają kryptowalutę dającą im dostęp do całego świata”. To przykład, że krypto jest aktywem niezależnym od jakiejkolwiek instytucji, dostępnym wszędzie.

Jak wyglądał ukraiński rynek kryptowalut w ostatnich latach?

Ukraina ma fantastycznych deweloperów. W zeszły weekend przywoziłem z granicy starszą panią z dwojgiem wnucząt: 6-letnią dziewczynką i 13-letnim chłopcem. W ramach small talku zagadałem do chłopca czy wie, czym jest Bitcoin. Odpowiedział, że tak. Potem zapytałem, czy wie, czym jest blockchain. Tak, wiesz, na zasadzie: „sprawdzę trzynastolatka, bo o Bitcoinie pewnie usłyszał w szkole, a co może wiedzieć o blockchainie?”. A on przeprowadził dokładny, merytoryczny, specjalistyczny wywód na ten temat! Byłem tak niesamowicie podbudowany, że momentalnie zadzwoniłem do mojego wspólnika i powiedziałem, że gdyby nie fakt, że chłopak jest tak młody, to najchętniej zatrudniłbym go w DoxyChain. Niesamowita wiedza! Ukraińcy są świetni, jeśli chodzi o matematykę, kryptografię.

Dla wielu ludzi kryptowaluty wciąż kojarzą się z czymś nie do końca legalnym, więc chyba istnieje uzasadniona obawa, że pojawią się głosy: „Ukraina kupuje broń za krypto – z pewnością na czarnym rynku!”.

Jeśli dojdzie do sytuacji, że ukraińskie ministerstwa będą miały rzeczywiście ogromne aktywa w kryptowalutach, to pojawią się dwa rozwiązania. Oni albo mimo wszystko będą musieli spieniężyć te kryptowaluty i przejść z nich na dolary – co wydaje mi się bardziej ułomnym rozwiązaniem – albo potencjalni kontrahenci, nawet związani z uzbrojeniem, powinni nabrać świadomość, że krypto to nowa forma pieniądza. Na pewno nie jest tak, że czarny rynek zyskał nagle możliwość sprzedaży swojej broni. Należy pamiętać, że można było kupować Teslę za Bitcoina, a to przecież nie czarny rynek. Kryptowaluty jak każdą potężną technologię można wykorzystać ją w szczytnym celu albo zrobić nią krzywdę.

ZOBACZ RÓWNIEŻ