Restrukturyzację można przeżyć

Restrukturyzację można przeżyć
77
Nowe Prawo restrukturyzacyjne oraz zreformowane Prawo upadłościowe, które goszczą w polskim systemie prawnym już od 1 stycznia 2016 r., oprócz wachlarza procedur restrukturyzacyjnych ukierunkowanych na uzdrowienie przedsiębiorcy-dłużnika (polityka tzw. drugiej szansy), zawierają także szereg innych nowości, m.in. powołują do życia zawód doradcy restrukturyzacyjnego.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 2/2016 (5)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Po co ustawodawca „stworzył” doradcę restrukturyzacyjnego, skoro miał już pod ręką całą rzeszę syndyków? Po to m.in., by zmienić negatywne nastawienie społeczeństwa do przedsiębiorstw, które zyskały w swej nazwie dopisek „w upadłości likwidacyjnej”. Jasno trzeba powiedzieć, że realna szansa na skuteczną restrukturyzację jest w dużej mierze zależna od pozyskiwania kolejnych zleceń i kontraktów na rynku, z których zysk pozwoli dłużnikowi z jednej strony spłacić starych wierzycieli, a z drugiej – stanąć na nogi i rozwijać kolejne inwestycje. Bez oderwania się od stawiania znaku równości między przedsiębiorstwem zarządzanym przez syndyka a bankrutem nie byłoby to możliwe. Nie o samą nazwę jednak chodzi. Zawód doradcy, od którego istota postępowań restrukturyzacyjnych wymaga szerokiej wiedzy ekonomicznej oraz prawnej, nie należy do łatwych, zaś ciążąca na nim groźba odpowiedzialności odszkodowawczej za nienależyte wykonywanie obowiązków podnosi ów zawód do rangi wysoce profesjonalnego. Tylko jednak zagwarantowanie najwyższych standardów profesjonalizmu jest w stanie zapewnić realizację celów stawianych nowej ustawie, a doradca restrukturyzacyjny standardy te – przynajmniej w założeniu – spełnia. Doradca restrukturyzacyjny ma więc być niczym lekarz, który przeprowadzi przedsiębiorcę przez kryzys w miarę „suchą nogą”, a jednocześnie będzie stał na straży słusznych interesów wierzycieli. 

Nie można jednak zapominać, że nowe Prawo restrukturyzacyjne w pierwszym rzędzie to realne wyzwanie dla samych przedsiębiorców i to tak naprawdę od ich wczesnej reakcji na pierwsze symptomy kryzysu zależy powodzenie procedur naprawczych. Oczywiście doradca restrukturyzacyjny dobierze najwłaściwszą metodę radzenia sobie z problemem niewypłacalności, jednakże – tak jak w przypadku lekarza – efekt (ale i metoda) terapii są uzależnione od momentu postawienia diagnozy. Zatem im wcześniej przedsiębiorca zwróci się o fachową pomoc do doradcy restrukturyzacyjnego, tym większa szansa na bezbolesną terapię naprawczą w jednej z sześciu form przewidzianych nowymi przepisami. 

Czy jestem niewypłacalny? Koniec z prostymi wskaźnikami

Bardzo ciekawą zmianą w nowym prawie jest zdefiniowanie niewypłacalności jako trwałej utraty do regulowania zobowiązań, a nie jako zaprzestania regulowania zobowiązań. Dotychczasowa formuła niewypłacalności rozumiana przez nieuregulowanie dwóch wierzytelności rozszerzała grupę „niewypłacalnych” o przedsiębiorców, którzy z mniej lub bardziej racjonalnych przyczyn wstrzymywali płatności wobec konkretnych podmiotów. Sytuacja taka podlegała bardziej pod kwestie uregulowań związanych z egzekucją długu niż proces upadłościowy, a co gorsza – pod upadłość układową, co mogło być wykorzystywane do „optymalizacji” zobowiązań przez przedsiębiorców przy użyciu straszaka prawa upadłościowego. 

Ze względu na cel stosowania uregulowań upadłościowych i restrukturyzacyjnych nowe rozwiązanie ma zdecydowanie bardziej praktyczne zastosowanie, jednak posiada pewien minus. Dotychczas stwierdzenie przez sąd, że przedsiębiorstwo jest niewypłacalne, było proste i opierało się na faktycznym wstrzymaniu płatności, co w łatwy sposób można było ustalić na podstawie załączników do wniosku o ogłoszenie upadłości albo raportu tzw. tymczasowego nadzorcy sądowego. Od stycznia ocena realnej utraty zdolności do regulowania zobowiązań wymaga przeanalizowania działalności operacyjnej przedsiębiorstwa, jego struktury majątku, kapitałów, zasobów ludzkich, know-how oraz pozycji rynkowej. To poważne wyzwanie dla sędziów orzekających w zakresie upadłości i restrukturyzacji, zwłaszcza że wyłączona została możliwość korzystania z opinii biegłego. Przyzwyczajenie do szukania rozwiązań pozwalających orzec jednoznacznie, czy przedsiębiorstwo jest niewypłacalne, takich jak analiza wskaźnikowa oraz asymetria doświadczenia związanego z zarządzaniem finansami oraz sprawozdawczością finansową, może bardzo rozwinąć działania związane z uzyskaniem oczekiwanego obrazu przedsiębiorstwa, w każdym razie w zakresie pozycji bilansowych uwzględnianych we wskaźnikach. Oczywiście jest to możliwe zarówno poprzez fałszowanie sprawozdań (zwłaszcza niepodlegających badaniu przez biegłego rewidenta), jak i przez dopuszczalne przez ustawę o rachunkowości oraz MSR elastyczne formy ujmowania poszczególnych pozycji. Przykładem takiego działania jest ujęcie akcji obcych w długo- bądź krótkoterminowych inwestycjach finansowych w zależności od zadeklarowania celu ich nabycia. Zjawisko takie w krótkim okresie może wydawać się niekorzystne, jednak ma wydźwięk pozytywny – spowoduje rozwój (edukację?) sędziów w zakresie wiedzy ekonomicznej oraz zarządczej, co w długim horyzoncie czasowym może stworzyć pewną „kompatybilność” myślenia przedsiębiorców oraz sędziów przekładającą się na orzekanie odbierane przez firmy jako wsparcie ich działalności. W końcu postępowanie upadłościowe (analogicznie: restrukturyzacyjne) przestanie być klasycznym postępowaniem sądowym, a stanie się procesem  – w głównej mierze – gospodarczym. 

Ma być dobrze, a nie tylko miło

Dotychczasowa praktyka „restrukturyzacyjna” w ramach postępowań układowych ograniczała się do trzech pytań: „Jak bardzo możemy zredukować dług?”„Jak bardzo możemy odsunąć w czasie dług?” i „Na jak długo spłatę tego długu możemy rozłożyć?”. Przy czym po uzyskaniu zadowalających odpowiedzi na te pytania i zatwierdzeniu układu wielokrotnie uznawano temat za zamknięty i pozostawiano przedsiębiorcę samego z procesem realizacji układu w taki sposób, aby po jego zakończeniu kontynuacja działalności była możliwa. Niestety, podejście takie kończyło się w większości wypadków zamianą opcji układowej na likwidacyjną. Od stycznia 2016 r. w ramach postępowań restrukturyzacyjnych doradca musi zadbać nie tylko o zmniejszenie zadłużenia, ale również o naprawę generatora gotówki, jakim w każdym przedsiębiorstwie jest jego działalność operacyjna. Zmienia to nieco kierunek, bo dotąd uznawało się za główny problem zadłużenie przedsiębiorstwa, podczas gdy wielokrotnie jest ono wykorzystywane do obniżenia kosztu kapitału za pośrednictwem dźwigni finansowej. Teraz doradca będzie musiał odnaleźć zasadniczy problem, którego skutkiem jest narastający dług. Doradca poprzez dokonanie analizy przedsiębiorstwa rozpozna jego punkty krytyczne oraz będzie miał możliwość zaproponowania planu restrukturyzacyjnego, który w pierwszej kolejności umożliwi regulowanie bieżących zobowiązań, a w dłuższym horyzoncie czasowym także spłatę rat układowych. Plan restrukturyzacyjny poza obszarem struktury kapitału powinien obejmować też sfery zarządzania, kosztów, marketingu i sprzedaży organizacji oraz logistyki. Dzięki kompleksowemu podejściu do przedsiębiorstwa będzie można zaproponować bardziej efektywny plan działania, na podstawie którego dokona się projekcji finansowych w celu zaprezentowania propozycji układowych. Dotychczas to propozycje układowe stanowiły punkt wyjścia do projekcji finansowych, co niestety przekładało się na nierealność wielu z nich. 

Sześć dróg do układu

Nowe Prawo restrukturyzacyjne i upadłościowe to szansa na zawarcie układu aż w sześciu różnych formach. Są to: cztery samodzielne procedury restrukturyzacyjne (postępowanie o zatwierdzenie układu, przyspieszone postępowanie układowe, postępowanie układowe i postępowanie sanacyjne), układ częściowy oraz układ w upadłości. 

Nowe przepisy w punkcie centralnym stawiają samego przedsiębiorcę-dłużnika, od którego aktywności będzie w przeważającej mierze zależał zarówno wybór odpowiedniej dla niego ścieżki ratunku, jak i finalny efekt wdrożonej procedury. Przykładowo w ramach postępowania o zatwierdzenie układu to sam dłużnik będzie zobligowany, przy udziale wierzycieli oraz nadzorcy układu, do sporządzenia spisu wierzycieli. To przedsiębiorca we własnym zakresie dokona samodzielnego zbierania głosów od swoich kontrahentów odnośnie do przyjęcia układu, ograniczając tym samym rolę sądu wyłącznie do niezbędnego minimum, czyli wydania stosownego orzeczenia. Przedsiębiorca (główny beneficjent ustawy) ma więc być podmiotem odpowiedzialnym za restrukturyzację swojej firmy, podczas gdy pozostali uczestnicy postępowania (sąd, nadzorca) mają czuwać nad legalnością podejmowanych przez niego działań i baczyć, by proces restrukturyzacyjny był wykorzystywany zgodnie z ideą ustawy, a przede wszystkim, by nie krzywdził wierzycieli. 

Nie wszystkie jednak procedury będą łatwe, szybkie i przyjemne. Największe wyzwanie dla niewypłacalnych dłużników, ale i dla samych wierzycieli, to postępowanie sanacyjne – swoista hybryda układu i upadłości. W takim wypadku przedsiębiorca – co do zasady – utraci w całości prawo zarządzania majątkiem, a „stery” przejmie doradca restrukturyzacyjny – w tym postępowaniu zwany zarządcą. Jest to postępowanie najbardziej skomplikowane i stanowi zarazem największe wyzwanie dla przedsiębiorcy, wierzycieli i samego doradcy restrukturyzacyjnego. Chodzi tu bowiem o reaktywowanie przedsiębiorstwa, które de facto powinno upaść, ale z jakichś względów – np. duży potencjał do generowania zysków w przyszłości – opłaca się je ratować. W takim wypadku doradca restrukturyzacyjny będzie posiadał pełnię praw zarządczych, a jego rola będzie polegała m.in. na sprzedaży części majątku, wypowiadaniu niekorzystnych kontraktów, redukcji zatrudnienia, zamykaniu nierentownych placówek handlowych itp. 

Adam Piasecki, ekonomista, dyrektor finansowy w Zimmerman Filipiak Restrukturyzacja SA

Bartosz Sierakowski, doradca restrukturyzacyjny, wiceprezes zarządu w Zimmerman Filipiak Restrukturyzacja SA

baner 970x200
My Company Polska wydanie 2/2016 (5)

Więcej możesz przeczytać w 2/2016 (5) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie