Polskie firmy pod ostrzałem rolników. Lista hańby czy nieuzasadniony bojkot

Odessa zboże
Statek podczas załadunku, port w Odessie 2021 r. / fot. shutterstock.
Ostatnie dni przyniosły ożywioną dyskusję wokół polskich firm, które sprowadzały zboże z Ukrainy. Nazwy niektórych z nich ujawniono na liście podmiotów, zarówno tych znanych, jak i mniejszych graczy rynkowych, które zamawiały tańsze produkty rolne. Protestujący zachęcają konsumentów do ich zakupowego bojkotu.

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Michał Kołodziejczak, wiceminister rolnictwa, zapowiedział opublikowanie oficjalnej listy firm importujących zboże z Ukrainy, co wywołało niemałe poruszenie. Choć opublikowanie tzw. "listy wstydu" napotkało na przeszkody natury proceduralnej, nieoficjalne wersje zaczęły krążyć w mediach społecznościowych, prowadząc do licznych spekulacji, a nawet konsumenckiego linczu.

Wojciech Borowski i Krzysztof Kawa inwestują w AI. Powstaje firma 45AI w ramach Grupy 45Avenue

Minister rolnictwa potwierdza częściową prawdziwość listy

Czesław Siekierski, minister rolnictwa, w rozmowie z Onetem przyznał, że choć lista opublikowana w mediach społecznościowych może nie być w pełni dokładna, zawiera wiele prawdziwych informacji. Wskazuje to na znaczący udział polskich firm w imporcie ukraińskiego zboża. Takie zachowanie firm, choć z moralnego punktu widzenia może być różnie oceniane, nie jest niczym zaskakującym. Skoro prowadzący działalność mieli możliwość zamówienia tańszego produktu - decydowali się na taką opcję, zapewne nie myśląc o tym, że taka decyzja wywoła później skrajne reakcje. Inną kwestią jest tutaj łamanie rządowych ograniczeń, za które grożą określone konsekwencje.

Reakcje rynku na "listę wstydu": bojkoty i oświadczenia

Sytuacja skłoniła konsumentów do zapobiegliwych bojkotów produktów firm wymienionych na tzw. "liście wstydu". Problem w tym, że jak podkreślił minister rolnictwa - nie jest pewne, które podmioty rzeczywiście decydowały się na zamówienie ukraińskiego zboża. To z kolei może prowadzić do poważnych i nieuzasadnionych strat.

Jak relacjonuje Bankier.pl jednym z dotkniętych przedsiębiorstw jest producent Oleju Kujawskiego - Bunge Polska sp. z o.o., który wydał oświadczenie odpierając zarzuty. Firma podkreśliła, że importowała kukurydzę i śrutę słonecznikową z Ukrainy, ale większość z tych surowców została następnie wyeksportowana poza Polskę. Zdementowała również informację jakoby miała importować ukraiński rzepak i olej rzepakowy w ciągu ostatnich pięciu lat.

Nominowany w XXI Konkursie EY Przedsiębiorca Roku: Tytus Gołas

Polskie firmy pod ostrzałem rolników. Lista hańby czy nieuzasadniony bojkot

Wiceminister Kołodziejczak podkreślił, że opublikowana w przyszłości lista może stać się "listą wstydu" dla niektórych firm, a także partii politycznych. Zaznaczył, że konfrontacja z prawdą będzie nieunikniona, wskazując na moralne aspekty importu zboża z Ukrainy.

Wciąż nie wiadomo, kiedy oficjalna lista zostanie opublikowana. Wiceminister rolnictwa zasugerował, że opóźnienie wynika z przyczyn technicznych, podkreślając jednocześnie, że rząd ma obecnie na głowie ważniejsze sprawy do rozwiązania. Ta niepewność sprawia, że dyskusja wokół importu ukraińskiego zboża i odpowiedzialności polskich firm pozostaje otwarta. Wypowiedź ministra Siekierskiego o "częściowej zgodności z prawdą" informacji ujawnionych na nieoficjalnej liście wydaje się szczególnie niefortunna, bo ofiarą bojkotu mogą stać się przedsiębiorcy, którzy nie importowali zboża z Ukrainy. 

Kontrowersje wokół importu zboża z Ukrainy przez polskie firmy rzucają światło na złożoność tematu, który łączy w sobie zarówno aspekty ekonomiczne, jak i etyczne. Wyczekiwana oficjalna lista może nie tylko wyjaśnić wiele wątpliwości, ale również skłonić do refleksji nad przyszłością polskiego importu i eksportu produktów rolnych.

Polskie firmy wciąż kupują ukraińskie zboże

Polskie firmy wciąż kupują ukraińskie zboże

Mimo obostrzeń wprowadzonych przez rząd zasoby tańszego zboża z Ukrainy wciąż są sprzedawane i chętnie kupowane przez polskie firmy. A spożywanie jego technicznego odpowiednika "Może grozić utratą zdrowia lub życia" informuje resort rolnictwa. "Rzeczpospolita" wskazuje na nieudolność władz w ograniczeniu procederu odbijającego się na rolnikach.

ZOBACZ RÓWNIEŻ