Od serwisowania wędek do zmiany świata. Na nasz rachunek z Jackiem Siadkowskim
Pochodzę z Pogwizdowa, niewielkiej wsi w okolicy Cieszyna, czyli przygranicznego miasta, powiedzmy, turystycznego. „Powiedzmy”, bo choć widzę, że coraz więcej ludzi przyjeżdża zwiedzić miejscowość nad Olzą, jej potencjał turystyczny wciąż jest niewykorzystywany. No właśnie, czy wiesz, na jakim banknocie znajduje się pewien zabytek związany z cieszyńskim Wzgórzem Zamkowym?
Jedną z głównych atrakcji – oprócz oczywiście kanapek ze śledziem, lokalnego przysmaku – jest przejście na drugą stronę Olzy, do Czeskiego Cieszyna. Być w tym miejscu i nie przespacerować się do naszych południowych sąsiadów na smażony syr, tatarską omáčkę oraz hranolky? Przecież to się nie godzi! Tym, co dla mnie – uczęszczającego do liceum w Cieszynie – jest normalnością, dla turystów jest nie lada frajdą.
Dlaczego o tym wspominam? Bo pewnie podobne myśli towarzyszyły współpasażerom, którzy siedzieli obok mnie w pociągu z Kopenhagi do szwedzkiego Malmö. Kiedy ja podekscytowany robiłem zdjęcia, wypatrując za oknem charakterystycznych punktów, oni – wręcz trochę znudzeni – zaliczali po raz kolejny tę samą trasę.
Malmö nie jest popularnym celem turystycznym i pewnie nigdy bym tutaj nie dotarł, gdyby nie odbywający się Impact Week, goszczący innowatorów i przedsiębiorców z całej Europy skupionych na impaktowych biznesach. Wiecie, że „My Company Polska” lubi trzymać rękę na pulsie, więc postanowiliśmy sprawdzić, jak się kształtują współczesne relacje biznesu i organizacji pozytywnego wpływu.
Wykorzystałem tę okazję, by spotkać się na lunchu z Jackiem Siadkowskim biorącym udział w jednym z paneli. Nigdy nie było okazji poznać się osobiście, choć o inicjatywie, której jest współpomysłodawcą – Tech To The Rescue – pisałem już kilkukrotnie. Jacek długo się nie waha, przyjmuje zaproszenie i wybiera niewielką knajpkę zlokalizowaną w pobliżu jego hotelu.
Zmierzając na miejsce, mam okazję doświadczyć Malmö. Choć wciąż jestem zachwycony Edynburgiem, który odwiedziłem dwa tygodnie wcześniej, również szwedzkie miasteczko robi na mnie niemałe wrażenie – jest powolnie urocze, co chyba najlepiej oddaje klimat panujący w najbliższej okolicy.
Docieram do Flax – nazwa knajpki utrzymanej w typowo skandynawskiej, minimalistycznej stylistyce – kilka minut po czasie. Jacek już na mnie czeka, zajął miejsce w spokojniejszej części restauracji, dzięki czemu możemy spokojnie porozmawiać. Ubrany w bluzę z logo Tech To The Rescue, od razu pyta, czy przyjechałem na Impact Week w jakimś konkretnym celu. – Raczej szukam inspiracji – odpowiadam zgodnie z prawdą.
Dania zamawiamy przy kasie – dla mnie tost z dziwnego rodzaju kimchi, dla Jacka, nazwijmy to, talerz przeróżności (chyba on sam nie do końca wie, co wchodzi w jego skład, kolejne składniki są wyszczególnione w języku szwedzkim). I do tego po coli, obowiązkowo.
– Pierwszy raz jesteś w Malmö? – zagajam, gdy wracamy do stolika.
– Tak, ale powiem ci, że niedawno wróciłem z Nowego Jorku,...
Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów
Masz już prenumeratę? Zaloguj się
Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl
Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?
- Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
- Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
- Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
- Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska
Więcej możesz przeczytać w 12/2025 (123) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.