Najważniejszy jest płacący klient

Najważniejszy jest płacący klient
57
W Polsce brakuje wiedzy, jak robić produkty i skalować je w perspektywie globalnej. W całym kraju znajduje się dosłownie garstka ludzi, która przeszła tę drogę – mówi Marcin Joka, współtwórca robota edukacyjnego Photon.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 11/2019 (50)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

W 2018 r. Photon Etertaiment został ogłoszony najlepszym startupem w Europie Środkowo-Wschodniej. Wszystko za sprawą robota edukacyjnego Photon. Skąd wziął się pomysł na biznes? 

Photon jakiego znamy dzisiaj, to wynik długiej ewolucji. Początkowo chcieliśmy przenieść grę komputerową do świata rzeczywistego. Zbudowaliśmy robota, stopniowo dodawaliśmy elementy znane z gier RPG takie jak rozwój postaci czy specjalne umiejętności. Szybko wpadliśmy na pomysł, że ciekawym rozwiązaniem byłoby gdyby robot rozwijał się z użytkownikiem i wtedy dodaliśmy pierwiastek edukacyjny. Połączyliśmy rozwój robota-bohatera z nauką programowania przez użytkownika. Projekt zgłosiliśmy do największego konkursu technologicznego – Microsoft Imagine Cup, który... wygraliśmy. Wtedy dopiero zaczeliśmy myśleć, że z Photona może być coś więcej niż tylko realizacja pasji. 

Photon ma egzotycznych przodków – robota sumo i łazika z Marsa. Na początku wyglądał jak wojownik?

Tak się kończy kiedy robota buduje pięciu facetów! To prawda, pierwsze trzy generacje Photona, wyglądały jak buka z muminków, wyposażona w tarczę i coś na wzór maczugi. Kiedy postawiliśmy sobie za cel – rozwój robota, trzeba było sobie odpowiedzieć, w jaki sposób będziemy ten rozwój weryfikować. Dla pięciu facetów, samców-alfa, to było oczywiste, że... w walce. Roboty miały ze sobą walczyć. Przed Photonem nasz zespół budował łaziki marsjańskie i roboty SUMO, których zadaniem była walka na dojo. Już w pierwszych testach szybko zrozumieliśmy, jak błędne to było założenie. Nie można uczyć dzieci czegoś wartościowego, jednocześnie łącząc to z fizyczną walką. 

Pierwowzór Photona powstał w garażu w trzy godziny...

Dwa dni później była aplikacja i rozpoczęliśmy testy. Sprawdzaliśmy co już możemy, a na co technologia jeszcze nie pozwala. Cztery miesiące i trzy generacje robota później, wygraliśmy konkurs, a po nim zaczęliśmy spotykać się z potencjalnymi użytkownikami. Bardzo szybko zderzyliśmy się ze ścianą. Rodzice powiedzieli, że idea jest bardzo wartościowa, ale prototyp w obecnej postaci nie zachęca ich do zakupu. To był moment przełomowy. Uświadomiliśmy sobie, że jeżeli chcemy stworzyć idealny produkt dla dzieci i rodzin, musimy zrobić to razem z nimi. Rozpoczęliśmy od wytycznych, jakie funkcje powinien mieć robot, jak powinien wyglądać, jak realnie mógłby być wykorzystywany. Zebraliśmy ponad 500 ankiet z odpowiedziami. Jedną z najczęstszych odpowiedzi dzieci, było, że robot powinien sprzątać ich pokój. Robiliśmy burze mózgów z całymi klasami w szkołach. Dzieci mówiły nam co im się podoba, co by zostawiły, a co wyrzuciły

Jednym z najczęstszych błędów jakie popełniają młode firmy jest przywiązanie się do początkowego pomysłu. Wam udało się tego uniknąć.

Często postrzegamy efekt kilkumiesięcznej pracy jako nasze cudowne dziecko i wizja, że musimy poświęcić kolejne kilkanaście miesięcy, aby zmienić je lub zbudować od nowa jest trudna do zaakceptowania. Dla przetrwania każdej firmy, najważniejszy jest płacący klient. Jeżeli klientom nie podoba się produkt lub nie widzą w nim wystarczająco dużo wartości to nie jesteśmy w stanie tego zmienić w inny sposób niż dostosowując produkt i jego komunikację.

Profesor Louise Archer z Kings College ostrzega, że w Wielkiej Brytanii wkrótce może zabraknąć specjalistów w zawodach związanych z naukami ścisłymi. Czy Photon pomoże w wychowaniu nowych programistów?

Ten problem jest obecny w każdym szybko rozwijającym się kraju. Zadaniem Photona jest w jak najprzyjemniejszy sposób pokazać dzieciom, jak działa nowa technologia, co można z nią zrobić i jak wykorzystać ją do własnych celów. Chcemy rozbudzać w nich pasję do technologii i udostępniać narzędzia, aby mogły rozwijać się w tej dziedzinie.

Photon to robot, który ma pomóc dzieciom w nauce programowania, ale właściwie to dziecko musi nauczyć go wszystkiego.

Opracowaliśmy unikatowe podejście do nauki. Na początku robot nie potrafi nic. Aplikacja została przygotowana jak książka, podzielona na rozdziały. W każdym z nich Photon odkrywa w sobie nowy czujnik. Dziecko przeprowadza szereg eksperymentów, by zrozumieć jak działa dany sensor, co można z nim zrobić. Potem uczy robota jak z niego korzystać, samemu pokonując kolejne wyzwania w procesie nauki programowania.

Czy Photon uczy jeszcze innych umiejętności niż programowanie?

Programowanie to tylko narzędzie do osiągnięcia innych celów. Poprzez naukę kodowania, uczymy dzieci jak logicznie myśleć, jak planować, analizować, przewidywać i wyłapywać błędy. Stworzyliśmy wiele scenariuszy zajęć dla nauczycieli m.in. matematyki, geografii czy języków, w jaki sposób uczyć ich przedmiotów, wykorzystując do tego robota. Dzieci często nawet nie wiedzą, że programują, rozwiązując konkretne zadania.

Na portalu Kickstarter zebraliście 53 tys. dol. na rozwój Photona.

Kickstarter traktowaliśmy jako kluczowy punkt, który określi dalszą przyszłość. Na tamtym etapie mieliśmy finalny dizajn, pierwsze 20 prototypów i plany produkcyjne. Przyjęliśmy zero-jedynkowe podejście – jeżeli reakcja wczesnych adopterów, pierwszych klientów będzie pozytywna, uruchomimy produkcję i rozpoczniemy sprzedaż. W przypadku kiedy nie zbierzemy minimalnego, przyjętego przez nas, poziomu zamówień, byliśmy przygotowani na zamknięcie projektu. Poziom minimalny przekroczyliśmy już po pięciu dniach, 30-dniowej kampanii. Finalnie zebraliśmy zamówienia z 42 krajów, w tym z tak odległych jak Argentyna, Pakistan czy Malezja. Przyznam, że odbiór, energia, feedback i późniejsze zaangażowanie osób, które wsparły nas podczas kampanii silnie nas wszystkich nakręcił i zmotywował do intensywnej pracy.

Po pierwszym roku działalności spółka Photon Entertaiment zanotowała wzrost wartości o 700 proc. 

Pierwszy rok był niesamowicie szalony pod kątem ilości jednoczesnych działań. Uruchomiliśmy produkcje, pozyskaliśmy pierwsze duże konktrakty, produkt znalazł się na półkach w MediaMarkt, Apple Storach, mieliśmy nawet reklamę telewizyjną w okresie świątecznym. Dodatkowo wprowadziliśmy Photona do edukacji publicznej. Od tego czasu nadal utrzymujemy silne tempo rozwoju, zachowując wzrost ponad 100 proc. rok do roku, co w przypadku produktów hardeware jest niezwykle trudne. Teraz skupiamy się przede wszystkim na budowaniu obecności na rynkach zagranicznych, co wymaga od nas dużo pracy u podstaw i operaowania na rynkach, których jeszcze dobrze nie znamy.

Photon nadal produkowany jest w Białymstoku. Jak udaje się zachować stosunkowo niską cenę w stosunku do jakości? 

Produkcja w Polsce ma swoje plusy i minusy. Na pewno zapewnia nam to elastyczność i silną kontrolę jakości, dzięki czemu możemy pochwalić się praktycznie zerowym procentem serwisów. Same koszty produkcji mamy wysokie, co nieco ogranicza możliwości inwestycyjne. Współpracujemy z wieloma miejscowymi firmami, dzięki czemu sprawnie możemy udoskonalać produkt i wprowadzać innowacje oraz optymalizacje w procesach produkcyjnych. Zależy nam, aby Photon był produkowany w Polsce, bo daje nam to poczucie, że trochę odczarowujemy świat, jaki znamy i kształtujemy pewne standardy jakościowe. 

Czy Polska jest dobrym miejscem do tworzenia wynalazków?

Odpowiedź na to pytanie nie jest jednoznaczna. Na pewno łatwo jest pozyskać kapitał w rundzie seed na najwcześniejszy etap rozwoju wynalazków (kilkaset tysięcy złotych na opracowanie produktu). Na kolejnym etapie jest już trudniej pozyskać finansowanie na dalszy rozwój i wdrożenia (to poziom kilku milionów złotych). To z czym my się zderzyliśmy, to brak łatwego dostępu do wiedzy, jak robić takie produkty i skalować je w perspektywie globalnej. W całym kraju znajduje się dosłownie garstka ludzi, która przeszła tę drogę. Ci ludzie, jak bardzo byliby otwarci i chętni do pomocy, są po prostu zajęci rozwojem biznesu i nie mają możliwości porozmawiać z każdym początkującym startupowcem. Polskie programy akceleracyjne (wyłączając kilka sensownych jak np. 

DotConnect czy MIT Enterprise Forum) skupiają się głównie na totalnych podstawach prowadzenia biznesu, a w momencie kiedy firma staje przed pierwszymi prawdziwymi wyzwaniami, nie jest na to odpowiednio przygotowana.

 

baner 970x200
My Company Polska wydanie 11/2019 (50)

Więcej możesz przeczytać w 11/2019 (50) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ