Mistrzowie biznesu

Maja Włoszczowska
Maja Włoszczowska, fot. Maciej Zienkiewicz, Agencja Gazeta
Determinacja, wytrwałość, samodyscyplina, umiejętność podnoszenia się z porażki. Te cechy przydają się zarówno w świecie wielkich pieniędzy, jak i sportu. Nic dziwnego, że wielu zawodników po zakończeniu kariery przeistacza się w rekiny biznesu.

Maja Włoszczowska, dwukrotna wicemistrzyni olimpijska w kolarstwie górskim, podkreśla, że firmę Quest wymyśliła jej mama. Stało się to w 2005 r., a więc zanim jeszcze polska mistrzyni osiągnęła swoje największe sukcesy. – Jeśli chodzi  o prowadzenie biznesu moja mama, Ewa, jest dla mnie absolutnym wzorem. 

Ma umiejętność podejmowania ryzyka i szybkich decyzji – mówi olimpijka w rozmowie z „My Company Polska”. Oczywiście, zawodniczka od początku pomagała w rodzinnym przedsiębiorstwie. Przede wszystkim od strony wizerunkowej oraz kontaktów w środowisku rowerowym. – Produkujemy stroje kolarskie, więc zostałam naturalnym ambasadorem firmy, jeżdżącą reklamą oraz testerem nowych produktów. Dzięki temu w pierwszych latach działalności Quest nie potrzebował żadnej reklamy – wspomina Włoszczowska.

Jej mama, Ewa Włoszczowska, od dawna łączyła sport i biznes. Sama w czasach studenckich chodziła po górach, brała nawet udział w wyprawie w Himalaje. Zajmowała się też produkcją odzieży, szyła puchowe kurtki dla znajomych wyjeżdżających w wysokie góry. Gdy w Polsce pojawiły się rowery górskie i cała rodzina zaczęła na nich jeździć, postanowiła, że będzie produkowała stroje sportowe. Później pomagał jej też syn Michał. I, oczywiście, Maja, która przyznaje, że – w przeciwieństwie do wielu innych sportowców – o swej przyszłości myślała jeszcze, zanim jej kariera rozkręciła się na dobre. Stąd studia na Politechnice Wrocławskiej. Kolarka z wykształcenia jest analityczką finansową. – Jasne, że to pomaga – przyznaje. – Oczywiście nie wykorzystuję zaawansowanych narzędzi, jakich dostarcza matematyka finansowa i ubezpieczeniowa, ale liczenie i przede wszystkim  logiczne myślenie  przydaje się zawsze – wyjaśnia. Dziś Quest to znany producent odzieży sportowej, głównie strojów kolarskich. Duża część produkcji wędruje poza Polskę, m.in. do Francji, Belgii, Szwecji, Kanady i Litwy. 

Mało który sportowiec myśli o biznesie tak wcześnie jak ona. Zgrupowania, zawody, treningi – wszystko to sprawia, że zawodnicy często zapominają, że kariera nie trwa wiecznie. I że po jej zakończeniu trzeba sobie radzić samemu. Bo klub czy związek sportowy zajmuje się już kimś innym.

Kupka szmalu się skończyła

Prasa raz po raz pisze o sportowych sławach, które po zakończeniu kariery wpadają w finansowe i życiowe wiry. Według „The Independent”, 60 proc. graczy NBA ma puste konto już po pięciu latach od przejścia na emeryturę. W przypadku NFL mówi się o nawet o 78 proc. zawodników! Legendarny koszykarz Allen Iverson zelektryzował kilka lat temu amerykańską opinię publiczną, gdy okazało się, że w ciągu kilku lat przepuścił ponad 200 mln dol. 

Na polskim podwórku nie jest lepiej. Kilka lat temu środowiskiem piłkarskim wstrząsnęła historia Ryszarda Kuleszy. Ten wieloletni piłkarz (grał m.in. w Polonii Warszawa), a później selekcjoner reprezentacji Polski, umierał w przytułku. Dostawał wtedy 2 tys. zł emerytury, z czego 1,6 tys. zł zabierał dom opieki. Z kolei Radosław Kałużny, piłkarz, którzy rozegrał w reprezentacji Polski 41 meczów, pracował w Anglii jako magazynier. Cierpiał na depresję, w pewnym momencie myślał nawet o samobójstwie. Swe przeżycia opisał w książce „Powrót taty”, ale większości takich historii opinia publiczna nigdy nie poznaje. – „Polscy piłkarze to ludzie przyzwyczajeni do życia na wysokim poziomie. Nie zawsze potrafią z tego życia w porę zrezygnować. I często budzą się z ręką w nocniku” – pisał kilka lat temu Krzysztof Stanowski, autor bestsellerowych biografii Wojciecha Kowalczyka, Grzegorza Szamotulskiego czy Andrzeja Iwana, a także książki „Stan futbolu”, która pokazuje od kuchni życie polskiego środowiska piłkarskiego. – „Mają jeszcze trochę gotówki, więc ją wydają. Nagle okazuje się, że kupka szmalu się skończyła, a dobrze płatnej roboty nie widać. Czasem ciężko jest patrzeć na tych piłkarzy po latach, gdy pamiętało się ich jako supersportowców, a tu, mówiąc szczerze: dziadują. Kiedyś bawili się życiem i szastali forsą. Jednemu odcięli prąd w mieszkaniu, inny narobił długów i nie odbiera telefonów” – opisywał dziennikarz.

Z podium na podium

– Im wcześniej...

Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów

Masz już prenumeratę? Zaloguj się

Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl

Wykup dostęp

Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?

  • Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
  •   Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
  •   Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
  •   Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska

Dowiedz się więcej o subskrybcji

My Company Polska wydanie 10/2021 (73)

Więcej możesz przeczytać w 10/2021 (73) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ