Międzynarodowy Dzień Studenta. Ludzie biznesu mówią, czego nauczyła ich pierwsza praca

Magda Surowiec
Magda Surowiec / Fot. materiały prasowe
Z okazji Międzynarodowego Dnia Studenta poprosiliśmy przedstawicieli świata biznesu, aby opowiedzieli nam o swoich pierwszych doświadczeniach zawodowych. Jakie wnioski wyciągnęli z czasów, gdy musieli godzić pracę z nauką?

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Łukasz Horanin, co-founder i CEO Fibertec

Od zawsze pasjonowałem się samochodami. W gimnazjum zacząłem marzyć o byciu kierowcą wyścigowym, a w czasie studiów na Politechnice Wrocławskiej dołączyłem do studenckiego zespołu wyścigowego PWR Racing Team. Sukces w takim sporcie całkowicie zależy od pracy w zespole, a nasz team zawsze walczył do końca i większość ludzi pracujących ze mną robiła to z pasją. Bardzo mi to imponowało, dlatego dosyć szybko stwierdziłem, że moim nowym marzeniem jest praca w firmie funkcjonującej właśnie jak ten zespół. Niedługo potem namierzyli mnie łowcy talentów z Ferrari, którzy zaprosili mnie do zamkniętego półrocznego programu stażowego we Włoszech - dzięki temu, że był to program rotacyjny, miałem okazję pracować w różnych działach i poznawać krok po kroku, jak funkcjonuje zespół. W tamtym okresie nie miałem dnia, w którym nie nauczyłbym się czegoś nowego, codziennie poznawałem, jak jest zbudowany bolid F1 i to pracując z czołowym zespołem w wyścigach tego cyklu. Jestem zdania, że pod względem poziomu inżynierii i zaawansowania technicznego, F1 nie ma sobie równych w innych sektorach automotive. To doświadczenie pozwoliło mi zbudować pewność siebie i utorować drogę do miejsca, w którym jestem teraz. 

Obecnie 100 proc. uwagi pochłania u mnie firma Fibertec, tworząca komponenty kompozytowe z włókna węglowego przeznaczone m.in. dla branży motoryzacyjnej, lotniczej czy kosmicznej. Dzięki niej znowu mam styczność - już w charakterze biznesowym - z gigantami rynku motoryzacyjnego, ponieważ współpracują z nami takie globalne brandy jak BMW czy Mercedes. To wielka satysfakcja móc realizować się w pracy, która jest spełnieniem studenckich marzeń i robić to na poziomie docenianym przez największe marki automotive i nie tylko. 

Jakie są wnioski z mojej historii? Miej pasję, realizuj ją w zaufanym zespole i nie oglądaj się za siebie, bo najlepsze rzeczy zawodowo są wciąż przed tobą, nawet jeśli w drodze do celu będziesz musiał przeprowadzić się na część życia do kraju, którego języka nie znasz. Wykorzystaj też maksymalnie to, co daje ci twoja uczelnia - studia to idealne miejsce na budowanie sieci kontaktów, gdzie zdobywamy narzędzia niezbędne do wykonywania pracy takie jak wiedza i umiejętności (przemysł daje zadania – uczelnia daje wędkę). Ale żeby wycisnąć maksimum korzyści z tego okresu, studenci powinni szukać zadań real case, żeby zdobywać jak najwięcej przydatnego doświadczenia.

Magda Surowiec, partnerka zarządzająca w funduszu Unfold.vc

Moja pierwsza praca trwała prawie 15 lat. Zaczęła się zaraz po studiach, wraz z kilkuosobową ekipą przyjaciół i znajomych, a przerodziła we współprowadzenie 120-osobowego zespołu i sprzedaż spółki do jednej z globalnych sieci reklamowych. 

„Nic nie jest tak złe, ani tak dobre, jak się wydaje” – to zdanie zaczerpnięte z jednego z wywiadów z Piotrem Orzechowskim z Infermedica (Piotrek, dziękuję!), idealnie oddaje naturę prowadzenia biznesu. Dynamika zmian na rynku jest coraz większa i trudniejsza do przewidzenia. Nie zwalnia, a wręcz przeciwnie, przyśpiesza na naszych oczach. Tym bardziej w codziennych zmaganiach musimy pamiętać o tym, że bez względu na to, jak beznadziejna wydaje się sytuacja, za chwilę może pojawić się okazja do wyjścia z niej na prostą. Nie warto budować we własnej głowie “Pałacu z bólu niepowodzenia”. To odbiera nam szansę na szybkie pokonanie trudności. Polecam na takie chwile mieć pod ręką utwór „Pałace” w wykonaniu Bass Astral. 

Moje życie zawodowe odmieniła zasada “Najpierw KTO potem CO” - nazywana też Teorią Autobusu - zaczerpnięta z klasycznej już pozycji „Od dobrego do wielkiego” Jima Collinsa: 

1. Jeśli zaczynasz od tego, z kim chcesz pracować, zamiast tego, co chcesz osiągnąć, łatwiej jest dostosować się do zmian wokół ciebie.
2. Jeśli w autobusie siedzą właściwi ludzie, to znika problem tego, jak nimi kierować i jak ich motywować.
3. Jeśli masz nieodpowiednich ludzi, to nie ma znaczenia, czy podążasz we właściwym kierunku – i tak nie stworzysz wielkiego przedsiębiorstwa.
4. W transformacji firmy z drobnej w wielką, to nie ludzie są najważniejszym z aktywów. Są nim właściwi ludzie. 

A jak to się ma w praktyce? Jeśli wsiądziesz do autobusu ze swoimi znajomymi, z którymi dobrze się bawisz, to nieważne, że w połowie drogi nad morze zdecydujecie się pojechać w góry. Wciąż będziecie się dobrze ze sobą bawić, bo kto powiedział, że praca nie może być też dobrą zabawą? I szczerze wątpię, czy przełom, który wprowadza technologia AI, będzie w stanie podważyć Teorię Autobusu. 

Zatrudniaj mądrzejszych od siebie i jako lider/ka ucz się brać odpowiedzialność za podjęte decyzje. Prawdziwym liderem stajesz się z nadania ludzi, a nie z nadania systemu. Jeśli nie rozwiniesz zdrowej relacji z zespołem, system tego za ciebie nie zrobi. Zbuduj team pasjonatów, wizjonerów i profesjonalistów, a wszystko będzie dobrze. I na koniec, jedna z ważniejszych lekcji: Wspólne poczucie humoru i dystans do siebie pomagają przejść przez niejeden kryzys i zburzyć nawet najokazalszy “Pałac Bólu”.

Anna Kozłowska, CEO Finiata

Aby opowiedzieć o swoich pierwszych doświadczeniach zawodowych z chęcią sięgnę korzeni, bo to właśnie jako nastoletnia dziewczyna kształtowałam w sobie cele i wartości, które procentują do teraz. Będąc dzieckiem, całe wakacje spędzałam na białoruskiej wsi. Nie było tam zbyt wielu aktywności, więc zaczęłam chodzić na grzyby. Najpierw z babcią, potem sama. W wieku 11 lat postanowiłam, że będę zbierać pieniądze na aparat fotograficzny, o którym marzyłam. Przez całe wakacje codziennie wstawałam o 5 rano niezależnie od pogody i szłam kilka kilometrów do lasu, gdzie spędzałam po ok. sześć godzin. Po powrocie jechałam rowerem, by sprzedać to, co zebrałam u hurtownika. Czego mnie nauczyło to doświadczenie? Sprawczości. Przede wszystkim tego, że niezależnie od okoliczności i od tego, jak beznadziejne mogą się wydawać, zawsze jest jakiś sposób. 

Od tamtej pory wiedziałam, że mam w sobie na tyle konsekwencji, by dążyć do celów zawodowych i edukacyjnych, a na pewno osiągnąć niezależność finansową i mieć własne pieniądze. Były więc ulotki, zastępstwa w licealnej siłowni, praca kelnerki i menedżera restauracji. Z każdego doświadczenia starałam się wyciągnąć jakąś lekcję, więc można by temu poświęcić cały rozdział. Gdybym jednak miała się podzielić wartościową radą z kolejnym pokoleniem, skierowałabym ją przede wszystkim do młodych kobiet, bo w moim obecnym życiu zawodowym wielokrotnie widuję przykład, którym sama byłam i wciąż staram się nad tym pracować: należy walczyć o swoje, bez wstydu sięgać po więcej i negocjować warunki finansowe tu i teraz. Nie czekać na odpowiedni moment, który być może – w naszej ocenie – nigdy nie nadejdzie. Zabieraj więc głos, szukaj szans i korzystaj z tych, które pojawiają się na twojej drodze.

Tomasz Jabłoński, współzałożyciel i członek zarządu Tutlo

Jeszcze przed studiami roznosiłem ulotki – co ciekawe – dla szkoły języka angielskiego. Zarabiałem kilka złotych za godzinę. Nauczyło mnie to pokory, cierpliwości i szacunku do drugiego człowieka oraz każdego rodzaju pracy – takie osoby zazwyczaj są omijane, a nie mają łatwego zadania. Później sprzedawałem gazetę na warszawskiej tzw. „patelni”. Miałem targety do wyrobienia, więc codziennie sam ze sobą stawałem do zawodów pt. „jak szybko je sprzedam”, wykorzystując przy tym różne metody. Bywały dni, kiedy o 200 proc. przekraczałem target, a więc szybko awansowałem na opiekuna stoisk tejże gazety na targach. W żadnej z tych prac nie byłem długo, ale pokazały mi, że ograniczenia są tylko w głowie, mając elastyczne podejście, można robić wszystko, ale też, by nie robić czegoś, czego się nie lubi. 

Na drugim roku studiów zatrudniłem się w korporacji, ale po blisko 3 miesiącach uświadomiłem sobie, że jest tam za dużo ograniczeń, są szklane sufity, brakowało mi pola do kreatywności. Postawiłem wtedy sobie dwa cele – będę pracował już tylko na swoim, a w prowadzonych przeze mnie biznesach będę słuchał ludzi i dam im przestrzeń do rozwijania siebie oraz swoich pomysłów.

ZOBACZ RÓWNIEŻ