Jasna strona czy czarna magia? Technologie, które mają szansę zmienić świat

Powrót do przyszłości
Powrót do przyszłości, fot. mat. prasowe
Arthur C. Clarke, autor słynnej książki „2001: Odyseja kosmiczna”, powiedział, że wysokorozwinięta technologia jest nieodróżnialna od magii. Do świata pełnego potężnych zaklęć jeszcze daleko, ale na styku wielu branż już teraz dzieje się magia.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 10/2022 (85)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Żyjemy w świecie współzależności, jako ekosystem technologiczny mamy potężną moc, którą powinniśmy wykorzystywać w dobrych celach – mówi Marek Talarczyk, CEO Netguru. To, że technologia ma szansę zmienić świat, wiedzą wszyscy i to od dawna, bo od czasu pierwszych filmów science fiction. W ostatnich latach byliśmy świadkami dwóch wyjątkowych – zwłaszcza dla fanów kina – dat. 2019 r. to okres, w którym dzieje się akcja kultowego „Łowcy androidów” – już wiemy, że biotechnologia nie rozwinęła się na tyle, byśmy na potęgę tworzyli replikantów. Jeszcze wcześniej, bo 21 października 2015 r. – według scenariusza przedstawionego w „Powrocie do przyszłości” – miał w naszym świecie wylądować Marty McFly. Bob Gale i Robert Zemeckis, autorzy scenariusza produkcji, wykazali się całkiem niezłym jasnowidztwem, bo sporo z wynalazków pokazanych w filmie faktycznie wkroczyło do współczesnego świata. Latająca deskorolka, samosznurujące się buty czy płatność za pomocą odcisków palców to nie są technologie, o których moglibyśmy tylko pomarzyć. Jedynie DeLoreana przerobionego na wehikuł czasu brak…

Odrzućmy jednak – przynajmniej na ten moment – futurystyczne wizje znane ze srebrnego ekranu, gdyż technologia, jak nigdy wcześniej, zyskała praktyczny wymiar. Prawdziwie fantastyczne rzeczy dzieją się tu i teraz, a cała branża regularnie udowadnia, że zmieniająca świat technologia nie jest wyłącznie pustym sloganem, ale realnym działaniem. 

Wspaniały przykład solidarności branży technologicznej, mającej realne przełożenie na bieżące wydarzenia, otrzymaliśmy kilka miesięcy temu. Wojna w Ukrainie to bodaj pierwszy konflikt zbrojny, w którym tak wiele mówi się również o obszarach związanych z nowymi technologiami i cyfryzacją: dezinformacji, cyberbezpieczeństwie, infrastrukturze IT. Eksperci podkreślali – co miało swoje odbicie w rzeczywistości – że działania i edukacja w tym zakresie mogą mieć kluczowe znaczenie w odparciu agresora. Dlatego bardzo szybko po rosyjskiej napaści organizacja Tech To The Rescue – zajmująca się m.in. łączeniem NGO-sów z firmami technologicznymi w celu wspólnego działania na rzecz cyfryzacji – zapoczątkowała akcję #TechForUkraine, w ramach której firmy z całego świata mogły wesprzeć zaatakowaną Ukrainę. Do inicjatywy dołączyły również polskie podmioty. 

O tym, jak zgubne w skutkach mogłyby być rosyjskie działania w obszarze cyberbezpieczeństwa, tłumaczył na łamach mycompanypolska.pl Olgierd Mrozik, CEO LemonMind, czyli jednej z firm, które wsparły #Tech-

ForUkraine: – Proszę sobie wyobrazić, że dziś nie może pan wysłać do mnie maila, na który właśnie odpowiadam, otrzymać mojej odpowiedzi żadnym środkiem komunikacji, a potem opublikować jej w żaden sposób. Ten prosty przykład pokazuje, jak ważne jest utrzymanie warstwy technologicznej wszystkich mediów i narzędzi, z których korzystamy każdego dnia. Mają one wpływ na nasze, nawet najprostsze, czynności podejmowane w życiu codziennym. Co więcej sfera bezpieczeństwa państw zależy praktycznie całkowicie od sprawnego działania cyberspace. Tak zwana świadomość sytuacyjna organów odpowiedzialnych za obronność opiera się obecnie w 100 proc. na właściwym działaniu systemów teleinformatycznych, umożliwiając im odpowiednią decyzyjność i kontrolowanie tzw. drabiny eskalacyjnej. Stąd najważniejsze do prowadzenia efektywnej obrony jest posiadanie sprawnych, niezależnych i odpornych na ataki środków wymiany informacji.

Ten przykład pokazuje, że technologia jest wyłącznie narzędziem starań o lepsze jutro. Technologicznych trendów, które nazwano „rewolucyjnymi”, było w ostatnich latach mnóstwo. Ale które mają faktyczną szansę na zmianę świata?

AI, czyli naprawdę nie stracimy kontroli

W trakcie zeszłorocznej edycji Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach odbył się panel dyskusyjny poświęcony inwestowaniu w startupy, przede wszystkim technologiczne. Jeden z uczestników stwierdził wówczas, że jeszcze kilka lat temu wystarczyło wpisać „AI” w opis działalności swojej firmy, by przykuć zainteresowanie funduszy VC. Dziś, kiedy sztuczna inteligencja stała się powszechniejsza, wyróżnić się w tej dziedzinie jest znacznie trudniej, za to sama technologia zyskała znacznie bardziej praktyczny wymiar. Oczywiście z korzyścią dla ludzkości.

Bo AI to nie – jak chcieliby przeciwnicy technologii – maszyny, które za jakiś czas przejmą kontrolę nad światem (choć w mediach społecznościowych regularnie pojawiają się filmiki z robotami budowanymi przez najwybitniejszych naukowców, wykazującymi zaskakująco ludzkie cechy). O sztucznej inteligencji można już opowiadać na konkretnych przykładach z wielu branż. – Firmy, które wychodzą z założenia, że zajmą się sztuczną inteligencją, by coś zmienić, a dopiero potem szukają problemu do rozwiązania czy grupy docelowej, popełniają wielki błąd. Sam stworzyłem wiele technologii, z których ludzie nie korzystali, bo po prostu nie mieli takiej potrzeby – tłumaczy Piotr Niedźwiedź, współzałożyciel Neptune.ai, podmiotu, który w tym roku znalazł się w naszym zestawieniu „25 najlepszych polskich startupów”. 

Technologia, która przede wszystkim ma być użytkowa? Coraz więcej innowatorów wychodzi z takiego założenia, dzięki czemu coraz rzadziej obawiamy się tego, że AI odbierze pracę człowiekowi – zastanawiamy się raczej, w jaki sposób sztuczna inteligencja może tę pracę usprawnić, zoptymalizować. – Obawa przed sztuczną inteligencją wynika z klasycznych procesów poznawczych człowieka – najpierw się czegoś boimy, potem zaczynamy się tym interesować, następnie próbujemy, a na końcu nie wyobrażamy sobie bez tego życia. Wydaje mi się, że moment strachu przed AI mija, niebawem na szeroką skalę zrozumiemy, że praca bez wsparcia sztucznej inteligencji jest po prostu nieefektywna – zauważa Rafał Tromczyński, CEO Digital First AI.

Digital First AI to polski martech, który – z pomocą sztucznej inteligencji – pozwala tworzyć profesjonalne strategie marketingowe dostępne nawet dla najmniejszej firmy. – Ludzie nadal nie wierzą, że AI napisze lepszy tekst od człowieka bądź stworzy ciekawszy obraz od grafika. Może rzeczywiście jeszcze nie stworzy, ale jeśli grafik użyje odpowiedniego narzędzia, to wtedy dzieje się magia. Nie chcemy zabrać pracy marketerom, lecz chcemy dostarczyć im narzędzia do usprawnienia i optymalizacji pracy – wyjaśnia Tromczyński.

Dziedziną, która być może w największym stopniu skorzysta na rozwoju sztucznej inteligencji, jest medycyna, gdzie AI już teraz nierzadko ma kluczowe znaczenie. Przykłady można mnożyć. Warto w tym kontekście wspomnieć o startupie Deepflare, który wykorzystuje nie tylko sztuczną inteligencję, ale również uczenie maszynowe, by przyspieszyć rozwój szczepionek mRNA. – Rozwój sztucznej inteligencji w ostatnich latach jest wykładniczy i bardzo szybko odmieni medycynę, tak jak w przeszłości odmieniła ją statystyka. Chcemy być częścią tej zmiany. Nasze rozwiązanie pozwoli tworzyć szczepionki skuteczne w walce nie tylko z wariantami wirusów, które już są, ale też tymi, które pojawią się w przyszłości. Dzięki temu możemy być kilka kroków przed wirusem, zamiast próbować go dogonić – mówi Grzegorz Preibisch, współzałożyciel Deepflare. 

Oczywiście AI wkroczyła już także do tego bardziej prozaicznego życia. QuarticOn zamierza zastąpić personalnego stylistę sztuczną inteligencją, natomiast startup TYXO – dzięki właśnie AI – szyje dopasowane do użytkownika koszule.

Chyba już nie masz wątpliwości, że sztuczna inteligencja zmienia świat?

IoT – wszyscy razem w jednym tempie!

Szacuje się, że w latach 2017–2020 rynek IoT rósł ponad 30 proc. rocznie. Pod względem wielkości oczekuje się, że do 2023 r. na ów rynek będzie składać się ok. 17 mld urządzeń. Internet Rzeczy to bezsprzecznie trwająca rewolucja, której nie mogą przespać ani największe przedsiębiorstwa, ani początkujący founderzy. 

Pojęciem nierozerwalnym z Internetem Rzeczy stały się ostatnio inteligentne miasta. Również polskie metropolie prześcigają się we wprowadzaniu udogodnień, które mają sprawić, że zaczną być postrzegane jako te bardziej „smart” (niekoniecznie z korzyścią dla samych mieszkańców…). Jak mówiła nam podczas tegorocznej edycji Forum Ekonomicznego w Karpaczu Małgorzata Ciechomska – dyrektor sprzedaży i marketingu IoT i Smart Cities w Orange Polska – smart city przestało być przyszłością, a stało się koniecznością. – Technologiczna infrastruktura miast na pewno staje się coraz bardziej rozbudowana, jej poziom wzrasta. Trzeba jednak pamiętać, że inteligentne miasto nie oznacza od razu inteligentnego wykorzystania go, ponieważ często jest tak, że technologia wyprzedza umiejętności ludzi – mówi Marek Wojdyło, współzałożyciel Share.P.

Share.P to innowacyjny system parkingowy typu plug and play, który digitalizuje istniejącą infrastrukturę parkingową i rozwiązuje problemy z parkowaniem samochodów oraz ładowaniem pojazdów elektrycznych. – 80 proc. wszystkich miejsc parkingowych w mieście to miejsca niedostępne dla każdego – żeby do nich dotrzeć, trzeba przekroczyć jakiś szlaban czy bramę. Mieć dostęp. Dużą część z tych 80 proc. stanowią prywatne parkingi znajdujące się na osiedlach mieszkaniowych i w budynkach biznesowych, które nie są otwarte dla zewnętrznych użytkowników. Miejsca parkingowe w biurowcach zwykle są okupowane w godzinach pracy, a wieczorami stoją puste. Prawdziwie inteligentne miasto wprowadziłoby rozwiązanie pozwalające – przy użyciu jednego narzędzia – w pełni wykorzystać możliwości takiego parkingu – dodaje Wojdyło, opisując innowacyjność opracowanej przez Share.P technologii.

Oczywiście Internet Rzeczy nie jest pojęciem zawłaszczonym przez miasta, gdyż w tej dziedzinie wiele dzieje się także w innych branżach. AgronetPRO to zautomatyzowany system wspierający zarządzanie polami (dzięki wykorzystaniu Internetu Rzeczy umożliwia bieżące reagowanie na zagrożenia związane z przymrozkami, suszami, szkodnikami czy chorobami), z kolei Scramjet oferuje chmurę obliczeniową nowej generacji, chcąc tym samym podbić m.in. właśnie branżę IoT.

Nawet hodowla rybek staje się łatwiejsza dzięki Internetowi Rzeczy – Reef Factory to stworzony przez Polaków inteligentny system i urządzenia IoT do zarządzania akwariami, dzięki którym miłośnicy słonowodnych zwierząt mogą kontrolować ich środowisko funkcjonowania w akwarium z poziomu aplikacji.

Przepraszam, którędy do metaverse’U?

Metaverse to jedno z najmodniejszych pojęć technologicznych ostatnich miesięcy. 

– Jeszcze parę lat temu ten trend praktycznie nie istniał, ale ostatni rok chyba wszystkich utwierdził w przekonaniu, że jest to właściwy kierunek rozwoju dla wielu branż – uważa Adam Zaorski, współzałożyciel i CEO CornerApp, narzędzia do prowadzenia live’ów sprzedażowych.

Startupy, które weszły w metawersum, już teraz pozyskują miliardy dolarów. Chociaż prace nad światami wirtualnymi wpływającymi na rzeczywisty trwają od jakiegoś czasu, prawdziwą wartość wizji przyszłości głośno propagowanej przez Marka Zuckerberga dostrzeżemy zapewne dopiero za kilka lat. 

Bo obszarów, gdzie metaverse może być wykorzystywane, jest mnóstwo. Jak wynika z raportu „Meet Me in Metaverse”, aż siedmiu na 10 przedstawicieli kadry kierowniczej uważa, że ta technologia będzie miała pozytywny wpływ na ich organizację. Praca w metaverse? Brzmi, hmmm, ciekawie.

A to oczywiście dopiero wierzchołek góry lodowej. Rynek nieruchomości, e-commerce, media społecznościowe czy medycyna – wiele wskazuje na to, że w przyszłości dyskutowanie o jakimkolwiek zjawisku, w oderwaniu od pojęcia metaverse, będzie po prostu niemożliwe. 

------------------------------------------------

Zrozumienie danych kluczem do sukcesu

Marcin Mazurek, wiceprezes zarządu ds. badawczo-rozwojowych BI Insight SA

W miarę rozwoju technologii organizacje szukają nowych sposobów na jej wykorzystanie. Niedawny wzrost szybkości i możliwości obliczeniowych doprowadził do rozwoju oprogramowania, które może ostatecznie zastąpić lub uzupełnić usługi świadczone przez ludzi.

Natural Language Processing jest jednym z najszybciej rozwijających się obszarów zastosowania sztucznej inteligencji. Co istotne, nie chodzi wyłącznie o narzędzia przekształcające mowę w tekst pisany, obsługę głosową maszyn czy digitalizację dokumentów. Gra toczy się o znacznie większą stawkę: zrozumienie treści tekstu i jego kontekstu, odkrycie kontekstu pytania, wyodrębnienie nowej wiedzy z dokumentu, automatyczne generowanie odpowiedzi na podstawie bazy wiedzy utworzonej ze zbioru dokumentów, a nawet samodzielnie tworzone przez AI teksty.

Oczywistością jest, że ilość danych stale rośnie. Analitycy w organizacjach stają przed zadaniem ich analizy w celu podejmowania krytycznych decyzji dotyczących ryzyka, zgodności z przepisami czy obsługi klienta. Problem polega na tym, że dane te są nieustrukturyzowane, co oznacza, że jeszcze do niedawna ludzie musieli przetwarzać je ręcznie, tracąc mnóstwo cennego czasu – zrozumienie, czy konkretne dane są istotne, może zająć nawet dwie trze cie pracy analityków.

Przetwarzanie dużych ilości danych jest nieuniknione w dzisiejszym środowisku biznesowym, ponieważ postępy w technologii i komunikacji istotnie ułatwiły generowanie nowych treści oraz zwiększyły liczbę źródeł. Natural Language Processing – z wykorzystaniem technologii AI – może pomóc przedsiębiorstwom w radzeniu sobie z wyzwaniami, przekształcając nieustrukturyzowane dane w dane użytkowe.

NLP jest więc kluczem do zarządzania przepływem wiedzy w organizacji.

My Company Polska wydanie 10/2022 (85)

Więcej możesz przeczytać w 10/2022 (85) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ