Fabryka raf w twoim domu

Jarosław Wojczakowski
Jarosław Wojczakowski
„A tu sobie walniecie morskie akwarium!” – usłyszał Jarosław Wojczakowski od elektryka, gdy wykańczał swój dom. Nikt nie przypuszczał, że od tych słów zacznie się nie tylko nowa pasja, ale także Reef Factory, startup, który zdobył klientów na całym świecie.

Wyobraźmy sobie w ścianie panoramiczne akwarium i zapomnijmy o szklanej bryle wypełnionej słodką wodą. Z tylnej szyby usuwamy kiczowate tło z plastikowych skałek i roślinki, wśród których migoczą rybki gurami i gupiki. Nam chodzi o bardziej filmową wersję morskiego akwarium: z rozgwiazdami, ośmiornicą, meduzami, a nawet minirafą koralową. To nieczęsty widok w polskich domach, ponieważ utrzymanie takiego zatykającego dech w piersiach widoku nie tylko słono kosztuje, ale też wymaga dużo pracy. Rynek takiej akwarystyki jest wart przeszło 30 mld zł. Obecnie na świecie grupa takich hobbystów liczy ponad 5 mln osób, a każdy przeznacza na sprzęt średnio 19 tys. zł. Reef Factory, czyli startup Jarka Wojczakowskiego i Marka Protasewicza, za sprawą zaprojektowanej technologii dokonał jednak prawdziwej rewolucji na tym rynku. Stworzony przez nich system zdalnego zarządzania akwariami demokratyzuje dostęp do akwarystyki morskiej, skraca drogę do tej pasji laikom, a przede wszystkim znacznie upraszcza utrzymanie wymagających warunków dla morskiej fauny i flory.

Javka za Amigę

Jarek Wojczakowski, rocznik 1980, już od najmłodszych lat wie, że od losu nie dostanie niczego gratis. Wychowuje się w województwie kujawsko-pomorskim, które do dziś jest daleko w rankingu zamożności regionów. Dzieciństwo spędza w Maksymilianowie pod Bydgoszczą. To tam dostaje pierwszą szkołę życia: w domu się nie przelewa, więc szybko dociera do niego, że jeśli się czegoś dorobi to tylko ciężką pracą własnych rąk.

Pierwsze pieniądze zarabia na sprzątaniu lasu. I od razu dostaje ważną lekcję: leśniczy zatrudniający miejscowych chłopaków do pracy przy wyrębie przycina trochę dla siebie z ich pensji. To ważna lekcja, że przedsiębiorczość w Polsce nie będzie łatwa. Jednak za odłożone pieniądze kupuje wymarzony motorower, javkę, czechosłowackiej produkcji.

Jest raczej skryty, nieśmiały. Ma swój świat. W szkole idzie mu dobrze, szczególnie jeśli chodzi o matematykę i nauki ścisłe. Uczestniczy w konkursach, potem olimpiadach. Jest mocny analitycznie, co zaprocentuje, kiedy w okolicy pojawią się pierwsze komputery. Żeby zdobyć swój pierwszy model C64 sprzedaje javkę. Tak rodzi się ta najważniejsza pasja, która w przyszłości zapewni mu pracę i więcej niż godne życie.

- Totalnie się w to wkręciłem, na początku dużo grałem, ale szybko zacząłem programować. Na początku w Basicu, za sprawą czasopisma Bajtek, które publikowało kody, a wkrótce sam, bez znajomości angielskiego, nauczyłem się Asemblera (język programowania) – wyjaśnia Jarek.

Wkrótce zdobywa kolejną pracę – pomaga zakładać ogrody. Odkłada każdy grosz, co przynosi lepszy komputer – upragnioną Amigę.

Podczas studiów na Akademii Techniczno-Rolniczej (obecnie Politechnika Bydgoska) (kierunek „Telekomunikacja i multimedia”) poznaje Remigiusza Kościelnego. To właśnie...

Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów

Masz już prenumeratę? Zaloguj się

Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl

Wykup dostęp

Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?

  • Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
  •   Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
  •   Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
  •   Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska

Dowiedz się więcej o subskrybcji

My Company Polska wydanie 1/2024 (100)

Więcej możesz przeczytać w 1/2024 (100) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ