Wędrujące hotele

Good Spot
Good Spot
Odpocząć na odludziu, „pośrodku niczego”, a jednocześnie zachować komfort pobytu, jakiego nie zapewnia namiot czy przyczepa kempingowa? Roman Sokołowski, twórca startupu Good Spot, udowadnia, że da się to pogodzić.

Jesteśmy zakochani w tym koncepcie! Byliśmy już drugi raz na wyjeździe z Good Spot! Najpierw w lutym w Karpaczu, teraz w lipcu w Rowach - standard hotelowy, blisko natury, w górach piękne widoki, nad morzem, tuż za wydmą morze, które szumiało nam za oknem”.

„Daleko od zgiełku centrum, a praktycznie na samej plaży. Bardzo komfortowe wyposażenie i mnóstwo pomysłowych szafek i skrytek na manele”.

„Superopcja wypadowa, na miejscu wszystko, co potrzeba - od naczyń, kawiarek, przez żelazko, suszarkę do włosów, po dodatkowy ogrzewacz. Jesteśmy megazadowoleni, świetna miejscówka, cudne widoki i komfortowe warunki pobytu”.

To nie fragmenty reklamowego folderu, lecz autentyczne komentarze użytkowników z popularnego portalu rezerwacji hotelowych. Pochlebne opinie zebrał koncept Good Spot. Chodzi o mobilne, w dodatku ekologiczne apartamenty w standardzie pokoju hotelowego, które mogą się okazać rewolucją w turystyce.

Pokoje Good Spot urządzone są w naczepach chłodniczych. Wbrew nazwie pozwalają one spędzić komfortowo urlop zarówno na pustyni, jak i w wysokich górach dzięki temu, że obiekty są świetnie izolowane termicznie. – Z powodzeniem testowaliśmy je nawet przy minus 20 stopniach! – mówi Roman Sokołowski, founder startupu. Pomieszczenia mają odpowiednie wymiary, w środku są szerokie łóżka, łazienki zaopatrzone są w toalety, a prysznice spełniają wyśrubowane normy hotelowe. – Można, oczywiście, spakować plecak, zabrać namiot, wyjechać w góry czy nad morze i spać pod namiotem. Jednak wielu z nas, pragnąc spędzić wakacje na łonie natury, nie chce rezygnować z komfortu wypoczynku. Nasze rozwiązanie umożliwia pogodzenie ognia z wodą – wyjaśnia pan Roman.

Z Ukrainy do Polski

Można powiedzieć, że Roman Sokołowski mobilność ma w genach. Pierwsze lata życia spędził w Ukrainie, a dokładnie w Żytomierzu. Ze względu na polskie korzenie chodził do kościoła katolickiego, w którym służyli zakonnicy z Częstochowy, uczył się od nich polskiego. Ponieważ rodzina angażowała się w życie parafii, borykający się z problemami lokalowymi ojcowie wynajęli u ojca pana Romana połowę domu. – Zaprzyjaźniony z nami ks. Jarosław trochę w żartach zapytał kiedyś tatę, czy nie sprzedałby im całego domu, bo przydałoby się im miejsce na kaplicę – wspomina. „Sprzedać wam nie sprzedam, ale możemy się zamienić na domy. Wy mi dacie swój w Częstochowie, a ja wam podaruję nasz, w Żytomierzu”, odpowiedział pan Sokołowski, zapewne nie wiedząc, że jego słowa zostaną potraktowane poważnie. – W 1992 r. doszło do wymiany domów, a ja, w wieku 9 lat, przeprowadziłem się do Polski – zdradza.

W trakcie studiów na Uniwersytecie Ekonomicznym we Wrocławiu (finanse i bankowość) Roman...

Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów

Masz już prenumeratę? Zaloguj się

Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl

Wykup dostęp

Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?

  • Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
  •   Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
  •   Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
  •   Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska

Dowiedz się więcej o subskrybcji

My Company Polska wydanie 3/2024 (102)

Więcej możesz przeczytać w 3/2024 (102) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ