To już nie tylko przyszłość

Fot. Materiały prasowe
Fot. Materiały prasowe 57
Deweloperzy, zachęceni zwłaszcza przez młodszą część swojej klienteli, coraz częściej realizują w polskich miastach inwestycje spełniające wymogi zrównoważonego rozwoju, sięgają po najnowsze technologie, podnoszą coraz wyżej poprzeczkę. Nie tylko w domach czy mieszkaniach, ale wręcz na całych osiedlach.

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Weźmy osiedle Fi w Krakowie – pierwszy w tym mieście zrównoważony kompleks mieszkaniowy, zaprojektowany przez pracownię 22Architekci. Co cechuje Fi, że zasługuje na uwagę z punktu widzenia najnowszych urbanistyczno-budowlano-technologicznych trendów? Otóż np. ruch kołowy skierowano tu pod ziemię, do postawienia budynków w większości użyto naturalnych materiałów, wykorzystano również energooszczędne rozwiązania, takie jak instalacje fotowoltaiczne (prąd z nich zasila też oświetlenie osiedla) i systemy użytkowania wody deszczowej, służące do nawadniania terenów zielonych. Sądząc z tego, co twierdzi Grupa Deweloperska Megapolis, która wybudowała ten kompleks, zadbano również w spektakularny sposób o efektywność energetyczną zewnętrznych ścian domów, które pokryto pogrubioną warstwą ocieplenia zapewniającą tzw. izolacyjność termiczną co najmniej siedmiokrotnie wyższą niż nakazują normy. 

Wymarzone osiedla

Zrównoważone osiedle powstaje też we Wrocławiu – to Nowe Żerniki, które dostały nagrodę główną w kategorii Merit Prize (ex aequo z chińskim Wuhan) na najbardziej innowacyjny projekt miejski w konkursie zorganizowanym przez międzynarodowe stowarzyszenie planistów miejskich i regionalnych ISOCARP. Realizowana jest tu idea „urbanistyki inkluzyjnej”, gdzie przestrzeń ma ułatwiać budowanie więzi społecznych. W tym wypadku chodzi o to, aby była ona przyjazna dla młodszych i starszych – z domem kultury, bazarkiem, domem seniora, żłobkiem, przedszkolem, szkołą, przychodnią lekarską i licznymi usługami na miejscu. Zarezerwowano nawet teren pod kościół. A skoro planiści postawili na różnorodność i otwartość, budynki też stawia się różnej wielkości (od dużych wielorodzinnych po kameralne, z kilkoma mieszkaniami, i domy jednorodzinne), a przestrzeń zostanie podzielona na publiczną, półpubliczną i prywatną. Oczywiście przewidziano także sporo zieleni i ograniczenie ruchu samochodowego na rzecz pieszych i rowerzystów (będą m.in. rowerownie). Nowoczesne technologie mają zaś pomóc w tym, żeby wszystko funkcjonowało w sposób oszczędny i przyjazny dla środowiska. Stąd np. solarne ogniwa czy wykorzystanie tzw. szarej wody, po praniu czy zmywaniu, do spłukiwania toalet. Ciekawym rozwiązaniem jest układ mieszkań. Mocno w nich są oświetlone strefy dzienne umieszczone od południa. Natomiast w położonych od północy sypialniach okna są mniejsze. Dzięki temu wnętrze nagrzewać się będzie szybciej i taniej, a za to wolniej tracić ciepło. 

Z kolei na warszawskim Mokotowie budowany jest jeden z nielicznych w Polsce kompleksów mieszkalnych, który dołączy do grona 500 osiedli w Unii Europejskiej z certyfikatem BREEAM (patrz wyżej). Mowa o Jaśminowym Mokotowie firmy Skanska. Zespół kameralnych dwupiętrowych budynków ma spełniać najwyższe standardy, jeśli chodzi o zrównoważone budowanie i użytkowanie. Domy i mieszkania powstają z nietoksycznych i certyfikowanych materiałów, jak drewno, cegły silikatowe, pustaki ceramiczne, gips naturalny, beton czy styropian, a także farby i kleje o niskiej zawartości związków lotnych. Ma być zdrowo, także dla alergików. W trakcie budowy prąd, dostarczany przez Innogy, płynie wyłącznie z odnawialnych źródeł – głównie z elektrowni wiatrowych. 

Osiedle zostanie objęte monitoringiem, gdzie stosowne czujniki będą kontrolować dostęp do części wspólnych i jasność otoczenia (pozwoli to na automatyczne włączanie i wyłączanie oświetlenia LED) – co ma pomóc zaoszczędzić 10 proc. kosztów utrzymania części wspólnych. Jak to się zdarza coraz częściej, w garażach znajdą się gniazdka do podładowywania aut elektrycznych. Z kranów zaś popłynie łagodna dla skóry, zmiękczona woda ze stacji uzdatniania. Inwestor chce też zafundować mieszkańcom parteru bezpieczne szyby o zwiększonej wytrzymałości. Pomyślano także o takich rozwiązaniach, jak przesuwne żaluzje uzupełniające stolarkę okienną, które będą elementem praktycznym, a zarazem estetycznym, dekorując elewację. 

Inteligentne czujniki

To nie wszystko. Mieszkania w tym kompleksie zostaną wyposażone w rozwiązania do inteligentnego domu polskiej firmy Fibar Group – jednego ze światowych liderów w tej dziedzinie. Każde otrzyma tzw. pakiet powitalny: urządzenie centralne (Home Center Lite) i dwa sensoryczne (Motion Sensor). – Najmniejszy na świecie inteligentny czujnik ruchu wykrywa obecność intruza (jednocześnie nie jest uruchamiany przez zwierzęta), może też np. powiadamiać rodziców o powrocie dzieci ze szkoły. Oprócz zapewnienia ochrony, pakiet pozwoli zwiększyć komfort zamieszkania. Przekazuje bowiem informacje o aktualnej temperaturze czy o poziomie natężenia światła – opisuje Agnieszka Karwala, lider projektu w Skanska. System będzie można rozbudować, bez ingerencji w strukturę budynku, o kolejne funkcje, jeśli ktoś chciałby zarządzać całym domem z każdego miejsca na świecie. 

W sumie można będzie włączyć do niego niemal wszystko, co działa na prąd: telewizor, nagłośnienie, światło, klimatyzację czy rolety. Dane pochodzące z tych urządzeń będą zbierane w domu w jednym miejscu, przetwarzane, analizowane i przedstawiane gospodarzowi mieszkania za pomocą mobilnej aplikacji. Będzie on mógł zdefiniować wybrane procesy (jak ogrzewanie czy klimatyzacja) lub indywidualnie ingerować w to, co akurat dzieje się w domu – np. ustawiać temperaturę w poszczególnych pomieszczeniach. 

Przemysław Kozera z gliwickiej APA Group, dostarczającej deweloperom rozwiązania dla inteligentnego domu, podkreśla, że w najbardziej „wypasionej” wersji pozwalają one uzyskać naprawdę wiele: nie tylko można dzięki nim sterować rzeczami lub procesami, ale także monitorować zużycie mediów czy otrzymywać ostrzeżenia od rozmieszczonych w pomieszczeniach sensorów np. zalania (czujnik odetnie wtedy wodę) lub ruchu – wówczas można choćby włączyć zdalnie w danym pomieszczeniu podgląd z kamery i zobaczyć na smartfonie, czy ktoś nie dobiera się do naszego sejfu. 

Rozwijane są też systemy sterowania gestem (w tym bardzo nowoczesna technologia opatentowana przez polską firmę Monster Devices), które już wkrótce można będzie wykorzystać w inteligentnym domu do otwierania mebli, drzwi, okien, bram, włączania ruchem ręki światła, telewizora, czegokolwiek. 

Internet rzeczy

Żeby zarządzać domowym sprzętem, można także zdać się na internet rzeczy (choć wciąż istnieje ryzyko ataków hakerskich i trzeba się z tym liczyć). Deweloperzy czy sami właściciele mieszkań coraz chętniej instalują w domach lodówki, pralki, zmywarki, płyty grzejne, okapy, czajniki albo ekspresy do kawy, które łączą się z internetem i dzięki temu oferują wiele wygodnych funkcji. 

Sztandarowym przykładem możliwości kuchennego internetu rzeczy jest to, co potrafią lodówki. A te wskazują np. swe ewentualne usterki (za pomocą smartfona czy przycisku nad drzwiami urządzenia sprawiamy, że łączy się ono z serwisem technicznym swego producenta, aby przeprowadzić diagnostykę i w razie czego wyświetlić nam odpowiednie wskazówki) albo np. kontrolują, czy coś z naszych zapasów zaraz się nie skończy i zamawiają uzupełniające zakupy przez internet. Są też np. czajniki, które za pomocą smartfona można nastawić na wybraną godzinę i dopasować temperaturę wody do swoich potrzeb. 

– Nasi klienci dostrzegają możliwości, jakie dają systemy smart home, jeśli chodzi o poprawę komfortu i wygody, bezpieczeństwo, oszczędzanie energii czy też zarządzanie sprzętem AGD. Dodam, że największy udział w popularyzacji urządzeń internetu rzeczy ma pokolenie Y – podsumowuje Agnieszka Karwala, mając na myśli dzisiejszych dwudziestoparo-, trzydziestoparolatków. I dodaje: – Wydaje się więc, że wystarczy tylko chwilę poczekać, a rzeczywistość rodem z futurystycznego filmu stanie się naszą codziennością. 


Umywalka cienka jak tektura

Ewoluuje nie tylko domowy sprzęt, lecz także materiały stosowane w kuchni czy łazience, a technologiczne innowacje stwarzają większy niż kiedyś wybór aranżacji wnętrz. W kuchni klasyczne kafelki można np. zastąpić panelami z wytrzymałego, hartowanego szkła. Specjalne metody barwienia i drukowania pozwalają dobrać  ich wygląd, korzystając z przeróżnych gotowych wzorów, lub umieścić na nich ulubione zdjęcie albo grafikę. Z kolei płyty z corianu (ekologicznego, odpornego na zniszczenie i łatwego do umycia materiału) umożliwiają zamontowanie zlewu połączonego jednolicie z kuchennym blatem. W łazience  zaś, dzięki nowego typu wytrzymałym materiałom, można zainstalować kształtowane na różne sposoby, cieniutkie (o grubości kilku milimetrów) umywalki. A zamiast natrysku z brodzikiem mieć zyskującą na popularności kabinę prysznicową typu walk-in, gdzie odpływ szczelinowy znajduje się bezpośrednio w podłodze i aktywnie zasysa wodę. 


BREEAM, LEED i DGNB

W Polsce jest już kilkaset obiektów spełniających kryteria tzw. zielonych budynków.  Najwięcej wśród nich jest biurowców i magazynów (rozsianych po całej Polsce), mniej hoteli, a wyjątkowo mało, bo zaledwie kilka, obiektów mieszkalnych (czy osiedli), które znajdują się tylko w Warszawie. Co zrobić, aby dostać tytuł zielonego budynku lub osiedla? Trzeba spełnić wymogi określane przez stosowane  na całym świecie systemy. 

1. Najstarszy jest wielokryterialny system certyfikacyjny BREEAM (Building Research Establishment Environmental Assessment Method) opracowany w 1990 r. przez brytyjską organizację BRE. Łatwość, z jaką adaptuje się do lokalnych systemów legislacyjnych, sprawia, że jest stosowany na całym świecie. Każda inwestycja, która ubiega się o ten certyfikat, jest oceniana w następujących kategoriach: zarządzanie projektem i prowadzenie budowy, komfort użytkowników, zużycie energii, lokalizacja oraz transport do i z budynku, gospodarka wodno-ściekowa, stosowane materiały, gospodarka odpadami, wykorzystanie terenu, wpływ inwestycji na środowisko naturalne, ochrona przed emisją zanieczyszczeń, innowacyjność. Ostatnio doszły jeszcze inteligentne sieci. Żeby otrzymać ten certyfikat (na najniższym poziomie), trzeba zdobyć co najmniej 30 proc. możliwych do przyznania punktów. 

2. Kolejny bardzo rozpowszechniony wielokryterialny system certyfikacyjny to LEED (Leadership in Energy and Enviromental Design) stworzony w 1998 r. w Stanach Zjednoczonych przez organizację USGBC. Tu też można uzyskać różne jego stopnie, a ocenia się takie kryteria, jak zrównoważona lokalizacja, efektywne wykorzystanie zasobów wodnych, energia i atmosfera, materiały i zasoby, jakość środowiska wewnętrznego (np. jakość powietrza w budynkach), innowacyjność projektu i priorytety regionalne. 

3. W 2009 r. pojawił się rywal dla obu powyższych, czyli niemiecki certyfikat DGNB. Kryteria oceny są tu dość podobne – ekologia, ekonomia, czynniki społeczno-kulturowe oraz związane z funkcjonalnością, jak technologia, procesy i lokalizacja. Co ciekawe, niespełnienie dwóch kryteriów (mała ilość lotnych związków w powietrzu i udogodnienia dla niepełnosprawnych) wyklucza dany projekt z pozytywnej certyfikacji. 

 Technologiczne tętno miasta

ZOBACZ RÓWNIEŻ