Bądźcie nieprzeciętni

InCredible Summit 2025
InCredible Summit 2025 / Fot. materiały prasowe
Ponad 250 uczestników, utalentowani founderzy, dziewięć godzin wiedzy i biznesowa „Randka w ciemno” – trzecia edycja InCredible Summit znów rozgrzała nie tylko stołeczny ekosystem startupowy. – Bądźcie odważni, bądźcie nieprzeciętni! – usłyszeli ze sceny goście zebrani w Garnizonie Sztuki.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 5/2025 (116)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

InCredible Summit to wydarzenie, podczas którego uczestnicy programu mentoringowego InCredibles Sebastiana Kulczyka prezentują swoje projekty przed gronem jurorów. W spotkaniu w teatrze Garnizon Sztuki w Warszawie uczestniczyło ponad 250 osób – przedstawicieli spółek wszystkich edycji InCredibles, mentorów, reprezentantów funduszy, studentów MBA for Startups i innych przyjaciół programu.

– Jestem szczególnie zadowolony z fantastycznej frekwencji – w Garnizonie Sztuki zjawiło się blisko 300 osób. To budujące, ponieważ w świecie galopującej technologii najbardziej wartościową walutą jest czas i zainteresowanie drugiej osoby - mówi Jarosław Sroka, koordynator progamu. - Wspólne rozwiązywanie problemów jest w cenie – i o tym właśnie jest program InCredibles. Choć startupy, które wspieramy, rozwijają różne technologie, łączy je chęć zmiany świata i misyjne podejście do robienia biznesu – dodaje Sebastian Kulczyk.

„My Company Polska” po raz trzeci zostało partnerem wydarzenia – uczestnicy mogli wpaść do naszego studia, zbić piątki, opowiedzieć o rozwijanych przez siebie projektach. Poznawanie historii utalentowanych founderów jest zwykle najciekawszą częścią naszej pracy – dlatego kilka z tych historii chcemy, w ramach podsumowania InCredible Summit, opowiedzieć teraz wam.

Wszystkie wywiady z trzeciej edycji InCredible Summit znajdziecie oczywiście w naszym serwisie internetowym.

Jest dla mnie nadzieja!

Wojtka Bułę zapewne doskonale znacie z łamów „My Company Polska” – Wiktor Cyrny w swoim tekście nazwał go „zaklinaczem medtechów”. Podczas naszej rozmowy w trakcie InCredible Summit nie było jednak szamańsko, wręcz przeciwnie.

Każdy, kto zna mnie choć trochę lepiej, doskonale wie, że mam dwa główne kompleksy. Z jednym z nich – łysieniem – względnie już sobie poradziłem, spędzając dwa dni w Turcji w klinice przeszczepu włosów. Z drugim, mam nadzieję, pomoże mi uporać się właśnie Wojtek – jego Orthoget stworzył innowacyjny implant śródszpikowy, który przeznaczony jest dla osób zmagających się z niskim wzrostem lub cierpiących na asymetrię nóg.

– Wyróżnikiem naszego produktu jest fakt, iż implant Orthoget jest aktywny, czyli używamy zewnętrznego wzbudnika generującego pole magnetyczne, które napędza mechanizm w implancie. Codziennie pacjent, przykładając sobie ten zewnętrzny – nazwijmy go, bezprzewodowy śrubokręt – jest w stanie wydłużać kończynę – tłumaczy Wojtek.

Orthoget jest rozwiązaniem znacznie mniej inwazyjnym niż konkurencyjne. Co ciekawe, startup rozpoczął działalność przede wszystkim z myślą o sektorze zdrowotnym (np. dla ludzi z asymetrią nóg), tymczasem obecnie bardziej obiecującym biznesowo segmentem jest ten związany z medycyną estetyczną. – Wydawało nam się, że z takiej technologii będą chcieli korzystać przede wszystkim panowie o wzroście ok. 160 cm, tymczasem najczęściej zgłaszają się do nas panowie niespecjalnie niscy, czyli mierzący ok. 175 cm – wskazuje CEO Orthoget.

Startup rozważa różne scenariusze w najbliższych miesiącach – jednym z nich jest pozyskanie branżowego inwestora.

– Jestem przekonany, że wraz z rozwojem technologii – obniżającej zapewne cenę zabiegu – operacje podbijające wzrost staną się równie powszechne jak przeszczepy włosów czy inne korekty plastyczne. Jako Orthoget chcemy w Polsce stworzyć klinikę referencyjną, która będzie zajmować się rozwijaniem tego segmentu rynku. Wierzę, że nasz kraj może dla zabiegów podwyższających stać się taką kolebką jak Turcja dla przeszczepu włosów – podsumowuje Wojtek Buła.

Bardzo kulturalna rozmowa

Michała Ratajczaka ze startupu Gridaly również zapewne doskonale znacie – zwłaszcza jeśli bywacie na wydarzeniach biznesowych, ponieważ stworzona przez niego aplikacja jest wykorzystywana przez coraz większą liczbę organizatorów (nie tylko w Polsce). Nasz wywiad podczas InCredible Summit zaczął się jednak dosyć nietypowo, ponieważ zastanawialiśmy się nad tym, co tworzenie sztuki ma wspólnego z budowaniem startupu. Temat nieprzypadkowy, jak się bowiem okazało w warszawskim Garnizonie Sztuki, Michał planował kiedyś zająć się tą dziedziną zawodowo.

– Kreatywność oznacza umiejętność zadawania sobie pytań. Sztuka zawsze wywołuje w tobie pewne refleksje, zastanawiasz się, dlaczego ktoś stworzył dane dzieło, co myślał, w jakich czasach przyszło mu działać. Tworzenie produktu w startupie również polega na ciągłych pytaniach: czego oczekują użytkownicy, po co oni korzystają z konkretnych narzędzi – wyjaśnia Michał.

Quentin Tarantino powiedział kiedyś, że kręci takie filmy, jakie sam chciałby oglądać. Mówiąc dosadnie: ma gdzieś potrzeby i oczekiwania widzów. Czy z takim podejściem bylibyśmy w stanie osiągnąć sukces w biznesie? – To wielowątkowe zagadnienie. Z jednej strony z moim wspólnikiem założyliśmy, że stworzymy firmę, w jakiej sami chcielibyśmy pracować. Z drugiej, produkt rzeczywiście należy bezustannie weryfikować z rynkiem – dodaje Michał.

Nie będzie wielką przesadą, jeśli powiem, że Michał dotarł na InCredible Summit prosto ze Stanów Zjednoczonych, gdzie pracował nad budowaniem zainteresowania wokół startupu. Jeszcze przed rozmową zażartował, że oto Gridaly rozpoczęło ekspansję w USA. – Podczas moich wizyt w Nowym Jorku oraz Miami udało nam się pozyskać do współpracy kolejnego klienta, z którym podpisaliśmy umowę na 12 miesięcy. Małymi krokami zaczynamy otwierać amerykański rynek – zapowiada Michał Ratajczak.

Niesforne urządzenia IoT

Najważniejszy na tego typu eventach jest network – to hasło, które zapewne słyszeliście niezliczoną liczbę razy. Mój wywiad z Błażejem Pawlakiem – CEO Modino.io – to efekt właśnie skutecznego budowania relacji. Błażej podbił na nasze stoisko w trakcie jednej z przerw, zapytał, co robimy, i tak wylądował na fotelu z mikrofonem w ręce.

– Bezpieczeństwo oraz dual use to bardzo ważny temat, dlatego cieszę się, że takie magazyny jak wasze piszą o nim coraz częściej. Modino.io zajmuje się bezpieczeństwem m.in. bardzo niesfornych urządzeń IoT wykorzystywanych chociażby w przemyśle zbrojeniowym i obronnym czy w tak krytycznych sektorach jak medycyna bądź energetyka. Naszym głównym zadaniem jest podniesienie poziomu zabezpieczeń poprzez zapewnianie aktualnych artefaktów cyfrowych. Brzmi to dosyć skomplikowanie, ale ludzie się zmieniają, natomiast urządzenia kluczowe z punktu widzenia bezpieczeństwa potrafią nie być aktualizowane nawet przez wiele lat – tłumaczy Błażej.

Co kryje się pod hasłem „niesforne urządzenia IoT”? Na przykład przetwornice, transformatory czy wiatraki. Można powiedzieć, że w największej mierze chodzi tu o zbiory różnych urządzeń przemysłowych, które się ze sobą komunikują.

Oczywiście mojego rozmówcę zapytałem także o klimat wokół projektów dual use w Polsce. – W ekosystemie startupowym oraz sektorach krytycznych działamy od mniej więcej pięciu lat. Z jednej strony dostrzegam pewien rodzaj usztywnienia i niechęć do współpracy z takimi spółkami jak Modino.io, z drugiej – sytuacja się zmienia, głównie za sprawą tego, że przedstawiciele młodego pokolenia w armii, szczególnie otwartego na innowacje, mają coraz wyższe stopnie. Jednocześnie polskie startupy są coraz bardziej widoczne w najważniejszych programach takich jak NATO DIANA. My zresztą również planujemy aplikować do tej inicjatywy – zapowiada Błażej Pawlak.

Co z tą AI

Cóż to za wydarzenie, na którym nie pojawia się temat sztucznej inteligencji? InCredible Summit nie był wyjątkiem od reguły, a w naszym studiu zawitał prof. Piotr Sankowski.

Jeśli chodzi o oficjalne punkty programu, wywiad z profesorem otwierał całe wydarzenie – na scenie rozmawiał z nim Dariusz Rosiak, autor jednej z najpopularniejszych audycji w Polsce. Panowie w dyskusji poruszyli wiele wątków i to właśnie jeden z nich był punktem wyjścia do naszego wywiadu.

Obecnie, gdy lecimy np. do Madrytu, obowiązkowym elementem wycieczki jest wizyta w Muzeum Prado, bo przecież warto choć raz w życiu zobaczyć na żywo obrazy Picassa. Czy dojdziemy w przyszłości do momentu, kiedy będziemy odwiedzać dane miasto, gdyż będziemy chcieli zobaczyć prace konkretnego, wyspecjalizowanego w danym stylu algorytmu? Ja mam wątpliwości, bo jednak często ważniejszy od samego dzieła jest jego autor i historia, jaka za nim stoi. Komputer od dawna wygrywa z człowiekiem w szachy, ale jakoś nie ekscytujemy się pojedynkami na linii szachista-algorytm.

– Sądzę, że scenariusz, o jakim wspomniałeś – z wielu powodów – raczej się nie wydarzy. Pierwszy i prawdopodobnie najważniejszy dotyczy tego, jak skonstruowane jest prawo autorskie – ono nie obejmuje tworów sztucznej inteligencji. Jak na razie nie słyszałem o żadnych pomysłach związanych ze zmianą prawa autorskiego – mówi prof. Sankowski.

Drugim ciekawym wątkiem, jaki został poruszony w rozmowie z Dariuszem Rosiakiem, był dostrzegalny w ostatnich tygodniach w social mediach trend „ghiblizacji” – Facebooka i LinkedIna zalała fala zdjęć stylizowanych na dzieła słynnego japońskiego studia anime. Czy trend mógł wpłynąć na to, że zupełnie nowe osoby sięgnęły do twórczości Hayao Mizayakiego?

– Usłyszałem historie ludzi, którzy nie znali tych filmów wcześniej, a zainteresowali się nimi dzięki popularności w mediach społecznościowych. Nie wykluczam, że za jakiś czas serwisy streamingowe opublikują statystyki, z których będzie wynikać, że Ghibli przeżywa kolejną młodość – wskazuje prof. Sankowski.

Naturalnie w rozmowie poruszyliśmy temat powstającego Instytutu Badawczego IDEAS. Jak zapowiada profesor, pierwsze grupy badawcze mają zacząć działać już na początku maja. – Oficjalnie zyskamy status instytutu badawczego, więc pewne kwestie związane z działalnością staną się prostsze, choć oczywiście w innych będzie nam trudniej. Jednym z najważniejszych obszarów działalności będzie segment dual use. Jeśli chodzi o obronność, AI może odegrać kluczową rolę, co widać zresztą po wojnie w Ukrainie – algorytmy wspierają chociażby analizę zdjęć. Sztuczna inteligencja sprawi, że pewne narzędzia używane w obronności zyskają autonomię, dlatego na barkach takich instytucji jak IDEAS spoczywa ogromna odpowiedzialność – podsumowuje prof. Piotr Sankowski.

- - -

Na rynek wrócił dobry nastrój 

Minione dwa lata były okresem pewnego rodzaju selekcji i oczyszczania się rynku z projektów, które nie rokowały. Wierzę, że teraz będzie tylko lepiej – mówi Sebastian Kulczyk.

Jak podsumujesz ósmą edycję programu InCredibles? Co ją wyróżniło? 

Na pewno coraz wyższa jakość zakwalifikowanych do nas spółek. Z roku na rok founderzy są lepiej przygotowani do tego, by budować konkurencyjne firmy i osiągać zamierzone cele. Oczywiście także dzięki bezinteresownemu wsparciu naszych fantastycznych mentorów. Osiem lat zabrało nam zbudowanie grupy ponad 300 doświadczonych, sprawdzonych w boju mentorów i praktyków biznesu. To głównie dzięki ich pracy nasz program postrzegany jest jako atrakcyjny, unikalny, bo indywidualnie szyty na miarę każdego uczestnika. 

Jak ty widzisz swoją rolę w programie i ogólnie na rynku inwestycyjnym? 

Staram się być konsekwentny w swoich decyzjach, a dużą zaletą funduszu Manta Ray jest krótki proces decyzyjny. O najważniejszych kwestiach dyskutujemy w naprawdę wąskim gronie. Wiemy, jakich startupów szukamy – przede wszystkim spółek, których założyciele chcą zmieniać świat, odpowiedzialnych społecznie. Co jest zresztą niezmienne od wielu lat. 

Jest jakieś pytanie, na które musisz sobie odpowiedzieć w głowie, zanim podejmiesz decyzję o inwestycji? 

Kluczowe jest zastanowienie się, czy celem firmy, którą chcę wesprzeć, jest rozwiązanie ważnego, palącego problemu, z którym mierzy się dzisiaj świat. Mam dość sporo projektów w sektorze healthcare, który jest o tyle wdzięcznym obszarem, że dokładnie widać, czy dane rozwiązanie, technologia bądź produkt realnie wspierają ludzi. Oczywiście skłamałbym, mówiąc, że inwestowanie polega wyłącznie na wybieraniu ładnie opakowanych, pożytecznych projektów. Mając na uwadze fakt, że celem każdego projektu biznesowego jest zwrot z inwestycji, bardzo uważnie patrzę również na liczby. 

Jak bardzo jesteś zaangażowany w pracę poszczególnych spółek?

Różnie bywa, przypadek każdego startupu trzeba rozpatrywać indywidualnie. Głęboko wierzę, że angażując się kapitałowo w firmę, inwestuję przede wszystkim w ludzi. I z góry zakładam, że powinni być na tyle dobrze przygotowani do prowadzenia biznesu, żeby nie wymagać ode mnie prowadzenia za rękę. Gdybym miał przed sobą ciekawy projekt, którego zespół wymaga permanentnego wsparcia, to raczej nie zdecydowałbym się na inwestycję. Zostawiam mnóstwo przestrzeni, ale w razie potrzeby – razem z całym zespołem Manta Ray – chętnie sugerujemy właściwe naszym zdaniem rozwiązania. Trzeba przy tym pamiętać, iż inwestor venture capital nie ma narzędzi do tego, żeby np. zmusić founderów do pivotowania czy gruntownej zmiany koncepcji biznesu – możemy jedynie podpowiadać. 

Inwestujesz nie tylko w polskie spółki. Czy naszym founderom brakuje czegoś względem kolegów z Europy Zachodniej bądź USA? 

Wszyscy oczekujemy, że lokalny ekosystem startupowy będzie szybko dojrzewał, nadrabiał dystans do zachodniej konkurencji. I nie mam wątpliwości, że tak właśnie dzieje się w Polsce. Postęp jest oczywisty, nasze firmy są coraz lepiej przygotowane do skalowania, adaptacji do naprawdę wymagającej, globalnej konkurencji. Wierzę, że sprawnie doganiamy świat, a polskie spółki nie powinny mieć kompleksów – zresztą w wielu branżach to firmy założone przez Polaków grają pierwsze skrzypce. Jeśli miałbym wskazać coś, nad czym musimy jeszcze popracować, to wiara we własne umiejętności. 

Jakie są twoje najbliższe plany inwestycyjne? 

Analizuję wiele projektów, ale nie mam sztywno określonego harmonogramu działania, podobnie jak nie ograniczam się sztywnym, górnym pułapem inwestycji. Wychodzę natomiast z założenia, że jeśli nasz ekosystem ma dalej się rozwijać, to środki inwestorów w momencie exitu – w sporym procencie – powinny być reinwestowane w kolejne spółki. I tak też staram się działać. Będę nadal wspierał polskie startupy, nie tylko poprzez program mentoringowy czy granty i stypendia dla studentów SGH MBA for Startups. 

Podsumowując, mam wrażenie, że na rynek wrócił dobry nastrój. Widzę większą aktywność inwestorów VC, founderom łatwiej o pozyskanie finansowania. Minione dwa lata były okresem pewnego rodzaju selekcji i oczyszczania się rynku z projektów, które nie rokowały. Wierzę, że teraz będzie tylko lepiej.

My Company Polska wydanie 5/2025 (116)

Więcej możesz przeczytać w 5/2025 (116) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ