Zmiany w projektach ustaw wprowadzających podatek od cukru

fot. materiały prasowe
fot. materiały prasowe 12
Na stronie Rządowego Centrum Legislacji pojawiła się kolejna wersja projektu ustawy w związku z promocją prozdrowotnych wyborów konsumentów – różna od pierwotnego z korzyścią dla branży suplementów diety - pisze w komentarzu Joanna Uchańska, partner kancelarii Chałas i Wspólnicy.

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Dlaczego? Oprócz braku podatku od reklamy suplementów diety, w dokumencie uporządkowano również wyłączenie suplementów diety i żywności specjalnego przeznaczenia medycznego w kontekście tzw. podatku od cukru. Nową wersję przepisów komentuje dr Joanna Uchańska, partner kancelarii Chałas i Wspólnicy, która była osobiście zaangażowane w konsultacje społeczne nad ustawą.

Jak wynika z treści nowej wersji projektu, dzięki niebagatelnej pracy ekspertów i przedstawicieli branży, wycofano się z podatku od reklamy suplementów diety. Jednak to nie wszystko z dobrych informacji dla branży. Otóż na etapie konsultacji zgłaszaliśmy wadliwość nie tylko zapisów dotyczących podatku od reklamy, ale i innych mankamentów propozycji ustawy. Okazuje się, że również pozostałe uwagi zostały w dużej mierze uwzględnione.

Zauważono, że ustawa wyłącza z opodatkowania za napoje z substancjami słodzącymi żywność specjalnego przeznaczenia medycznego oraz preparaty do początkowego i dalszego żywienia niemowląt, ale nie suplementy diety – niewłaściwie je różnicując od tych pozostałych. Obecnie czytamy, że tzw. opłacie cukrowej nie podlegają zarówno żspm, jak i wyroby medyczne oraz suplementy diety.  Dodanie wyłączenia w opłacie cukrowej oraz wycofanie się z opodatkowania reklamy suplementów diety to kierunek słuszny. Co więcej, branża już dawno wypracowała zasady samoregulacji w kontekście reklam. Obecnie jest na etapie wdrażania i dostosowywania się do podwyższonych reguł. W mojej ocenie przyniesie to znacznie lepsze rezultaty niż nałożenie dodatkowych podatków, które nie przyczyniłyby się do edukacji, tylko w zasadzie do wprost proporcjonalnego obciążenia producentów, a w końcu wzrostu cen produktów.

ZOBACZ RÓWNIEŻ