Zbliża się koniec bessy?

Moje przewidywania co do Wielkiej Brytanii nie sprawdziły się. Sądziłem, że Liz Truss nie przetrwa na stanowisku premiera do końca 2023 r. i się sromotnie pomyliłem. Horyzont jej rządów był bowiem znacznie krótszy. Przetrwała jedynie 44 dni i 20 października zrezygnowała. Można powiedzieć, że Wielką Brytanię dotknęło nieszczęście opisane akronimem BBL (Brexit–Boris–Liz) – być może należałoby dodać jeszcze T (Torysi). Nie współczuję temu krajowi, bo im gorzej im się wiedzie, tym mniejsza będzie chęć innych do opuszczenia Unii Europejskiej.

Pisałem też, że skoro oczekiwania, co do wyników kwartalnych spółek w USA, są bardzo pesymistyczne, to bardziej prawdopodobne są pozytywne zaskoczenia, które mogą doprowadzić do utworzenia formacji podwójnego dna na indeksie S&P 500. Nie do końca tak się stało, bo wyniki spółek technologicznych – tych z sektora FAANG (Facebook, Apple, Amazon, Netflix, Google), do których można jeszcze dodać Microsoft, przyjmowane były w większości przeceną akcji, co nie znaczy, że były one złe.

Z kolei spółki z sektora value (bardziej tradycyjna gospodarka) ratowały sytuację, dzięki czemu październik na giełdach akcji zakończył się solidną zwyżką indeksów. Również WIG20 mocno zyskiwał. Odbił się od dolnego ograniczenia 10-letniego kanału trendu spadkowego i błyskawicznie ruszył na północ. W chwili pisania komentarza zyskiwał ponad 20 proc. Można powiedzieć, że pojawili się inwestorzy (również zagraniczni), którzy wreszcie zobaczyli,...