Zejść ze sceny i zachować twarz

© Andrzej Wieteszka
© Andrzej Wieteszka 66
Warto uczyć się na błędach innych i dlatego dobrze jest poznać przyczyny bankructwa czy, mówiąc ogólniej, zakończenia działalności tej czy innej firmy. Wiele ze schodzących z rynku startupów pisze ostatnie listy i czasami dzieli się w nich spostrzeżeniami, co poszło nie tak.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 3/2017 (18)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

W grudniu 2016 r. ze światem pożegnała się  firma Pebble, producent smartwatchy. Jej aktywa za 35–40 mln dol. przejął  Fitbit, producent galanterii elektronicznej, znany głównie z opasek fitnessowych. Eric Migicovsky, szef Pebble, informując o zdarzeniu  na blogu, nie powiedział, co – jego zdaniem – poszło  nie tak. Przyznał, że było wiele powodów, które sprawiły, że firma nie była w stanie dłużej samodzielnie działać. 

W samym pożegnaniu „nie tak” było to, że właściciele smartwatchy Pebble zostali praktycznie na lodzie, bo wsparcie dla tych urządzeń ma być wygaszone. 

Media przypomniały, że w 2015 r. Citizen chciał kupić Pebble za 740 mln dol. Jej właściciele odrzucili tę ofertę. Potem wartą 70 mln dol. ofertę – również odrzuconą – złożył Intel. Kwota, jaką za aktywa Pebble zapłacił Fitbit, wystarcza na pokrycie jej długów. Z perspektywy czasu można powiedzieć, że odrzucając ofertę Citizena, założyciele firmy wykazali zbyt dużą pewność siebie. Pozostaje mieć nadzieję, że z tej lekcji wyciągną wnioski na przyszłość. 

Czasami, gdy firma nie kwapi się, by powiedzieć,  co poszło nie tak, warto zajrzeć do sądu. Tak jak w przypadku Skully, która dzięki finansowaniu społecznościowemu na serwisie Indiegogo zebrała ponad 2,4 mln dol. (niemal 10 razy więcej niż planowała), a dodatkowy milion pozyskała od inwestorów finansowych. 

Skully zapowiadała, że wyprodukuje wspaniały kask motocyklowy wykorzystujący rozszerzoną rzeczywistość. Kask nie powstał, a firma za pośrednictwem  Indiegogo poinformowała, że bankrutuje, bo nie udało się jej pozyskać dodatkowego finansowania niezbędnego do ukończenia projektu. – Zdajemy sobie sprawę, że jest wiele pytań bez odpowiedzi i że jest to bardzo denerwująca sytuacja. Jest nam naprawdę przykro – napisano w pożegnalnym liście. 

Tymczasem z pozwu sądowego wynika, że część zebranych środków wykorzystano nie na projekt, tylko m.in. na zakup mieszkań, a także gadżetów elektronicznych, jak również na kupno Audi R8, dwóch Dodge Vipers i czterech nowych motocykli. 

Dużo bardziej odpowiedzialnie zachowali się założyciele GoZoomo, hinduskiego startupu, który za cel postawił sobie zbudowanie platformy do handlu używanymi samochodami. Firma od funduszy VC dostała 7 mln dol., z czego – do chwili ogłoszenia zakończenia działalności – wydała połowę. 

Jak stwierdzili założyciele GoZoomo, mimo kilku prób, nie udało im się zbudować modelu biznesowego, który pozwoliłby – tak jak planowali – na szybki wzrost firmy i uzyskanie rentowności. Po analizie możliwych działań – od kontynuowania działalności i jednoczesnego poszukiwania kolejnego pomysłu na model biznesowy, przez zostanie dilerem używanych aut, po poszukiwanie chętnego, który przejmie firmę – uznali, że pieniądze, które jeszcze są w kasie, powinny wrócić do VC, by za ich pośrednictwem mogły trafić w miejsca, które lepiej rokują. 

Nie wiadomo, czy założyciele tej firmy wrócą na rynek z kolejnym pomysłem. Jedno jest pewne – zdobyli uznanie tym, że trzeźwo ocenili szanse i skończyli projekt, nim skończyły się pieniądze. Tak zazwyczaj w startupach się nie dzieje. 

My Company Polska wydanie 3/2017 (18)

Więcej możesz przeczytać w 3/2017 (18) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ