W Krakowie kilka kwiatków w doniczkach ma zastąpić drzewa? Kontrowersyjny projekt CoolCo's
Mieszkańcy Krakowa narzekają na brak zieleni. / Fot. shutterstock.O tym, że Kraków zmaga się ze sporymi niedoborami zieleni mówi się od wielu lat. Jest to jeden z częściej wymienianych problemów przez mieszkańców miasta. Nic dziwnego, że władze miasta próbują odpowiedzieć na te problemy podejmując różnego rodzaju inicjatywy. Jedną z nich jest właśnie inwestycja w CoolCo's.
CoolCo's – co to takiego?
1 czerwca Gmina Miejska Kraków oficjalnie przystąpiła do realizacji projektu CoolCo’s. Celem tego pilotażowego projektu jest stworzenie przestrzeni odpornych na rosnącą częstotliwość i intensywność fal upałów. Projekt zakłada instalację dodatkowych miejsc do siedzenia na dwóch przystankach komunikacji miejskiej – „Rondo Grunwaldzkie” i „Krowodrza Górka”. Siedziska będą wyposażone w zadaszenia, które mają chronić pasażerów przed słońcem, oraz donice z roślinami - czytamy w opisie projektu CoolCo's.
Dominika Stobiecka: "Jesteśmy na czele rewolucji" [WYWIAD]
"W Krakowie komuś przygrzało" - kontrowersje wokół projektu CoolCo's
Projekt CoolCo’s szybko skupił uwagę krakowian, a także mediów społecznościowych m.in. za sprawą wpisu Jana Mencwela, Radnego Miasta Warszawy i członka stowarzyszenia Miasto Jest Nasze działającego w interesie mieszkańców stolicy. Autor książki "Betonoza" nie krył zaskoczenia co do rozwiązania zastosowanego za unijne pieniądze.
"W Krakowie komuś ewidentnie przygrzało . Na zdjęciu widzicie ekhm... instalację, która ma zapewnić mieszkańcom ochłodę w upalne dni. Urzędnicy określają to jako "nowatorski projekt". Takich miejsc będzie 2 (słownie dwa) na całe miasto :D" - poinformował Jan Mencwel za pośrednictwem portalu X.
Pod jego postem można spotkać nie tylko lawinę prześmiewczych komentarzy, ale także obawy o nieskuteczne wydawanie środków publicznych. Mieszkańcy zarzucają władzom miasta, że zamiast sadzić drzewa, inwestują w kosztowne konstrukcje. W odpowiedzi na krytykę, Zarząd Transportu Publicznego wyjaśnił, że miasto nie ponosi żadnych kosztów projektu, który jest w całości finansowany ze środków Komisji Europejskiej. Zaznaczono również, że projekt nie ma zastępować drzew, lecz podnosić jakość usług dla mieszkańców - informuje Gazeta Krakowska.
Oburzeni mieszkańcy: "Czym to się różni od złodziejskich wybryków PiS-u?"
Aleksandra Piotrowska zaznacza, że problemem jest to co Urząd Krakowa napisał reklamując projekt, czyli "jest to odpowiedź na wzywania fali upałów w mieście". Inny użytkownik dawnego twittera Json.Q tak komentuje sprawę: "Z serii: jak przepalić kilka baniek publicznej kasy na szopkę wartą kilka tysięcy, a reszta do kieszeni. Składniki: sklejka, kilka deseczek i stelaż metalowy. Na to lakier i gotowe. Na wsi powiedzieli by: zestaw "zrób to sam". Odpowiada mu kolejny oburzony mieszkaniec o nicku Armandt "Puk, puk, widzisz, sklejka! A zaksięgowane jako heban. No, i fifty-fifty do podziału." Wiele komentarzy pozostaje w podobnym tonie. "Potem pewnie przeczytam, że to kosztuje z 200 tysięcy. Przecież to jest pranie pieniędzy do *****. czym to się różni od innych złodziejskich wybryków Pisu?" - dzieli się wrażeniami pan Robert.
Z kolei Michal Czarkowski nie zgadza się z tezą Jana Mencwela: "I jaki znów problem? Miasto za to nie płaci, jest to element który daje cień i dodatkowo nie pozwala w tym miejscu parkować auta. Mało macie bzdur w Warszawie że trzeba się jeszcze Krakowem zajmować absolutnie nie znając kontekstu?".
Ponowne zwolnienie lekarskie po 182 dniach choroby. Czy można je uzyskać?
Nieufność obywateli po epoce PiS i defraudacji środków publicznych
Często powtarzającym się pytaniem w dyskusji jest to dotyczące ceny projektu. Fakt, że środku pochodzą z UE nie oznacza przecież, że można je roztrwonić na nieskuteczne lub pozorowane działania.
Użytkownik @KosmoKomplicata nawiązuje do kultowego filmu absurdu oraz słynnej sprawy przepalania środków za czasów poprzedniego rządu: "Nowatorski projekt lub "instalacja" (do niedawna taka "ławka patryidiotyczna") is the new "Miś",który powstał w oparciu o szereg instytucji", a który zgnije sobie spokojnie na świeżym powietrzu".
Rzeczywiście liczne komentarze pod postem pozwalają na pewną obserwację socjologiczną. Osiem lat rządów PiS przyzwyczaiły Polaków do pewnej nieufności wobec tego typu projektów - jednym z nich była słynna "ławka Polska" za 100 tys. złotych. Jak pokazują obecne prace Komisji Śledczych m.in. tej dotyczącej Funduszu Sprawiedliwości czy Orlenu politycy Zjednoczonej Prawicy wielokrtonie dopuszczali sie defraudacji publicznych środków. A w z pozoru niewinnych inicjatywach fundacji promującej Polskę za granicami kraju potrafili wyprowadzić miliony.
"Wyspy zieleni" czy półka z doniczkami?
Jak czytamy w opisie projektu: CoolCo’s to chłodzące narożniki i korytarze, wykonane z drewna, tkaniny i stali. Modułowe konstrukcje mają na celu łagodzenie skutków upałów w miastach. Zostały zaprojektowane tak, aby zmniejszać wpływ fal upałów w gęsto zaludnionych dzielnicach. Dzięki możliwości dostosowania kształtu i rozmiaru do różnych lokalizacji, mogą tworzyć orzeźwiające „wyspy” zieleni, które chronią mieszkańców przed słońcem i poprawiają jakość powietrza.
Cool Co's można uznać za ciekawą i raczej niewinną inicjatywę, która być może nie zasługuje na tak dużą krytykę. Jednak stała się ofiarą wzmożonej podejrzliwości obywateli, co do wydatkowania publicznych pieniędzy. Do tego dochodzi frustracja mieszkańców miast, którym trudno znieść obecną falę upałów. Narzekanie na nie, także to w internecie, z psychologicznego punktu widzenia, pomaga wyładować to napięcie. Mieszkańcy są jednak zgodni, że urząd powinien rozwiać wątpliwości co do kwoty przeznaczonej na sfinansowanie "wysp zieleni" ze sklejki.
Choć CoolCo’s oferuje nowoczesne rozwiązania i jest w pełni finansowany z zewnętrznych środków, wielu krakowian oczekuje bardziej tradycyjnych metod, takich jak zwiększenie liczby drzew i terenów zielonych w mieście.