Uczymy strzelców czytać wiatr
BulletProveNiewielu z nas wie, że szkolenie strzelców długodystansowych zajmuje lata, choć mogłoby trwać znacznie krócej. Na 8 godz. takiego treningu strzela się jedynie 2 godz. lub mniej. Pozostały czas zajmuje dotarcie do oddalonych od 100 m do ponad 2 km tarcz w celu ich wymiany i oszacowania liczby trafień (z daleka nie widać skuteczności strzału). Na czas dojazdu do tarcz obowiązkowo przerywa się trening innych adeptów tej militarnej sztuki i dyscypliny sportowej. Chodzi o zachowanie bezpieczeństwa. Sebastian Łuczak chciał efektywniej wykorzystać ten czas i nie tracić niemal całego dnia na dojazdy do tarcz. Wymyślił system, który może pomóc armii w efektywnym szkoleniu strzelców wyborowych.
Klocki lego ze złomu
Wątek militarny obecny jest w jego życiu od najmłodszych lat za sprawą dziadka Józefa (weterana II wojny światowej) i wojskowej kariery ojca – Karola Łuczaka. Tata czasem zabierał synów na wieżę lotniczą i z bliska mogli oglądać wojskowe gadżety.
Po przejściu do cywila próbuje sił jako przedsiębiorca. Z punktu widzenia syna w wymarzonym biznesie – składzie złomu i metali kolorowych. Sebastian wspomina złomowisko jako raj dla chłopca w jego wieku (rocznik 1981). - Można tam było znaleźć dosłownie wszystko i wydobywać skarby. Ja je miałem w postaci odpadów, które urastały do rangi prefabrykatów – żartuje. Tata wraca potem do strefy budżetowej, ale krótki okres w sektorze prywatnym zapewnia Sebastianowi wiele frajdy.
Mama Sebastiana, Teresa, pracuje w kadrach dużej lokalnej firmy zatrudniającej 600 pracowników. Pierwsze pieniądze Łuczak junior zarabia, pomagając jej w domu, m.in. przyklejając dane pracownika na karty.
Już na początku podstawówki pojawia się miejsce na nową miłość: komputer Atari z magnetofonem jako zewnętrznym źródłem danych. To na nim, za sprawą gier, przeżywa wielkie emocje. Ale żeby zagrać, trzeba się sporo namęczyć. Gry są zapisywane w formie kodów i drukowane w czasopiśmie „Bajtek” – to na nim w dużej mierze wychowuje się spora część dzisiejszych technologicznych startupowców. - Taki kod wprowadzało się na komputerze, dosłownie przepisując ciągi znaków z gazety. Czasem zdarzało się, że redaktorzy „Bajtka” popełnili jakiś błąd. Trzeba było wpaść na to, co poprawić. Poszczególne kawałki kodu modyfikowały obraz, kolor czy kształt obiektów – wyjaśnia Sebastian Łuczak.
Te zmiany w sofcie, zaglądanie w silnik gry, to nic innego jak mała szkoła programowania. Inną drogą zdobycia gier są audycje w radiu – czyli serie dźwięków-pisków, które Sebastian z bratem nagrywa na kasety magnetofonowe. Następnie odtwarza się je komputerowi, a ten, na podstawie „melodii”, zapisuje kod gry....
Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów
Masz już prenumeratę? Zaloguj się
Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl
Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?
- Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
- Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
- Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
- Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska
Więcej możesz przeczytać w 1/2024 (100) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.