Szkoła to też jest biznes
fot. materiały prasoweCzasy, kiedy koniec roku szkolnego oznaczał dla dzieci i rodziców moment wytchnienia wydają się dziś odległe jak przygody Mikołajka autorstwa René Goscinnego. Zakończony w lipcu nabór do liceów przypominał powódź, podczas której wodę z wezbranej rzeki próbuje się przekierować do sadzawki. Spotkali się uczniowie, którzy rozpoczęli naukę jako 7-latkowie i zaliczyli dziewięć klas (w tym trzy gimnazjum) oraz ósmoklasiści zaczynający edukację w wieku lat sześciu. Rekordziści zaznaczali w systemie rekrutacyjnym po kilkadziesiąt szkół, żeby załapać się na jakąkolwiek. Prymusi nie dosypiający po nocach z powodu korepetycji, olimpiad i parcia na „średnią” ronili łzy, kiedy okazywało się, że zabrakło im punktów do wymarzonej placówki. Przy stresie, jaki temu towarzyszył, horror „Lśnienie” to bajka na dobranoc i nie wiadomo, czyj uśmiech okazałby się bardziej demoniczny: Jacka Nicholsona czy byłej już minister edukacji Anny Zalewskiej.
Niektórych wcześniej olśniło, że mogą ten licealny korek ominąć i począwszy od stycznia zgłaszali się na rozmowy rekrutacyjne do szkół niepublicznych, które mają własne kryteria naboru. A jest w czym wybierać.
Tylko w Warszawie w takich placówkach uczy się 30 tys. dzieci, czyli prawie 14 proc. wszystkich uczniów. Z tego 7 tys. to licealiści (dane z 2018 r.). Widać wzrost tej tendencji, bo już we wrześniu 2017 r. w...
Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów
Masz już prenumeratę? Zaloguj się
Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl
Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?
- Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
- Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
- Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
- Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska
Więcej możesz przeczytać w 9/2019 (48) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.