Supermani naszych czasów

Balazs Furjes
Balazs Furjes, fot. materiały prasowe
Lekarze już teraz są bohaterami, a kiedy w pełni nauczą się wykorzystywać nowinki technologiczne, staną się prawdziwymi supermanami – mówi Balazs Furjes, dyrektor EIT Health InnoStars.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 4/2023 (91)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Zdaniem wielu, jesteśmy w trakcie największej rewolucji w branży medycznej w ostatnich latach. Raport, który stworzyliście i który będzie miał swoją premierę w drugiej połowie kwietnia – InnoStars Assessment of Healthcare Innovation Ecosystem Maturity” – to próba opisania tej rewolucji?

W pewien sposób tak. Podjęliśmy się trudnego zadania zmierzenia poziomu innowacyjności poszczególnych ekosystemów startupowych. Można wskazać, jakim kapitałem dysponują poszczególne fundusze, ile spółek funkcjonuje w danym kraju, pokazać przykłady startupowych sukcesów, ale to tylko wierzchołek, a my chcemy sięgać głębiej. Suche dane przestają być wartością, ważna jest dojrzałość rynku oparta na współpracy, zaufaniu i kapitale społecznym. Samo organizowanie spotkań biznesowych czy łączenie nauki z biznesem nie wystarczy, by skutecznie stymulować cały ekosystem. Nasz raport ma przede wszystkim posłużyć jako praktyczny wgląd w to, co sprawia, że udane ekosystemy innowacji działają i zachęcić ich uczestników do podjęcia konkretnych kroków, tam, gdzie wymagają one usprawnienia.

W raporcie nasz kraj sklasyfikowaliście jako „experimenter ”. To wyróżnienie czy raczej powinniśmy się martwić?

Myślę, że na początek warto wyjaśnić, skąd się bierze owa klasyfikacja. Otóż w pracach nad oceną ekosystemów innowacji w wybranych krajach Europy wykorzystaliśmy Model Dojrzałości Ekosystemów (Ecosystem Maturity Model) stworzony przez Monikę Rozalską-Lilo, ekspertkę ds. rozwoju ekosystemów, która ma bogate doświadczenie w pracy z izraelskimi startupami. Model ten klasyfikuje dojrzałość ekosystemów w skali od 1 (początkujący) do 5 (ekspert). Rzeczywiście Polska została w nim sklasyfikowana jako „Experimenter” (3), co uważam za bardzo dobry wynik wskazujący jednoznacznie, że ekosystemy, których uczestnicy są otwarci na współpracę, radzą sobie lepiej. Powiem więcej, jesteście w pełni konkurencyjnym rynkiem również dla krajów z Europy Zachodniej – jedynie Izrael rozwija się znacznie szybciej, ale to przecież państwo słynące ze startupów odnoszących międzynarodowe sukcesy. W Polsce najbardziej podoba mi się to, jak różne środowiska – naukowe, biznesowe, uczelniane – potrafią ze sobą współpracować, co nie jest regułą w innych krajach. Zawsze znajdzie się ktoś, kto zechce pomóc bądź zrealizować wspólnie jakiś projekt. To droga ułatwiająca osiągnięcie sukcesu.

Co jeszcze zaobserwowaliście, przyglądając się polskim medtechom?

To, że jesteście świetni w pozyskiwaniu różnego rodzaju grantów i finansowań, ale nie potraficie do końca oszacować realnej wartości firmy, dlatego często zdobywacie mniejsze fundusze, niż moglibyście. A niedoszacowanie oznacza wolniejszy rozwój... Z drugiej strony, można uznać to za zaletę, bo międzynarodowe fundusze VC chętnie zerkają w waszym kierunku, szukając wciąż nieodkrytych perełek.

To nasza największa wada?

Większe znaczenie ma chyba jednak fakt, że polskie firmy zbyt łatwo wpadają w – jak to się fachowo nazywa – pułapkę średniego rynku. Wiele startupów, wchodząc w fazę komercjalizacji produktu, nie myśli o ekspansji zagranicznej, zadowalając się wyłącznie sukcesami na rodzimym podwórku. Natomiast innowatorzy z takich krajów jak Słowenia czy Estonia od początku planują międzynarodowe działania, bo rynek, z którego się wywodzą jest zbyt mały. Możesz osiągać wzrosty i się realizować, rozwijając firmę wyłącznie w Polsce, ale prawdziwy sukces czeka za granicą.

Międzynarodowe myślenie to coś, czego Polacy powinni uczyć się od przedsiębiorców z innych krajów?

Duża w tym rola mediów, które powinny pokazywać i opisywać przykłady globalnych sukcesów, bo to może być dobry powód do działania dla innych. Świetnym przykładem jest chociażby startup Uvera, którego wsparliśmy w ramach programów akceleracyjnych InnoStars Awards i EIT Health Catapult. To firma biotechnologiczna, której głównym produktem jest pigment do kremów UV stworzony z wykorzystaniem bakterii. Pigment produkowany przez bakterie jest znany od dawna, jednak dopiero Uvera opracowała opłacalną metodę jego produkcji. Podobne przykłady można mnożyć.

W Polsce macie mnóstwo utalentowanych, doświadczonych fachowców, dzięki czemu wiele branż dynamicznie się cyfryzuje, również medycyna. Ponadto poziom kształcenia na polskich uniwersytetach medycznych jest bardzo wysoki. Kiedy rozmawiam z mieszkańcami innych krajów, to oni często zaznaczają, że chcieliby studiować właśnie w Polsce.

Naprawdę? W Polsce opinie o szkolnictwie wyższym nie są tak jednoznacznie pozytywne.

A to błąd. Medycyna otwiera się na innowacje, nie tylko te związane z rozwojem telemedycyny. Coraz częściej branża takie rozwiązania znajduje właśnie w Polsce. Cieszę się, że wśród partnerów EIT Health znajdują się tak wiodące ośrodki badawczo-dydaktyczne w Polsce jak Uniwersytet Medyczny w Łodzi, Gdański Uniwersytet Medyczny, Politechnika Łódzka, Uniwersytet Warszawski oraz Łukasiewicz - PORT. Mam nadzieję, że to grono z roku na rok będzie się powiększać.

Oczywiście jest też druga strona medalu – polskie uczelnie wyższe powinny szerzej kształcić w zakresie przedsiębiorczości, nie ograniczać się tylko do teorii.

Jakie będą najważniejsze trendy w branży health care w nadchodzących latach?

Zapewne wiele będzie się działo w kwestiach legislacyjnych, również związanych z rozwiązaniami technologicznymi. Wyobrażam sobie sytuację, że w niedalekiej przyszłości lekarze na szeroką skalę będą „przepisywać” pacjentom korzystanie z jakiejś aplikacji wspomagającej leczenie, a dostęp do niej będzie refundowany. Bo jeśli terapia prowadzona ze wsparciem aplikacji – czy takich urządzeń jak smartwatch – jest skuteczniejsza niż tabletki, dlaczego nie miałaby być refundowana? Zresztą w niektórych krajach to już się dzieje, np. w Niemczech. To oczywiście pociągnie za sobą szereg innych zmian – zarówno dla pacjentów, jak i medtechowych podmiotów – warto więc walczyć o naszą przyszłość!

Dalszy zwrot ku agregacji i analizie danych będzie dostrzegalny?

Trudno mi sobie wyobrazić, że mogłoby być inaczej. Pacjenci już teraz mogą dosyć dokładnie monitorować swój organizm, zbierać potrzebne odczyty, a trend ten będzie tylko się pogłębiał. Jako EIT Health ze szczególną uwagą przyglądamy się startupom, które pracują nad rozwiązaniami wykorzystującymi właśnie takie podstawowe dane dostarczane przez pacjentów. Każdy specjalista powie panu, że regularnie zbierane odczyty – przechowywane online, do których lekarze mają łatwy dostęp – są znacznie bardziej wiarygodne niż np. jednorazowe zmierzenie tętna w szpitalu. Rozwój w tym zakresie oczywiście rodzi kolejne wyzwania natury prawnej – związane chociażby z prywatnością użytkowników – których pokonanie nie będzie łatwe. Gorąco jednak wierzę, że jeśli raz się z nimi uporamy, zmiana będzie trwała. Bo dzięki niej jeszcze bardziej przyspieszymy procesy diagnostyczne.

Przeczytaj: Oto pomysł na biznes dla Ciebie

AI będzie w medycynie odgrywać coraz większą rolę?

Niedawno usłyszałem o bardzo ciekawym eksperymencie z udziałem radiologów. Na zdjęciu płuc umieszczono wyraźny rysunek goryla. Dostrzegło go zaledwie 17 proc. specjalistów biorących udział w eksperymencie! To w dużej mierze byli lekarze pracujący którąś godzinę z rzędu, po prostu zmęczeni, bo utrzymywanie pełnego skupienia przez dłuższy czas nie jest możliwe. A sztuczna inteligencja się nie męczy, stale dostarczając wartościowe dane. Lekarze już teraz są bohaterami, ale w momencie, kiedy nauczą się w pełni wykorzystywać potencjał, jaki płynie z AI – staną się prawdziwymi supermanami.

My Company Polska wydanie 4/2023 (91)

Więcej możesz przeczytać w 4/2023 (91) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ