Wystrzałowa czwórka, czyli przepis na startup przyszłości
Piotr Karda / Fot. materiały prasoweNajbardziej beznadziejna porada, jaką może otrzymać człowiek myślący o własnej firmie? „Najważniejszy jest pomysł”. To frazes do niczego nieprowadzący i jest sam w sobie po prostu fałszywy.
Zanim powstał Facebook czy MySpace, młody kanadyjski inżynier Jonathan Abrams uruchomił serwis Friendster. Nazwa pochodziła od połączenia słów friend i napster, czyli legendarnego startupu. Była to jedna z pierwszych prób stworzenia dużego serwisu społecznościowego, częściowo udana. Potencjał w projekcie wyczuł m.in. Google, oferując w 2003 r. 30 mln dol. za przejęcie serwisu. Jego twórcy powiedzieli „nie”. W 2004 r. MySpace przebił go pod względem liczby użytkowników, potem nadszedł wspomniany już Facebook. A Friendster istniał sobie w niszy. Czego dowodzi ta historia? Po pierwsze, pomysł to tylko bardzo mała część ostatecznego sukcesu. Po drugie, nawet, jeśli nie masz talentu i możliwości Jobsa, Zuckerberga czy Muska, w perspektywicznej branży możesz zarobić parę „ładnych” milionów tak jak twórca Friendstera.
Z tą myślą przygotowaliśmy listę czterech branż, w których potencjał do zabłyśnięcia jest prawdopodobnie największy.
1. InsurMania, czyli ubezpieczenia specjalne
Zacznijmy od czegoś, co może nie jest zbyt nowatorskie, ale w perspektywie najbliższych lat ma gigantyczny potencjał. Chodzi o wyspecjalizowane insurtechy, które koncentrują się nie na tworzeniu nowych produktów, ale głównym fundamentem ich działalności jest pozyskiwanie danych, ich analiza, a następnie generowanie konkretnych wniosków. Część z nich – rzeczywiście – może przekładać się na produkty ubezpieczeniowe. Część jednak jest (albo może być) silnikiem służącym do napędzania stereotypowo konserwatywnej branży. Co ważne, w branży dochodzi obecnie do prawdziwej rewolucji w myśleniu o rozwoju. I tak na białym koniu wjeżdżają insurtechy bazujące na zaawansowanych algorytmach AI i analizie wielkich zbiorów danych.
Potencjał do rozwoju? Zgodnie z raportem firmy Acumen w 2021 r. globalny rynek insurtechów warty był 8,8 mld dol. Do 2030 r. ma wzrosnąć do, uwaga, 166,4 mld dol.! Średnioroczny wzrost przekracza 30 proc. I mimo że jeśli weźmiemy pod uwagę nakłady inwestycyjne na startupy z sektora, to w 2024 r. mamy do czynienia ze spadkiem w porównaniu do lat poprzednich, to jest to uznawane za przede wszystkim racjonalizację podejścia i sprawdzenie, który kierunek do rozwoju branży ma największy potencjał.
Dobre przykłady? Najbardziej spektakularny to startup Zego, umożliwiający ubezpieczenie pracowników gig economy, czyli np. kierowców aplikacji od przewozu osób czy dostaw jedzenia. Co jest w nim takiego imponującego? To, że produkty (a dokładniej składki) bazują na algorytmach biorących pod uwagę historię kierowcy, godzinach, w których się porusza czy częściach miasta. Składka jest lepiej dopracowana, co podwyższa rentowność operacji Zego – i premiuje tych, którzy są bezpieczniejsi.
Miało być nie tylko o twórcach produktów, ale też zaplecza. Znanym przykładem jest Ondo, które stworzyło system do monitoringu przecieków w domach. Myk polega na tym, że sprzęt jest dystrybuowany przez ubezpieczycieli, którzy w ten...
Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów
Masz już prenumeratę? Zaloguj się
Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl
Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?
- Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
- Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
- Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
- Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska
Więcej możesz przeczytać w 8/2024 (107) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.