Siebie nawzajem musimy traktować priorytetowo
Adam i Ania Weberowie / Fot. Marta Zgrajka, ch_unityAnia, znamy się ze studiów. Piękne krakowskie czasy! Pamiętam, że już wtedy byliście razem.
Ania Weber: Dobrze wspominam tamten okres, choć studia dziennikarskie były dla mnie raczej dodatkiem do największej pasji, jaką od zawsze była muzyka. Kiedy zaszłam w pierwszą ciążę, zaczęliśmy zastanawiać się nad tym, jak inwestować w zbliżającego się potomka – wiedzieliśmy, że kluczowy jest rozwój muzyczny, dlatego chcieliśmy dać Antkowi jak najlepsze możliwości w tym zakresie. Problem w tym, że było to w zasadzie niewykonalne.
Dlaczego?
Adam Weber: Robiąc research, zetknęliśmy się z rynkowym dramatem. Byliśmy wręcz przerażeni niewielką ilością wartościowych narzędzi. Postanowiliśmy coś z tym patem zrobić, zwłaszcza że Ania - pracując wcześniej jako opiekunka w Stanach Zjednoczonych - wiedziała, iż offline’owe zajęcia muzyczne mogą wyglądać zupełnie inaczej. Wspólną biznesową przygodę rozpoczęliśmy od zostania franczyzobiorcą pewnej amerykańskiej firmy, z czasem zakiełkowała myśl o otwarciu czegoś własnego. Przed czym początkowo trochę się wzbranialiśmy, w końcu nie mieliśmy zielonego pojęcia o prowadzeniu przedsiębiorstwa.
I tak po prostu zdecydowaliście o przejściu „na swoje”?
Adam: Współpraca z amerykańskim podmiotem pokazała nam, ile rzeczy da się jeszcze na rynku poprawić. Powoli zaczęliśmy rozumieć, w jaki sposób technologia może stać się wartościowym narzędziem do nauki w rękach rodziców czy opiekunów. Mniej więcej wtedy zaczął się klarować jasny podział naszych obowiązków, a po przekonaniu do pomysłu inwestora, wystartowaliśmy na grubo.
Ania: Początki pomelody nie były aż tak trudne, ponieważ od razu wiedzieliśmy, że Adam jest lepszy w zarządzaniu, kadrach, finansach i tabelkach, a ja z powodzeniem realizuję się w opiece nad produktem i ogólną wizją.
Na ile ten podział obowiązków nastąpił naturalnie?
Ania: Nie było takiej sytuacji, że pewnego dnia usiedliśmy do stołu i rozdzieliliśmy zakresy kompetencji. Tak samo działa to zresztą w naszym domu. Dla przykładu: nigdy nie ustalaliśmy, że – powiedzmy – Adam pierze, a ja gotuję. Zaczął mu przeszkadzać niedobór czystych ciuchów, więc się tym zajął. Mnie z kolei interesuje, by dzieciakom zawsze zaserwować coś zdrowego do jedzenia, więc kuchnia stała się moim żywiołem. Naturalność. Stuprocentowo uzupełniamy się jako para – cechują nas podobne osobowości, świetnie się rozumiemy, za to skille mamy zupełnie różne.
W biznesie pomaga wam, że znacie się od tak dawna?
Ania: Jesteśmy ze sobą od 16. roku życia, co ma niebagatelne znaczenie. W przypadku par o tak długim stażu mówię, że partnerzy się po prostu ze sobą wychowują, dzięki czemu podział obowiązków następuje w pokojowych, przyjaznych warunkach. Oczywiście raz na jakiś czas przeprowadzamy pewnego rodzaju „kalibrację”,...
Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów
Masz już prenumeratę? Zaloguj się
Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl
Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?
- Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
- Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
- Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
- Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska
Więcej możesz przeczytać w 12/2023 (99) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.