Rząd ofiarą własnej propagandy. Obecną sytuację nazywał "katastrofą"
fot. shutterstock.Flagowy program socjalny rządu PiS, czyli 500+ miał zwiększyć dzietność w Polsce. Sześć lat temu zapowiadano go jego remedium na niską liczbę urodzeń. Ówczesna premier Beata Szydło przewidywała wielki „babeboom”. Tymczasem w tej kwestii świadczenie poniosło sromotną klęskę, co od początku zapowiadali eksperci.
Najczarniejszy scenariusz spełniony
Obecne odczyty dotyczące dzietności są na tyle złe, że spełniają „najczarniejszy scenariusz” – takim mianem politycy PiS określali sytuację zbliżoną do dzisiejszych danych GUS. W narracji rządu program 500+ miał podbić wskaźnik urodzeń do 371 tys. nowych obywateli Polski. To był wariant optymistyczny. Natomiast podstawowe założenia oscylowały wokół 341 tys. urodzeń rocznie.
Katastrofa demograficzna
Jak podaje GUS w 2022 roku urodziło się 314,7 tys. dzieci (dane za ostatnie 12 miesięcy wliczają też ostatni miesiąc poprzedniego roku). Takie wyniki, według polityków PiS miały oznaczać „katastrofę demograficzną”. Czas zweryfikował opowieści obozu rządzącego i przyniósł odpowiedź na szumnie zapowiadane efekty świadczenia socjalnego.
Choć program jest oceniany jako potrzebny i ważny dla beneficjentów jego roczny koszt to ponad 41 mld zł. Z danych MRiPS przekazanych PAP wynika, że od momentu uruchomienia na program wydatkowano ponad 156 mld zł (łączne koszty obsługi świadczenia od 2016 r. do czerwca 2021 r.). Obecnie korzysta z niego 6,6 mln dzieci.
Powody zaniechania rodzicielstwa
Kryzys, inflacja, niskie pensje, problemy z dostępnością żłobków czy przedszkoli, dramatyczna sytuacja osób niepełnosprawnych, praktycznie bezwględny zakaz aborcji, horendalne ceny mieszkań, rosnące raty krydytów to palące kwestie, które zniechęcają młodych do posiadania potomstwa. Polacy w wieku rozrodczym obawiają się, że nie udźwigną finansowo tak dużego wyzwania.
Czytaj dalej: Polski raj "chińskich sklepów"