Recepta na (prawie) cały ból

Te słuchawki mogą zaskoczyć niską ceną i wygodą.
Te słuchawki mogą zaskoczyć niską ceną i wygodą. / Fot. mat. pras.
Ciągle tylko te laptopy, smartfony i tablety. Fajnie czasem przetestować coś innego – w tym przypadku słuchawki. Zwłaszcza że HUAWEI FreeArc są sprzętem co najmniej ciekawym.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 4/2025 (115)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Nie wiem, czy znacie ten ból. Jako że nie wyobrażam sobie biegania bez muzyki, zawsze muszę mieć ze sobą słuchawki. Kiedy nakładam obie, czuję się niekomfortowo, ponieważ nie słyszę otoczenia. Kiedy jedną zostawiam w mieszkaniu, jakość muzyki pozostawia wiele do życzenia, wielu dźwięków nie słyszę, o problemach z łączeniem już nie wspominając. I wtedy wchodzą one, całe na czarno (bo w takim kolorze była testowana przeze mnie wersja, choć są też dostępne inne, np. zielona) – HUAWEI FreeArc. Nie dość, że dobrze wyglądają, to jeszcze wyróżniają się na tle konkurencyjnych gadżetów.

Powiedzmy od razu – to nie są najlepsze słuchawki, jakie recenzowałem. Ale – zaryzykuję stwierdzenie – najwygodniejsze, jakie kiedykolwiek miałem w (na?) uszach. Zachwycają lekkością i miękkim wykończeniem. Choć jestem wielkim entuzjastą słuchawek nausznych, niestety nie mogę ich zbyt długo nosić – szybko mnie męczą, więc co jakiś czas muszę odetchnąć. Z FreeArc całkowicie znika ten problem, wręcz przeciwnie. Miałem je ze sobą podczas kilkugodzinnej podróży i, szczerze mówiąc, bywały momenty, w których zapominałem, że mam je na uszach, pomimo że – przynajmniej na papierze – są dosyć ciężkie (9 g każda).

HUAWEI FreeArc to słuchawki o otwartej budowie, które nie przylegają dokładnie do kanału słuchowego. To przede wszystkim opcja dla lubiących aktywnie spędzać czas, jak również tych, którzy mają nietypową budowę ucha. A dotyczy to więcej osób, niż może wam się wydawać.

Jest dobrze, choć nieidealnie

No dobra, a może znacie ten ból? Jedziecie pociągiem na weekendowy city break do Trójmiasta. W waszym przedziale siedzi młody chłopak w stanowczo za szerokich spodniach, z gigantycznymi słuchawkami na uszach. Generalnie sami nie słuchacie takiej muzyki, ale rozpoznajecie utwór – słyszeliście go jakiś czas temu przy okazji bezsensownego scrollowania Instagrama. A przecież chcieliście tylko dojechać do Gdyni we względnej ciszy…

W przypadku HUAWEI FreeArc producent chwali się, że zastosował innowacyjną technikę minimalizowania wycieku odtwarzanego dźwięku na zewnątrz. W teorii brzmi to świetnie i do pewnego stopnia działa, ale nie na tyle, żeby obwieścić pełny sukces. Testowałem tę funkcję wspólnie z siostrą – ona oglądała serial („Tęsknię za tobą”, mocna polecajka), ja siedziałem obok na fotelu i słuchałem koncertu Lady Gagi. Generalnie było bardzo OK, jednak kiedy przesadnie podbijałem głośność, siostra bez problemu odszyfrowywała, jaki utwór jest słuchany w danym momencie. Tak że trochę dobrze, a trochę źle.

To pewnie najbardziej odpowiedni moment, żeby powiedzieć coś o jakości dźwięku – ta jest na zadowalającym poziomie. Może nie jest to urządzenie, na którym utwór „No One Knows” Queens of the Stone Age – z charakterystycznym, głębokim basem – będzie brzmiał świetnie, ale i tak jest lepiej, niż można oczekiwać. Do momentu, kiedy w grę nie wchodzą krystaliczne, wysokie tony oraz cięższe basy, HUAWEI FreeArc radzą sobie bez żadnego zarzutu.

Za te pieniądze…

I na koniec ból trzeci. Często mam tak, że testuję jakiś sprzęt lub widzę go u znajomych. Bardzo mi się podoba – bywam wręcz zachwycony – a później przychodzi otrzeźwienie i myśli z gatunku: „Okej, ten laptop jest naprawdę fantastyczny, ale nie za te pieniądze…”.

Aż tu nagle otrzymuję słuchawki o otwartej budowie od HUAWEI-a, podobają mi się, patrzę na cenę i… jestem pozytywnie zaskoczony! W momencie pisania tego tekstu HUAWEI FreeArc kosztują na stronie internetowej producenta zaledwie 399 zł. Nie mam żadnych wątpliwości, że stosunek ceny do jakości w przypadku tego gadżetu jest czymś, co wyróżnia go na tle całego rynku.

Więcej możesz przeczytać w 4/2025 (115) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ