Rafako jest na granicy upadku. Co się dzieje?
Rafako to największy w Europie producent kotłów oraz urządzeń ochrony środowiska dla energetyki. W ostatnich latach firma zadłużyła się u swoich kontrahentów - i to na tyle, że konieczna była interwencja sądu. Tylko w ten sposób kontrahenci mogli wymusić na firmie zwrot środków, a przynajmniej ich część.
Obecnie jednak wygląda na to, że spółka może stać się nawet niewypłacalna.
Co się dzieje z Rafako?
Business Insider informuje, że Rafako może stracić płynność finansową już w marcu br. Serwis powołuje się na analizę firmy doradczej PwC, która zawiera wiele istotnych danych i prognoz na temat kondycji firmy. - Sytuacja jest bardzo trudna. Na dniach możemy stracić płynność finansową i zabraknie nam pieniędzy na wypłaty wynagrodzeń - mówi Business Insiderowi osoba dobrze znająca sytuację w firmie.
Z analizy wynika, że jeśli Rafako nie znajdzie inwestora i źródła dokapitalizowania, upadnie i nie będzie mogło wypłacić wynagrodzeń. Upadek spółki sprawiłby, że bezrobocie w powiecie raciborskim wzrośnie o 77%.
Czy Rafako upadnie?
Brankructwo Rafako oznaczałoby ponadto straty dla wielu prywatnych firm. Te łącznie wyniosłyby ok. 300 mln zł! Z kolei nawet miliard złotych mogłyby stracić spółki Skarbu Państwa.
Tak wyglądałyby starty podmiotów powiązanych z Rafako według szacunków PwC:
W latach 2015-2019 spółka zapłaciła w Polsce 463,4 mln zł podatków z tytułu podatków CIT, VAT, podatku od nieruchomości oraz użytkowania wieczystego.
Firma liczy ciągle na wsparcie z Agencji Restrukturyzacji Przemysłu, które miałoby wynieść 50 mln zł. To jednak wystarczyłoby tylko na kilka tygodni działalności. PwC prognozuje, że dla zachowania płynności już teraz Rafako potrzebuje co najmniej 120 mln zł.
Rafako zatrudnia obecnie ok. 1300 osób. Pod koniec stycznia firma zmieniła prezesa. Został nim Radosław Domagalski-Łabędzki, który wcześniej był m.in. wiceministrem w rządzie Beaty Szydło i prezesem państwowego KGHM-u.
