Operacja deregulacja

Jako prezes Pracodawców Rzeczypospolitej Polskiej zasiadł pan w powołanym z inicjatywy premiera zespole ds. deregulacji gospodarki. Jak pracujecie?
Wpływają do nas propozycje z całego kraju, głównie od przedsiębiorców. Tysiące różnych pomysłów, które, oczywiście, trzeba odsiewać i poddawać ocenie ekspertów.
Lobbyści też piszą, prawda?
Jesteśmy na to przygotowani. Część propozycji odrzucamy od razu, inne idą do sprawdzenia i obróbki. Tygodniowo formatujemy od 20 do 40 z nich, następnie sprawdza i omawia je nasz komitet sterujący. Tam następuje kolejny odsiew i dopiero wtedy wybrane propozycje trafiają do Macieja Berka, szefa Komitetu Stałego Rady Ministrów. Jak więc widzicie, tych filtrów jest całkiem sporo.
A co z tym później robi rząd?
Zespół ministra Berka analizuje kolejne pakiety propozycji. Z tego, co wiem, akceptuje mniej więcej dwie trzecie pomysłów. Następnie wysyła je do poszczególnych ministerstw, które mają dwa dni na ewentualne odniesienie się. Na koniec ma z tego powstać rządowy pakiet deregulacyjny. Generalnie tempo jest bardzo szybkie. Ja jako szef Pracodawców RP wniosłem dwa pakiety – energetyczny i budowlany. Chcielibyśmy, żeby budowa domu skróciła się w Polsce z pięciu do trzech lat.
Za propozycje uproszczenia procedur budowlanych strasznie się panu oberwało. Podobno służą one głównie deweloperom.
Nie dołączę się do chóru osób, które całą branżę budowlaną wrzucają do worka z napisem „patodeweloperka”. Powinniśmy przestać nieustannie okładać deweloperów pejczem.
Nie widzi pan nadużyć w sektorze budownictwa?
Oczywiście, że widzę. Patodeweloperka jest zjawiskiem nieprawdopodobnie nagannym i powinna być tępiona do korzeni. Ale stanowi ułamek branży. W 2018 r., jeszcze jako prezydent Wrocławia, byłem w Berlinie. Tamtejszy burmistrz zapytał mnie, ilu mam obcokrajowców. Odpowiedziałem, że
250 tys., z czego połowa to Ukraińcy. Kolejne pytanie brzmiało, jak dużo mieszkań socjalnych musiałem dla nich wybudować. Gdy odpowiedziałem, że ani jednego, nie mógł uwierzyć. Najwyraźniej więc branża budowlana w Polsce jakoś sobie radzi.
Jako były prezydent Wrocławia wie pan zapewne, ile kosztuje metr kwadratowy mieszkania w dużym mieście.
Zdecydowanie za drogo. To, że nie potrafimy nad tym zapanować, oceniam negatywnie. Ale to nie jest wina deweloperów. Już bardziej polityków, którzy nie rozumieją, że opanowanie rynku mieszkaniowego nie jest kwestią roku czy nawet jednej kadencji, tylko strategicznych decyzji podejmowanych w perspektywie co najmniej kilkunastu lat.
Wróćmy do słynnej konferencji premiera na giełdzie, podczas której ogłosił pomysł deregulacji. Pan był o tym uprzedzony?
Nie. Przyznam, że wystąpienie Donalda Tuska mnie zaskoczyło. Ministra rozwoju Krzysztofa Paszyka, który w rządzie zajmuje się deregulacją, chyba też. Tego dnia nie chciał nawet rozmawiać z...
Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów
Masz już prenumeratę? Zaloguj się
Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl
Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?
- Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
- Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
- Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
- Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska
Więcej możesz przeczytać w 4/2025 (115) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.