Malamut i krzywa dzwonowa [FELIETON]

Fot. materiały prasowe
Fot. materiały prasowe
Moje mieszkanie znajduje się pod okupacją syna. Ponieważ jest długotrwała (trwa już prawie 11 lat), to z czasem nieco złagodniała. Zabójcze klocki lego nie czyhają już po nocy w najbardziej niespodziewanych miejscach, chcąc upolować dorosłego w drodze do łazienki.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 11/2020 (62)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Mieszkanie jest natomiast zagracone szkołą. Zeszytami, podręcznikami, przyborami. Kątomierz można znaleźć w zmywarce, a ekierka wbija się w tyłek, kiedy siadam na kanapie. Zasadniczo jest jednak lepiej. Szpargałów i klamotów jest mniej, ale oczywiście daleko do idealnego porządku. Kiedy ktoś przychodzi, zawsze trzeba go przepraszać za bałagan panujący w domu.

Nie jestem pedantem, ale lubię kiedy mieszkanie nie jest zagracone skarpetkami rzuconymi byle gdzie, papierkami po zjedzonych cukierkach czy opakowaniami po wyjętych z nich zabawkach. No i powoli, powoli zbliżaliśmy się do stanu względnego porządku, kiedy sprawiliśmy sobie psa. A właściwie szczeniaka.

Okupacja powróciła w wyjątkowo brutalnej formie. A właściwie dwie okupacje nałożyły się na siebie. Gryzaki, zabawki, niedojedzone jabłka i marchewki, wylana woda z miski. Plus szpargały mojego syna. Mój dom jest teraz jednym wielkim pierdzielnikiem, po którym nie należy chodzić bez kapci. Bo pies jeszcze czasami sika w mieszkaniu.

Z oczywistych względów, nagle zauważyłem, że psów i psiarzy jest mnóstwo. Wcześniej nie zwracałem na nich uwagi, teraz okazuje się, że są ich niezliczone ilości. Choć czasem słyszymy o czworonogach porzuconych czy skatowanych, to zasadniczo ludzie mają hopla na punkcie swoich zwierząt. Widziałem już psa wożonego w dziecięcym wózeczku – nie dlatego, że był kontuzjowany, ale po prostu właściciel nie chciał go przemęczać.

Także oferta handlowa budzi podziw. Mój najbardziej chłodzące maty. Otóż są takie specjalne ustrojstwa, na których szczególnie kudłate stwory mogą się położyć dla ochłody. Ale to jedynie wierzchołek góry lodowej. Rynek gadżetów, które mają umilić i ułatwić czworonogom życie jest przeogromny. Zdaje się, że z psami robimy to samo co z dziećmi – stajemy się nadopiekuńczy.

Czy to źle? No cóż, jest takie pojęcie jak krzywa dzwonowa, którą zdaniem mądrych ludzi można opisać większość zjawisk na tym świecie. Krzywa dzwonowa opisuje sytuacje, gdy zwiększenie czegoś przynosi efekt pozytywny, potem na pewnym poziomie osiąga swoje optimum, aż w końcu zaczyna przynosić skutek negatywny. Idealnym przykładem jest tu jedzenie. Im więcej jemy, tym lepiej się czujemy i dłużej żyjemy. Aż dochodzimy do poziomu, w którym spożywamy idealną liczbę kalorii. Jeżeli nadal jemy więcej i więcej, nasze samopoczucie i stan zdrowia się pogorszą, o czym wie każdy tłuścioszek. Wykres tych zależności między ilością jedzenia a naszym zdrowiem będzie miał właśnie formę dzwonu.

My Company Polska wydanie 11/2020 (62)

Więcej możesz przeczytać w 11/2020 (62) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ