Kryzys w branży filmowej. Największa sieć kin na skraju bankructwa
Fot. Pixabay.comNa początku października informowaliśmy, że Cineworld - druga co do wielkości sieć kin na świecie - zamknęła na czas nieokreślony wszystkie swoje placówki w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych. Powodem decyzji były oczywiście kolejne opóźnienia najgłośniejszych premier spowodowane epidemią koronawirusa, a szalę goryczy miało przelać przesunięcie na przyszły rok "Nie czas umierać" - nowej odsłony przygód Jamesa Bonda. Jak poinformowano w komunikacie, z powodu pandemii COVID-19, Cineworld stracił ponad 1,5 mld dolarów.
Kryzys w branży filmowej się pogłębia. Przedstawiciele AMC Entertainment Holdings - największego operatora kinowego na świecie - poinformowali, że spółka poszukuje nowych inwestorów, ponieważ prawdopodobnie do końca roku skończą się im pieniądze. Choć nikt oficjalnie nie potwierdził informacji o możliwym złożeniu wniosku o upadłość, zdaniem wielu mediów główni wierzyciele spółki już odbyli spotkanie, na którym dyskutowali o ewentualnym bankructwie. Pogłoski znalazły swoje odzwierciedlenie m.in. na giełdzie - akcje firmy spadły o kilkadziesiąt procent.
Multipleksy w Polsce (na razie) bezpieczne
Kiedy w mediach pojawiła się informacja o cięciu kosztów przez Cineworld, szczególnie zasadne stały się pytania o polski rynek kinowy - kilkadziesiąt obiektów giganta działa również w naszym kraju pod nazwą Cinema City. Obawy szybko studziła Katarzyna Opertowska, dyrektor marketingu Cinema City, która zapowiedziała w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl, że - na chwilę obecną - sieć nie przewiduje zamknięcia sal.
Takie rynki jak Polska w obecnej sytuacji - w pewnym sensie - są uprzywilejowane. Brytyjskie i amerykańskie kina są uzależnione od blockbusterów, których po prostu brakuje. W mniejszych krajach dużą część wizyt w kinach zapewniają lokalne produkcje, czego dobitny przykład otrzymaliśmy nad Wisłą w ostatnich miesiącach, kiedy tłumy widzów obejrzały nowy film Patryka Vegi oraz "25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy".
To pewne, że kryzys epidemiologiczny całkowicie odmieni branżę kinową - Disney już teraz zapowiedział nową strategię, która zakłada, że zdecydowana większość nowych produkcji będzie od razu kierowana do serwisów streamingowych, z pominięciem sal kinowy. Adam Siennica, zastępca redaktora naczelnego naEKRANIE.pl, przyznał w rozmowie z "Mycompanypolska.pl", że "kino po pandemii jako miejsce nadal będzie istnieć, nadal będzie przyciągać, ale wzrośnie znaczenie VOD i z uwagi na sytuację wymuszającą kreatywność twórców, pojawi się coś nowego, co wyznaczy standardy na lata".