Korzyści z żalu
Korzyści z żalu, fot. Shutterstockz miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 12/2022 (87)
Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!
Być może znane jest wam Pierwsze Prawo Dołków: „Kiedy znajdziesz się w dołku, przestań kopać”. I być może lekceważyliście to prawo. Często potęgujemy złe wybory, nie przestając inwestować czasu, pieniędzy i wysiłku w przegrane sprawy, zamiast powstrzymać straty i zmienić taktykę. Zwiększamy nakłady na beznadziejny projekt, ponieważ wydaliśmy na niego już tak dużo. Podwajamy wysiłki, by ocalić relację skazaną na porażkę, ponieważ poświęciliśmy jej kilka lat. Ta psychologiczna idea jest znana jako „eskalacja zaangażowania w działania nieprzynoszące pożądanych skutków” i uznawana za jeden z licznych błędów poznawczych, które potrafią zainfekować nasze decyzje.
Jest to również coś, co poprzez doświadczanie żalu można naprawić. Gillian Ku, obecnie z Londyńskiej Szkoły Biznesu, odkryła, że zachęcenie ludzi do przemyślenia wcześniejszych eskalacji zaangażowania, a następnie do odczuwania z ich powodu żalu, zmniejszało prawdopodobieństwo popełnienia podobnego błędu po raz kolejny. Wzbudzenie u tych osób nieprzyjemnego uczucia „gdyby tylko” miało pozytywny wpływ na ich przyszłe zachowanie.
Ograniczenie błędów poznawczych, takich chociażby jak eskalacja zaangażowania w działania nieprzynoszące oczekiwanych skutków, to zaledwie jeden ze sposobów, kiedy żal, pogarszając nasze samopoczucie, może nam pomóc lepiej sobie radzić. Rzut oka na wyniki badań wskazuje, że żal, jeśli odpowiednio się z nim obchodzić, dostarcza wyraźnych korzyści. Może udoskonalić nasze umiejętności decyzyjne. Może poprawić rezultaty uzyskiwane przez nas w różnego rodzaju przedsięwzięciach. I może wzmocnić nasze poczucie znaczenia i więzi.
Żal może ulepszyć nasze decyzje
Jeśli chcemy zacząć rozumieć, na czym polegają zbawienne właściwości żalu, wyobraźmy sobie następujący scenariusz. W trakcie pandemii 2020–2021 kupiliście pod wpływem impulsu gitarę, ale nigdy nie zebraliście się, by zacząć na niej grać. Teraz zajmuje jedynie miejsce w mieszkaniu – a przydałoby się wam trochę gotówki. Dlatego decydujecie się ją sprzedać.
Szczęśliwym zbiegiem okoliczności wasza sąsiadka Maria szuka używanej gitary. Pyta, ile za nią chcecie.
Załóżmy, że gitara kosztowała pięćset dolarów (to gitara akustyczna). Nie ma mowy, żeby tyle zażądać za instrument z drugiej ręki. Byłoby świetnie, gdyby udało się za nią dostać trzysta dolarów, ale nadal wydaje się, że to dość dużo. Dlatego proponujecie dwieście dwadzieścia pięć dolarów, ale w razie czego jesteście gotowi zejść do dwustu.
Kiedy Maria słyszy cenę dwieście dwadzieścia pięć, od razu się na nią godzi i płaci.
Czy czujecie żal?
Pewnie tak. Wiele osób tak ma, zwłaszcza w sytuacjach, w których stawka jest poważniejsza niż sprzedaż używanej gitary. Gdy inni godzą się na naszą początkową ofertę bez wahania lub składania kontroferty, często żałujemy, że nie zażądaliśmy więcej. Jednak uznanie własnego żalu w takiej sytuacji – odczucie go zamiast odrzucania jako nieprzyjemnej emocji – może pozytywnie wpłynąć na nasze decyzje w przyszłości. Na przykład w 2002 r. Adam Galinsky, obecnie z Uniwersytetu Columbia, oraz trzej inni psychologowie społeczni przyglądali się negocjatorom, których pierwsza oferta została przyjęta. Poprosili ich, by ocenili, o ile lepiej mogliby sobie poradzić, gdyby tylko zaproponowali wyższą ofertę. Im bardziej ci ludzie żałowali swojej decyzji, tym więcej czasu poświęcali na przygotowanie się do kolejnych negocjacji. W powiązanym badaniu, autorstwa Galinsky’ego, Laury Kray z Uniwersytetu Berkeley w Kalifornii oraz Keitha Markmana z Uniwersytetu Ohio, okazało się, że osoby analizujące swoje wcześniejsze negocjacje i zastanawiające się nad tym, czego żałują – na przykład niepodwyższenia początkowej kwoty oferty – dokonywały wyboru lepszych decyzji w trakcie kolejnych negocjacji. Co więcej decyzje ulepszone przez żal wykazują szeroki zakres pozytywnego działania. Pełni żalu negocjatorzy potrafili zapewnić sobie w trakcie kolejnych spotkań większy kawałek tortu. Już sama refleksja nad tym, czego nie zrobili poprzednio, poszerzała zakres kolejnych możliwych działań i dostarczała im scenariuszy dla przyszłych interakcji.
Jednak głównym skutkiem, jak wskazuje kilka badań, jest nasza „higiena decyzyjna”. Poddanie się żalowi ma pozytywny wpływ na nasz proces podejmowania decyzji – ponieważ odrobina negatywizmu sprawia, że zwalniamy. Gromadzimy więcej informacji. Rozważamy szerszy zakres opcji. Poświęcamy więcej czasu na dojście do wniosku. A ponieważ poruszamy się ostrożniej, istnieje mniejsze ryzyko, że wpadniemy w kognitywną zasadzkę, taką jak błąd poznawczy. W jednym z badań skupiających się na prezesach firm okazało się, że zachęcanie liderów biznesu do zastanowienia się nad tym, czego żałują, wywierało „pozytywny wpływ na ich przyszłe decyzje”.
Barry Schwartz, jeden z pierwszych psychologów społecznych, którzy poważnie zajęli się żalem, wyjaśnia, że to nieprzyjemne uczucie „pełni kilka ważnych funkcji”. Żal może „uwypuklić błędy, jakie popełniliśmy, podejmując decyzje, aby w przyszłości, jeśli znajdziemy się w podobnej sytuacji, już ich nie powtórzyć”.
Motyw ten pojawił się w wielu wypowiedziach udzielonych na potrzeby World Regret Survey, także w wyznaniu pewnej obdarzonej doskonałą pamięcią matki: Nakrzyczałam na moją córkę w drodze do szkoły – miała wtedy pięć lat i wylała trochę jogurtu na szkolny mundurek. Napadłam na nią i do dzisiaj tego żałuję. Nie zasługiwała na to. Zdenerwowałam ją i to z jakiego powodu? Plamki na mundurku? Nigdy nie przestanę tego żałować. Już nigdy więcej jej tak nie potraktowałam. Czegoś się wtedy nauczyłam, ale żałuję, że nie mogę cofnąć tamtej chwili.
Ta matka nadal źle się czuje z powodu dawnego zachowania, ale wykorzystała to uczucie, by w przyszłości podejmować inne decyzje i nigdy więcej nie nakrzyczeć w ten sposób na swoje dziecko.
Podczas gdy część z nas, rodziców, nadal stara się udoskonalić nasz proces podejmowania decyzji, w przypadku naszych synów i córek umiejętność odczuwania przez nich żalu może stanowić zasadniczą część procesu uczenia się, rozumowania i podejmowania decyzji. Irlandzcy naukowcy wykazali w kilku eksperymentach, że umiejętności podejmowania decyzji u dzieci rozwijają się znacząco po przekroczeniu przez nie pewnego progu rozwojowego i wykształceniu się umiejętności doświadczania żalu, co ma miejsce około siódmego roku życia. „Pojawienie się żalu pozwala dzieciom wyciągać naukę z wcześniejszych decyzji, aby adaptacyjnie zmieniać własne wybory” – piszą Eimear O’Connor, Teresa McCormack i Aidan Feeney.
Nasz aparat kognitywny został tak zaprojektowany, choćby w części, aby – zamiast przynoszenia krótkotrwałej ulgi – umożliwiać nam przetrwanie w dłuższej perspektywie czasowej. Potrzebujemy umiejętności żałowania nie najlepszych decyzji; muszą one wzbudzać w nas złe samopoczucie właśnie po to, byśmy mogli lepiej decydować w przyszłości.
Żal może podnieść wydajność
„Clairvoyants smash egg pools” – tak wygląda anagram angielskiego zdania „Psychologists love anagrams” (Psychologowie uwielbiają anagramy). To stały element badań psychologicznych. Wprowadź uczestników do sali. Podaj im listę słów i wyrażeń, prosząc, by ułożyli z nich inne słowa lub wyrażenia. Następnie poddaj manipulacji ich nastrój, nastawienie, otoczenie lub wprowadź jakąkolwiek inną zmienną, by sprawdzić, jak to wpłynie na ich wydajność.
Na przykład w pewnym eksperymencie Keith Markman (ten od jednego z badań nad negocjacjami) oraz jego dwaj koledzy rozdali uczestnikom 10 anagramów do ułożenia. Po tym, jak rzekomo „ocenili” rezultaty, poinformowali uczestników, że ci znaleźli zaledwie połowę możliwych do ułożenia słów. Następnie rozdrażnili ich nieco, wzbudzając u nich żal. „Zamknijcie oczy i pomyślcie o tym, jak poradziliście sobie z anagramami w porównaniu z tym, jak mogliście sobie poradzić”, poprosili. „Poświęćcie chwilę i wyraźnie oceńcie uzyskane rezultaty w porównaniu do tego, jak dobrze mogliście sobie poradzić”. W głowach uczestników pojawiło się mnóstwo refleksji z gatunku „gdyby tylko” i wszyscy poczuli się gorzej – zwłaszcza w porównaniu z grupą, którą poproszono o dokonanie refleksji z gatunku „przynajmniej”. Jednak w kolejnej rundzie rozżalona grupa zmagała się z zadaniem wytrwalej niż pozostali uczestnicy eksperymentu i rozwiązała więcej zagadek. To jedno z głównych odkryć dotyczących żalu: może pozytywnie wpłynąć na wytrwałość, która niemal zawsze podnosi wydajność. Neal Roese, jeden z pionierów badań nad myśleniem kontrfaktycznym, którego badania przywoływane są w tym tekście i w przypisach do niego, wykorzystał anagramy w jednym ze swoich najwcześniejszych i najbardziej wpływowych artykułów. On również odkrył, że wzbudzenie żalu – rozdrażnienie uczestników refleksjami z gatunku „Gdyby tylko” – pozwalało im rozwiązać więcej anagramów w krótszym czasie.
Gdybym tylko wygrał
Porzućmy jednak laboratorium i chodźmy do kasyna. W pewnym intrygującym eksperymencie, przeprowadzonym również przez Markmana, uczestników poproszono, by zagrali w blackjacka z komputerem. Naukowcy oznajmili połowie uczestników, że będą grali tylko przez jedną rundę, a drugiej połowie, że po pierwszej rundzie będą mieli jeszcze kilka rozdań. Ci, którzy wiedzieli, że grają dalej, mieli o wiele więcej przemyśleń z rodzaju „gdyby tylko” niż osoby, które miały grać jedną partię. Większe było również prawdopodobieństwo, że będą żałowali obrania niewłaściwej strategii karcianej, unikania ryzyka lub wystawiania się na zbyt duże ryzyko. Natomiast pierwsza grupa unikała negatywnych uczuć. Tym osobom towarzyszyły głównie refleksje z gatunku „przynajmniej” („Przynajmniej nie przegrałem wszystkich pieniędzy!”). Tymczasem gracze z drugiej grupy dobrowolnie inicjowali nieprzyjemny proces doświadczania żalu, „ponieważ potrzebowali informacji przygotowawczych, które pomogą im podnieść efektywność”, stwierdzali naukowcy. „Uczestnicy, którzy nie spodziewali się dalszej gry, nie potrzebowali tego rodzaju informacji, a zamiast tego zależało im jedynie na przyjemnych odczuciach odnośnie do ich bieżących dokonań”.
Już samo rozmyślanie o tym, czego żałują inni, może przekładać się na zwiększenie wydajności. W kilku badaniach posłużono się postacią Jane, która bawi się na koncercie ulubionej kapeli rockowej. Na początku koncertu Jane zajmuje miejsce, które widnieje na jej bilecie, ale później przesiada się na inne miejsce, by być bliżej sceny. Jakiś czas później kapela ogłasza, że organizatorzy niedługo wybiorą przypadkowe miejsce, a osoba, która tam siedzi, zostanie nagrodzona darmową wycieczką na Hawaje. Uczestnicy eksperymentu dowiadują się niekiedy, że wybrane zostaje miejsce, na które przesiadła się Jane. Co za radość! Kiedy indziej uczestnicy dowiadują się, że wybrane zostało miejsce, z którego Jane zrezygnowała. Jaka szkoda! Osoby, które najpierw słyszą historię Jane z motywem „Gdyby tylko”, a potem prosi się je o rozwiązanie części egzaminu wstępnego do szkoły prawniczej, zdobywają o 10 proc. więcej punktów niż grupa kontrolna. Lepiej radzą sobie również z rozwiązywaniem skomplikowanych zagadek, takich jak zadanie ze świecą Dunckera, słynny sprawdzian z myślenia kreatywnego. Sprowokowanie ludzi do myślenia kontrfaktycznego, do doświadczenia żalu, chociażby pośrednio, wydaje się „uchylać drzwi wiodące ku możliwościom”, wyjaśniają Galinsky (od badań nad negocjacjami) oraz Gordon Moskowitz. Dzięki temu kolejne rozważania uczestników badań cechowała większa intensywność, szybkość i kreatywność.
Oczywiście żal nie zawsze ma pozytywny wpływ na osiągnięcia. Zbyt długie skupianie się na żalu lub nieustanne wracanie myślą do porażek może mieć przeciwny skutek. Także wybór niewłaściwego przedmiotu naszego żalu – na przykład tego, że do gry w blackjacka założyliśmy czerwoną czapkę z daszkiem, zamiast tego, że dobraliśmy kartę, mając w ręku dziesiątkę i króla – nie przełoży się pozytywnie na nasze działania. Czasem początkowy ból potrafi nas chwilowo przytłoczyć. Jednak zazwyczaj nawet krótka refleksja nad tym, w jaki sposób możemy skorzystać z odczuwanego żalu, poprawia nasze kolejne dokonania. Odczucia żalu wywoływane przez pojawiające się przeszkody mogą mieć dobry wpływ na naszą karierę. W badaniu z 2019 r., przeprowadzonym przez uczonych Yanga Wanga, Benjamina Jonesa i Dashuna Wanga, ze Szkoły Zarządzania Kellogg, analizowano aplikacje składane w ciągu 15 lat przez młodych naukowców, którzy chcieli otrzymać prestiżowe stypendium przyznawane przez amerykańskie Narodowe Instytuty Zdrowia. Autorzy badania wybrali ponad tysiąc aplikacji, które zbliżyły się do progu punktowego umożliwiającego zdobycie stypendium. Około połowa z nich minimalnie przekroczyła ten próg – ich autorzy otrzymali stypendium: udało im się przepchnąć aplikacje i uniknąć żalu. Drugiej części zabrakło niewiele – ci aspirujący nie mieli szczęścia i mierzyli się z żalem. Następnie badacze przyjrzeli się temu, jak potoczyły się dalsze kariery naukowców z obu grup. Przedstawiciele grupy Gdyby tylko, którym niewiele zabrakło, w dłuższej perspektywie systematycznie osiągali lepsze wyniki niż osoby z grupy Przynajmniej, które zaledwie przekroczyły wymagany próg. Te Srebrne Emmy świata nauki były o wiele częściej cytowane, a prawdopodobieństwo, że napiszą artykuł, który zapewni im uznanie, było w ich przypadku o 21 proc. wyższe. Prowadzący to badanie doszli do wniosku, że napotkana przeszkoda stała się dla młodych naukowców paliwem. Minimalnie chybiona aplikacja zapewne wywołała żal, który wzbudził refleksję prowadzącą do zmiany strategii, co z kolei pozytywnie przełożyło się na osiągnięcia.
Więcej możesz przeczytać w 12/2022 (87) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.