Genu przedsiębiorczości się nie dziedziczy, ale o biznes będzie można zadbać

Paweł Tomczykowski
Paweł Tomczykowski
O tym, co zmienią nowe przepisy, rozmawiamy z Pawłem Tomczykowskim, partnerem zarządzającym Kancelarią Ożóg Tomczykowski i współautorem pierwszego projektu ustawy o fundacji rodzinnej.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 1/2023 (88)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Wreszcie, po pięciu latach od rozpoczęcia prac, ustawa o fundacji rodzinnej została uchwalona przez Sejm. Warto było czekać?

Zdecydowanie tak! Rzadko się zdarza, że mamy naprawdę dobre rozwiązania, na najwyższym, europejskim poziomie. Jest jeszcze pewien niedosyt, ale może pojawi się przestrzeń na dodatkowe modyfikacje przepisów w Senacie. Ostatecznie ustawa mogłaby wejść w życie wiosną 2023 r.!

I przedsiębiorcy przestaną się martwić o to, kto będzie zajmował się ich firmami?

Powiem tak: przedsiębiorcy bardzo czekają na te przepisy. Kancelaria, którą zarządzam, zajmuje się głównie kwestiami planowania podatkowego – polskiego i międzynarodowego – oraz sukcesją w biznesie. Dlatego mamy dobre kontakty z właścicielami wielu średnich i dużych polskich firm. Oni od ponad dekady martwią się o to, jak będzie wyglądała sukcesja w ich firmach. Polskie prawo było tu niedoskonałe i do tej pory ci przedsiębiorcy, którzy naprawdę chcieli, aby ich firmy działały przez pokolenia, zmuszeni byli szukać rozwiązań za granicą – w tym przede wszystkim w fundacji rodzinnej w Holandii, Austrii, Liechtensteinie czy na Malcie. W Polsce takiej konstrukcji po prostu nie było.

To błąd?

Każdy zna takie firmy jak Novartis, L’Oréal, Ikea czy BMW. One są postrzegane jako wielkie korporacje, a tak naprawdę rządzą w nich fundacje rodzinne. Za każdą z ich firm ukryta jest określona historia – najczęściej dzieci założycieli nie chciały przejmować biznesu, a jego sprzedaż była nie do pomyślenia. Dla przedsiębiorcy firma jest jak dziecko, a dziecka się nie sprzedaje, tylko oddaje w dobre ręce. Jeśli „żywe” dziecko nie chciało przejąć odpowiedzialności bądź nie miało ku temu predyspozycji – pamiętajmy, że genu przedsiębiorczości się nie dziedziczy – to jedną z najlepszych opcji było czekanie na kolejne pokolenia. Często też dzieci otrzymując do dyspozycji duże sumy, reagowały różnie – działały pod wpływem emocji, podejmowały nietrafione inwestycje, słuchały niewłaściwych doradców itp. Fundacja rodzinna chroni tak naprawdę rodzinę przed nią samą  i pozwala na wielopokoleniowe zarządzanie firmą. 

Są jeszcze inne możliwości, zawsze można stworzyć spółkę, która będzie zarządzała takim majątkiem…

Piękno fundacji polega na tym, że majątek, który przekaże fundator, nie podlega dziedziczeniu. W fundacji jest zarząd, jest rada nadzorcza oraz formalny statut, który ustala fundator. W umowie spółki nie zawrzemy skutecznie np. warunku, że dzieci, aby móc korzystać z majątku firmy rodzinnej, powinny spełniać określone kryteria w zakresie edukacji, doświadczenia zawodowego i życiowego czy etyki, że np. powinny zawierać intercyzy. Fundacja rodzinna umożliwia wprowadzenie takich „zabezpieczeń”. A co najważniejsze – jej statut może przewidywać określone sankcje za ich niedochowanie.

Polskie przepisy na to pozwalają?

Do tej pory nie pozwalały. Dlatego bardzo się cieszę, że już niedługo to się zmieni. Nowe rozwiązania będą korzystne dla wielu przedsiębiorców. Zresztą pozytywnie wpłynie to na pewność zatrudnienia dla pracowników. 

Z kolei dla banków będzie to dodatkowym zabezpieczeniem udzielonego finansowania.

Ponadto rozwiązujemy obecne od wielu lat problemy z sukcesją.

Tak, one były na tyle istotne, że kilka lat temu zostały dostrzeżone przez Radę Firm Rodzinnych Konfederacji Lewiatan, która była inicjatorem prac nad projektem ustawy o fundacji rodzinnej w Polsce. Idea wprowadzenia niezbędnych zmian wzorowanych na najlepszych praktykach europejskich spotkała się ze zrozumieniem u ówczesnego kierownictwa obecnego Ministerstwa Rozwoju i Technologii. Było wiele wyzwań, bo wprowadzenie fundacji rodzinnej do polskiego systemu prawnego wymagało także modyfikacji przepisów podatkowych i dotyczących spadkobrania, a zatem rozmów z Ministerstwem Finansów i Ministerstwem Sprawiedliwości. Ostatecznie zatem w prace zaangażowane były aż trzy resorty. 

Gdzie leży tak naprawdę największa korzyść z fundacji rodzinnej?

To jest najdoskonalsze z możliwych narzędzi do zarządzenia sukcesją. Ta instytucja sprawdziła się na świecie, sprawdzi się i w Polsce. Po pierwsze, fundacja będzie mogła prowadzić działalność gospodarczą w określonym zakresie. Po drugie, z uwagi na specyficzną konstrukcję prawną będzie gwarantować ciągłość i bezpieczeństwo przedsiębiorstwa oraz – w wymiarze wielopokoleniowym – chronić przed niepotrzebnym rozdrobnieniem własności. Co ważne, w wielu przypadkach będzie też zapewniać ochronę dzieci przed nimi samymi – przed skutkami ich pochopnych decyzji biznesowych lub osobistych, kierowanych np. emocjami. Po trzecie, wykorzystanie fundacji rodzinnej będzie wiązało się z interesującymi preferencjami podatkowymi – fundacja będzie korzystała ze zwolnienia w podatku CIT i będzie mogła efektywnie reinwestować otrzymywane środki. Wypłata świadczeń na rzecz członków najbliższej rodziny będzie opodatkowana jedynie 15-procentowym podatkiem CIT (tak, CIT, a nie PIT).

Jest jeszcze aspekt mocno dyskusyjny, czyli zachowek.

Zachowek to kolejny duży plus fundacji rodzinnej. Przypomnę, że zachowek to uprawnienie, które ma na celu ochronę najbliższych osób dla spadkodawcy, np. dzieci lub małżonka. Przepisy o zachowku wprowadzone zostały do Kodeksu cywilnego jeszcze w 1964 r. i dziś nie przystają do realiów społecznych i gospodarczych. Dlatego należało je zmienić. Ponadto, abstrahując od tego, co się komu sprawiedliwie należy, zachowek zwykle należało zapłacić jednorazowo. Skąd pozostali spadkobiercy mieliby uzyskać środki na niemałe roszczenia zachowkowe? Albo z banku, albo sprzedając część majątku firmy. Oczywiście ani jedno, ani drugie nie było optymalne. 

Dzięki nowym przepisom będzie inaczej. Potencjalny spadkobierca może zrzec się praw do zachowku u notariusza, bo otrzyma od właściciela firmy – „tu i teraz” określoną kwotę, ale zrezygnuje z jakichkolwiek dodatkowych pieniędzy w przyszłości. Druga rzecz to wprowadzenie tzw. miarkowania zachowku – spłatę zachowku będzie można odroczyć albo rozłożyć na pięć lat, a w uzasadnionych sytuacjach nawet na 10. Kolejna ważna zmiana w tym zakresie stanowi, że aktywa wniesione przez właściciela firmy do fundacji rodzinnej po 10 latach nie będą już wchodziły do masy spadkowej. To prawdziwa rewolucja, ale w dobrym tego słowa znaczeniu – bo będzie chroniła firmy na pokolenia. 

Jest jeszcze statut fundacji.

Tak. Jego postanowienia będą mogły być bardzo elastyczne. To oznacza, że będzie w nim można uwzględnić specyfikę każdej rodziny. Przykład z życia wzięty – fundator ma troje dzieci. Różnica wieku między najstarszym a najmłodszym to 20 lat. Czy te dzieci mają wspólny interes? Najpewniej nie. Będzie też można np. wprowadzić zapis, że beneficjent otrzyma określone pieniądze na rozwój biznesu, a jeśli ten mu wyjdzie, to nie będzie musiał zwracać pożyczki. 

Taka swoboda może zrodzić problemy, jeśli np. założyciel fundacji będzie żądał dziwnych rzeczy od beneficjentów.

To prawda. Rzeczywiście, daleko idąca dowolność w obszarze konstruowania statutu może rodzić określone ryzyka. W statucie można na przykład zapisać, że co do zasady jest on niezmienialny. Albo że fundacja rodzinna nie będzie miała możliwości sprzedaży udziałów w spółce, które posiada – bo spółka miałaby w zamyśle fundatora działać przez pokolenia…

Podsumowując, czy będzie warto założyć fundację?

Warto, aby właściciele firm zdobyli się na refleksję – czy firma powinna trwać przez kolejne pokolenia. Jeśli tak, najlepszy będzie tu parasol ochronny w postaci fundacji rodzinnej.

My Company Polska wydanie 1/2023 (88)

Więcej możesz przeczytać w 1/2023 (88) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ