Chcesz zrobić karierę? Nie bądź miła!
Miła, nie znaczy dobra w pracy, fot. Shutterstockz miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 7/2024 (106)
Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!
Gdy myślimy o koleżance z pracy, która zawsze jest sympatyczna, pomocna, w dodatku nigdy nie wchodzi w konflikty i nie zawodzi, zwykle na naszej twarzy pojawia się uśmiech. Ten zestaw cech brzmi przecież jak charakterystyka pracowników doskonałych. Niestety, może on być destrukcyjny dla osoby, która je posiada.
Jak wynika z tekstu opublikowanego na łamach „Psychology Today”, przesadna życzliwość i usłużność w pracy może być groźna dla kariery, a zdrowy egoizm potrafi zapobiegać wypaleniu zawodowemu. „Chęć, żeby inni ludzie w pracy nas lubili” – wymieniona jest przez Women Rising, fundację działającą na rzecz wzmacniania pozycji kobiet w biznesie, jako jeden z pięciu czynników zwiększających predyspozycje do wyczerpania pracą. Z badań wynika, że narażone są na to bardziej kobiety niż mężczyźni. Dlaczego? Głównie ze względu na sposób wychowania. Badaczki Emily i Amelia Nagoski w swojej książce „Wypalenie zawodowe” nazywają to „syndromem dawcy”. Polega on na fałszywym przekonaniu, że kobiety powinny być zawsze pomocne, uprzejme i otwarte na innych. – Częściej niż mężczyzn wychowuje się je tak, by były miłe i służyły innym, co jest wynikiem wadliwie skonstruowanych systemów patriarchalnych – twierdzi Megan Dalla-Camina, ekspertka w zakresie przywództwa i szefowa Women Rising. Problem w tym, że takie cechy charakteru na dłuższą metę wpływają negatywnie na samopoczucie oraz obniżają szanse na sukces zawodowy. – Osoby dotknięte „syndromem dawcy”, niestety, biorą na siebie zbyt wiele obowiązków. Mają trudności z ustaleniem wyraźnych granic i skutecznym powiedzeniem słowa „nie”. Wywołuje to u nich nadmierne obciążenie pracą, zabiera czas na odpoczynek i regenerację, a na dłuższą metę negatywnie się odbija na wydajności w pracy – pisze Megan Dalla-Camina.
Jak to działa
Nadmierna skłonność do zadowalania innych jest szczególnie groźna w przypadku menedżerów. W naturalny sposób stają się oni zbyt opiekuńczy wobec swoich zespołów, za wszelką cenę usiłują też ochronić podwładnych, wreszcie wyręczają ich w wypełnianiu obowiązków. Efektem jest podwyższony poziom stresu, a po jakimś czasie gorsza komunikacja z zespołem i obniżona motywacja.
Kto jest na to narażony
Psychologowie podają zestaw cech i zachowań, które sprawiają, że jesteśmy w grupie podwyższonego ryzyka „byciem miłym”. Czy wygłaszając swoją opinię, zastanawiasz się, co inni o tobie pomyślą? Czy boisz się, że zdenerwujesz innych? Czy nie mając na to zasobów, godzisz się wziąć na siebie dodatkowe obowiązki tylko dlatego, że nie potrafisz odmówić? Czy zgłaszasz się na ochotnika do wykonywania zadań, których nikt nie chce się podjąć, tylko po to, żeby zapunktować u współpracowników? A może za wszelką cenę unikasz konfliktów i do wszystkich się uśmiechasz? Jeśli twoje odpowiedzi na co najmniej kilka powyższych pytań są twierdzące, potraktuj to jako czerwoną lampkę.
Jak zapobiegać
Specjaliści podają kilka sposobów, które mogą pomóc w zapanowaniu nad tą niezbyt korzystną tendencją, a w konsekwencji zapobiec wypaleniu zawodowemu. Najważniejsze jest unikanie negatywnych scenariuszy związanych z reakcją innych na nasze „nie”. Warto też zawsze dać sobie jakiś czas na zastanowienie, gdy ktoś nas prosi o wsparcie. Pozwoli to uniknąć wyrażenia zgody pod wpływem impulsu, co jest bardzo charakterystyczne dla osób z „syndromem dawcy”. (Przykłady konkretnych odpowiedzi na taką prośbę podajemy w ramce obok). O nadmiernej tendencji do zadowalania ludzi warto też porozmawiać z mentorem. Najlepszą osobą będzie ktoś z naszej organizacji, kogo podziwiamy za skuteczne i uprzejme stawianie granic.
Więcej możesz przeczytać w 7/2024 (106) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.