Adam Zaorski. Poza biznesem
Adam Zaorski, fot. materiały prasowez miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 2/2022 (77)
Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!
Najlepszy koncert, na jakim byłeś?
Od zawsze byłem wielkim fanem Jay-Z, więc gdy w 2014 r. ogłosił pierwszy wspólny koncert z Beyoncé w Paryżu, nie mogło mnie tam zabraknąć. Pod pretekstem 20. urodzin kupiłem wspólnie z przyjaciółmi bilety na „On the Run Tour” na Stade de France. Pamiętam, że czekaliśmy pięć godzin, żeby być jak najbliżej sceny. Opłacało się, ponieważ atmosfera była nie do opisania, gdy 80 tys. ludzi skakało do jego największych hitów.
Książka, którą powinien przeczytać każdy przedsiębiorca?
Pasją do startupów zaraziłem się po swojej pierwszej wizycie u mojego przyjaciela na Stanford University w Kalifornii. Wtedy zobaczyłem, jak to wszystko wygląda od środka. Dosłownie każdy, w każdej kawiarni czy bibliotece siedział z komputerem i coś budował lub nad czymś pracował. Tydzień w Silicon Valley dał mi tak dużo do myślenia, że po powrocie do Los Angeles (gdzie w tamtym okresie studiowałem) złożyłem sobie obietnicę, że kiedyś założę własny startup. Właśnie w tamtym momencie przyszła mi z pomocą książka Petera Thiela „Zero to One” opowiadająca o poszukiwaniu nowych rozwiązań, które nie istnieją jeszcze na rynku. Autor inspirował do tworzenia, a nie powielania istniejących już schematów. Polecam każdemu aspirującemu przedsiębiorcy zacząć od tej właśnie pozycji.
Los Angeles czy Nowy Jork?
Wszyscy zawsze o to pytają, a to naprawdę ciężka decyzja! Nowy Jork bardzo mi odpowiada, jeżeli chodzi o tempo życia i gotowość ludzi do pracy. To jedyne miasto, w którym byłem, gdzie jak wychodzisz o szóstej rano na ulicę, to masz wrażenie, że jesteś spóźniony, bo większość już działa na pełnych obrotach. Jednak chyba wygrywa Los Angeles, do którego mam sentyment przez studia i nawiązane tam przyjaźnie. Nowy Jork na teraz, do pracy, a docelowo Los Angeles, które zawsze będzie moim drugim domem.
Czy w ostatnich latach pojawił się jakiś trend technologiczny, który cię szczególnie zafascynował?
Zdecydowanie wszystko, co dzieje się wokół szeroko pojętego hasła metaverse przykuwa moją uwagę. Jeszcze parę lat temu ten trend praktycznie nie istniał, a ostatni rok chyba wszystkich utwierdził w przekonaniu, że jest to właściwy kierunek rozwoju dla wielu branż. Nie zdradzając zbyt wielu szczegółów, mogę powiedzieć, że Corner też będzie próbował swoich sił w tej dziedzinie i ambitne plany na ten rok są w dużej mierze z tym związane.
Największy błąd, jaki popełniłeś jako przedsiębiorca?
Gdyby to był tylko jeden, to byłbym wielkim szczęściarzem! Myślę, że każdy przedsiębiorca dzień w dzień jest narażony na popełnianie błędów i nawet ci najbardziej utytułowani nie są nieomylni. Mówi się, że porażki to lekcje i ja się z tym zgadzam. Dodam od siebie, że każdy z nas powinien nauczyć się, żeby wcześniejsze porażki nie paraliżowały nas przy podejmowaniu kolejnych wyzwań. To trudne, bo możemy się zniechęcać, czy po prostu czuć strach. Jest to jednak kluczowe, ponieważ biznes – jak i życie – to nieustanne próby i poszukiwania, do których nie możemy się zrażać.
Czy tenis jest twoją największą pasją?
To moja pierwsza miłość! W tenisa zacząłem grać w wieku sześciu lat i od dziecka, na każde urodziny przy zdmuchiwaniu świeczek, marzyłem o wygraniu Wimbledonu. Całe moje nastoletnie życie było podporządkowane treningom i wyjazdom na turnieje. Trenowałem po 5–6 godz. dziennie, a w liceum przeszedłem nawet na naukę online, by w pełni poświęcać się swojej pasji. Tenis to bardzo duża część mojego życia, która ukształtowała mój charakter i umożliwiła mi studia na Loyola Marymount University w Kalifornii, o których zawsze marzyłem.
Osobisty sukces z 2021 r.?
Na każdy rok planuję jakiś mały cel sportowy, ponieważ dzięki temu łapię dyscyplinę w działaniu i zmusza mnie to do lepszej organizacji czasu. W 2021 r. mój wspólnik – Jakub Chmielniak – namówił mnie do ukończenia Half Iron Mana, co na początku roku wydawało mi się nierealne. Jednak po kilku miesiącach treningów udało mi się osiągnąć ten cel w czasie 5:42:14, co podobno jest przyzwoitym wynikiem jak na debiut. Niecały miesiąc później, w ferworze treningów, szarpnąłem się na pierwszy maraton w życiu i przebiegłem go w czasie 3:39 na negative splicie, czyli każdy kilometr szybszym tempem od poprzedniego.
A co planujesz na 2022 r.?
Na razie wszystkie zasoby czasowe i energetyczne wkładam w rozwój biznesu. Czuję, że ten rok będzie naprawdę przełomowy pod każdym względem, więc nie chcę brać zbyt dużo innych zobowiązań na swoje barki. Natomiast finalnie skończy się tak, że moje ego nie odpuści i w myśl zasady, że musi być progres, podejmę się próby ukończenia pełnego Iron Mana. Zobaczymy!
Więcej możesz przeczytać w 2/2022 (77) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.