W sieci sieci

Igor Zalewski
Igor Zalewski. / Fot. mat. pras.
W filmie „Złap mnie, jeśli potrafisz” Stevena Spielberga pojawia się od czasu do czasu przypowieść o myszce tonącej w śmietanie. Myszka nie chciała się jednak poddać i ze wszystkich sił machała łapkami. Nie przestawała machać, aż ubiła śmietanę, z której zrobiło się masło. Myszka stanęła na maślanej górze i wylazła z baniaka. Była uratowana.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 10/2024 (109)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Ta opowiastka przychodzi mi na myśl, kiedy słyszę o młodych ludziach surfujących po internecie. Czy może szerzej – żyjących w internecie. Oni są tymi myszkami, a internet śmietaną. Myszka wlazła w śmietanę, bo ta jest smaczna. I tak samo ludzie wchodzą do internetu, bo ten oferuje wiele smaków. Ale okazuje się, że śmietany jest tak dużo, że nie można jej całej wypić. Nie ma już jednak odwrotu – trzeba tkwić w bańce i machać łapkami, jak najszybciej, żeby nie utonąć.

Wyjdźmy już z tej nabiałowej metafory i zobaczmy młodzieńca machającego kciukami. Lajkującego, komentującego, oglądającego, czytającego, wrzucającego, korespondującego, serduszkującego. Kiedy ja byłem młody i zostawałem sam w domu, program telewizyjny kończył się o jakiejś pierwszej w nocy powiewającą flagą i hymnem. Można było iść spać. Ale jak wiadomo internet never sleeps. Można machać łapkami 24 godziny na dobę. Ciężka robota.

To machanie różnie różnym wychodzi. Oto trzy przypadki znanych mi nastolatków. Najprostsza jest historia dziewczyny. Jak każdy normalny dzieciak dość szybko dostała smartfona. I szybko się zatraciła. Raz rodzice znaleźli ją o świcie w łóżku, oglądającą YouTube’a, co robiła całą noc. Nastąpiły represje, wydzielanie dostępu do internetu. Uzależniona, wymyślała wiele tricków, żeby tylko na chwilę wejść na TikToka. Tylko to ją interesowało. Tylko tego pragnęła. W końcu rodzice zabrali jej telefon. Przeżyła, nie miała wyjścia. Jest obecnie jedyną znaną mi licealistką bez smartfona. Jak sobie radzi? – Nie brakuje mi telefonu, nie ciągnie mnie – deklaruje. Brzmi to, jak z filmu o alkoholikach.

Przypadek drugi. Podobny, ale z innym zakończeniem. Chłopak uzależnił się od internetu podczas zdalnej szkoły. Nauczyciele narzekali, że nie uczestniczy w lekcjach. Rodzice robili naloty w domu – no jak nie uczestniczy, jak uczestniczy. Ale nauczyciele dalej narzekali. Rodzice zainstalowali kamerkę, która pokazywała, że chłopak dzielnie ślęczy przed ekranem komputera. Ale potem zmielili pozycję kamerki, tak żeby pokazywała ekran. A na nim przez cały czas lekcji leciały youtubowe filmiki czasem zamieniane na sieciowe gry. Tak było godzinami. Nic dziwnego, że kiedy rodzice wracali do domu, ich syn miał oczy poza orbitami. I w tym przypadku nastąpiły represje. Ale czy to kwestia płci czy innego charakteru, a może poważniejszego uzależnienia, chłopak nie podkulał ogona, tylko reagował agresją. Relacje w domu bardzo się popsuły. Walka o ograniczenie dostępu do internetu trwa każdego dnia. To ciężka, rodzinna wojna.

Historia trzecia, chyba najmniej typowa. Chłopak siedzi w internecie i… traktuje go głównie jako źródło wiedzy. Obserwuje specjalistyczne profile, googluje interesujące go problemy, słucha podcastów. Ale… traci też mnóstwo czasu na bzdury. Okłamuje się, że nie ma problemu, ale oczywiście ma, bo musi te swoje dwie godziny dziennie poskrolować. Rodzice raczej już nie walczą, bo wychodzą z założenia, że i tak trafił im się dobry egzemplarz. Poza tym… Sami też muszą.

Co różni te trzy przypadki? Sęk w tym, że niewiele. Podobne rodziny, podobne dochody, podobne wartości. Pewnie można doszukiwać się jakichś różnic w wychowaniu czy gronach rówieśników. Ale chodzi raczej o to, że – i powróćmy tu do metafory z początku – różne myszki, różnie ubijają śmietanę. Jedne są w stanie zrobić z niej masło, inne toną.

Tragizm uzależnienia od internetu polega na tym, że nie da się dziś bez niego żyć. Można od narodzin do śmierci nie posmakować alkoholu w ustach, a jeszcze łatwiej przejść przez żywot bez jakiegokolwiek kontaktu z heroiną. Można uniknąć nikotyny, tym bardziej że jest dziś passe. A na pewno nikt nie będzie podtykał wódki czy ruletki nastolatkom, bo są wyjątkowo podatne na uzależnienie. Bez internetu raczej nie da się skończyć podstawówki, a na pewno nie da się zapisać do liceum. To naprawdę dla nas wszystkich solidne wyzwanie.

My Company Polska wydanie 10/2024 (109)

Więcej możesz przeczytać w 10/2024 (109) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ