Upadek SVB. Mocny cios także w polskie startupy?

Bank SVB
Bank SVB, fot. Shutterstock
Dziś, 13 marca, może być kluczowym dniem dla całej branży startupowej na świecie. Zgodnie z deklaracją Federalnego Urzędu Ubezpieczeń Depozytów (FDIC) w USA, od dziś wszystkie firmy odzyskają dostęp do zgromadzonych środków. Wiele z nich zostało odciętych od dostępu do gotówki już pod koniec tygodnia i dziś stoi na krawędzi upadku.

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

WAŻNE! Temat będzie aktualizowany!

Redakcja portalu mycompanypolska.pl zachęca osoby mogące pomóc firmom mającym problemy w USA do kontaktu

 

Upadek Silicon Valley Bank 

To był jeden z najważniejszych banków dla całej branży startupowej. Jego aktywa w chwili upadku wynosiły ponad 200 mld dolarów. Zaskoczenie? Na pewno - mimo, że w ubiegłym tygodniu to nie pierwsza upadłość banku w USA. Wcześniej rozpoczęto proces likwidacji Silvergate Bank, który koncentrował się na branży kryptowalutowej. W odróżnieniu od Silvergate, SVB koncentrował się na startupach. Jak pisze Bloomberg, swoje konta miały w nim niemal wszystkie firmy z Doliny Krzemowej. W piątek pod jego oddziałami ustawiły się kolejki przedsiębiorców, którzy próbowali złożyć dyspozycje wypłaty środków. Bezskutecznie - oddziały zostały zamknięte.

Jak lokalny oddział nadzoru bankowego informował w piątek, 10 marca, łączne straty banku wyniosły 1,8 mld dolarów. Dodatkowo w ostatnich tygodniach bank otrzymał ciosy w postaci wyprzedaży obligacji oraz wycofywania depozytów.

Skala problemu

Upadłość SVB w praktyce oznacza brak dostępu do pieniędzy zgromadzonych na rachunkach. To m.in. fundusze, które startupy pozyskały od inwestorów ale też pieniądze pozyskane ze sprzedaży usług. Brak dostępu oznacza z kolei brak możliwości realizacji przelewów - w tym wypłat pensji. Bloomberg podaje przykład AcuityAds Holdings z Kanady. Firma poinformowała, że jej depozyty w SVB wynosiły przed weekendem około 55 mln dolarów - to prawie 90 proc. wszystkich pieniędzmi, którymi dysponowała firma. Jej akcje w piątek po ogłoszeniu upadłości przez SVB spadły o kilkanaście procent.

Startupy w Dolinie Krzemowej zaczęły panikować. Panika rozlała się na kolejne rynki. Chociażby w Wielkiej Brytanii w weekend 180 startupów zaapelowało do Jeremy`ego Hunta (kanclerz skarbu) o pilną pomoc - wiele z nich zostało odciętych od gotówki. Wśród sygnatariuszy listu jest m.in. brytyjsko-polski startup Uncapped. Hunt zaczął już działać, w weekend odbył spotkania z przedstawicielem Bank of England oraz spotkania z przedstawicielami ministerstw skarbu czy finansów. Rząd chce stworzyć listę poszkodowanych firm wraz z ich zamrożonymi aktywami - to jednak nieoficjalne informacje uzyskane przez Bloomberg.

Wielka Brytania nie jest jedynym państwem - SVB miał swoje oddziały w innych krajach, takich jak Dania, Niemcy, Izrael czy Szwecja, ale także w Izraelu, Chinach i Indiach. Chiński oddział w komunikacie poinformował, że jest na tyle niezależny od centrali, że może działać normalnie - ale apelował o nie panikowanie. 

Listę startupów, które posiadają depozyty w SVB, gromadzi m.in. Wall Street Journal (link).

Amerykanie ogłosili gwarancje

W niedzielę amerykański rząd ogłosił program wsparcia dla firm dotkniętych upadłością SVB. Zgodnie z deklaracją, wszyscy otrzymają dostęp do swoich środków w banku - ma to zapobiec masowym wypłatom środków z innych banków, co spowodowałoby falę domina. W akcję zaangażował się departament skarbu, FED oraz FDI (Federal Deposit Insurance).

- Podejmujemy zdecydowane akcje by chronić amerykańską ekonomię przez wzmocnienie publicznego zaufania do systemu finansowego - napisano.

Wszyscy mają otrzymać dostęp do swoich środków od 13 marca. Początkowo poziom gwarancji miał wynosić 250 tys. dolarów. Ostatecznie FED uznał, że zagwarantuje wszystkie depozyty.

- Amerykański podatnik nie poniesie żadnych strat z tytułu upadłości banku - poinformowały instytucje. Chronioni nie będą jednak udziałowcy i wierzyciele banku. 

Należy także wspomnieć, że "przy okazji" komunikatu rząd poinformował o przejęciu kontroli nad kolejnym bankiem: Signature Bank, z Nowego Jorku. Jednocześnie zagwarantowano powstanie specjalnego funduszu, który zapewni płynność bankom mogącym mieć problemy przez odpływ depozytów. Oto pełne oświadczenie:

Ważne! Upadłość Signature Bank

Problem z upadłością Signature Bank to z kolei nowy cios w branżę krypto. Aktywa banku to około 200 mld dolarów. Pieniądze w nim trzymało m.in. Circle (emitent stablecoina USDC) oraz giełda kryptowalut Coinbase (240 mln dolarów!). 

Startup szukają pomocy. Oto, co mogą zrobić

Problem jest poważny - i to także dla polskich startupów. W tym momencie nasza redakcja zbiera informacje o poszkodowanych firmach, aczkolwiek jak wynika z aktywności ich szefów m.in. w serwisie Linkedin, skala jest poważna. - SVB był fundamentem ekosystemu technologicznego w naszej społeczności przez wiele lat - napisał Piotr Pisarz, szef Uncapped.

Jak zaznaczył, firma nie została dotknięta przez upadłość. Dzięki niedawnemu zastrzykowi gotówki w formie zadłużenia od Fortress Investment Group (200 mln funtów), Unpcapped ogłosił "ratunkowy program" dla startupów w potrzebie. Mogą z niego skorzystać wszystkie firmy, które mogą mieć problem z wypłatą pensji lub innych zobowiązań w najbliższym czasie. Jeśli potrzebujesz takiej pomocy, napisz na adres: [email protected]

Jak napisał Pisarz, do niedzieli z programu skorzystało już 100 startupów.

Program wsparcia ogłosił także polski startup HR Hints:

 

Pomocy potrzebują przede wszystkim firmy z USA. Jeszcze w piątek w Dolinie Krzemowej odbyło się pilne spotkanie w którym wzięło udział ponad 600 osób z branży. Główny temat? Jak wypłacić poniedziałkowe pensje.

UWAGA! Oto oficjalny poradnik FDIC, jak odzyskać pieniądze zgromadzone w Silicon Valley Bank:

https://www.fdic.gov/resources/resolutions/bank-failures/failed-bank-list/silicon-valley-faq.html 

 

Kryzys na lata?

Oprócz krótkoterminowych problemów, branża obawia się długoterminowego załamania. Tysiące firm może bowiem stanąć przed koniecznością ogłoszenia upadłości ze względu na brak możliwości realizowania zobowiązań. Dodatkowo jeśli kryzys będzie się przedłużał, z branży technologicznej dojdzie do gigantycznego odpływu pracowników pozbawionych wynagrodzeń. To także strata wizerunkowa z perspektywy inwestorów. Straty dla funduszy z powodu potencjalnej upadłości ich "portfelowych perełek" mogą być gigantyczne, to także wpłynie na ich ocenę z perspektywy własnych inwestorów. 

Jest jeszcze temat makro. Czy SVB to nowy "Lehmann Brothers"? Polscy eksperci zazwyczaj odpowiadają na to pytanie negatywnie, aczkolwiek istnieje niezerowe prawdopodobieństwa efektu domina, czyli upadłości kolejnych banków. I wtedy przynajmniej częściowa powtórka z 2008 roku stanie się realna. Sekretarz skarbu USA Janet Yellen stwierdziła jednak, że nie będzie żadnego pakietu ratunkowego dla SVB:

- Gabinet Joe Bidena nie zamierza wprowadzić żadnych poważnych pakietów ratunkowych dla SVB, ale pracuje nad pomocą dla klientów upadłego banku. Chcemy mieć pewność, że problemy jednego banku nie zarażą innych instytucji, które są zdrowe - powiedziała.

Czy tym razem przyczyną krachu finansowego nie będzie kryzys nieruchomościowy, ale pęknięcie bańki startupowej? 

Zdaniem Macieja Kietlińskiego z XTB, nie.

Drastyczna wyprzedaż spowodowana była wymuszoną sprzedażą przez Silicon Valley Bank części portfela obligacji o wartości 21 mld USD w celu zachowania płynności. W efekcie bank odnotował stratę w wysokości 1,8 mld USD. Bank ogłosił emisję akcji, z której zamierza pozyskać 2,25 mld USA w celu pokrycia tej straty. Rynek obawia się jednak wystąpienia efektu domina w sytuacji, w której podwyższenie kapitału nie będzie wystarczające, biorąc pod uwagę pogarszającą się sytuację wielu start-upów technologicznych obsługiwanych przez bank.

Dlaczego Silicon Valley Bank upadł?

Banki amerykańskie posiadają w swoich portfelach znaczące ilości amerykańskich obligacji skarbowych. W wyniku podwyżek stóp procentowych przez FED wartość tych obligacji spadła, więc i wartość portfeli obligacji również odnotowała straty. Ale jedynie “na papierze”, określana jako niezrealizowana strata. Żeby doszło do zrealizowania tej straty, bank musi sprzedać posiadane obligacje wcześniej, przed terminem ich wykupu, w formie wymuszonej sprzedaży spowodowanej np . koniecznością utrzymania płynności. Ten scenariusz miał miejsce w przypadku Silicon Valley Bank. Potencjalny problem rosnących niezrealizowanych strat na portfelach obligacji dotyczy nie tylko Silicon Valley Banku, ale również największych amerykańskich banków. Skalę zjawiska obrazuje poniższe zestawienie z bohaterem dzisiejszej historii wyróżnionym czerwonym kolorem.

Jak się okazuje wartość niezrelizowanych strat w portfelach największych banków na Wall Street jest pokaźna i znacząco urosła w efekcie podwyżek stóp procentowych. Federalna Agenda ds. Ubezpieczeń Depozytów w lutym poinformowała, że niezrealizowane straty amerykańskich banków na papierach wartościowych utrzymywanych do terminu zapadalności na dzień 31 grudnia wyniosły łącznie 620 miliardów dolarów w porównaniu z 8 miliardami dolarów rok wcześniej, zanim Fed rozpoczął podwyższenie stóp procentowych. Warto spojrzeć jak kształtowała się wysokość niezrealizowanej straty na portfelach papierów wartościowych wielkiej czwórki amerykańskich banków.

Silicon Valley Bank pierwszą kostką domino?

W sytuacji, w której emisja akcji nie odniesie oczekiwanego rezultatu i Silicon Valley Bank będzie musiał sprzedać kolejne transze posiadanych obligacji w celu zachowania płynności, panika dotycząca sektora bankowego i obaw o “powtórkę z rozrywki w 2008 r.” może chwilowo zawitać na Wall Street. Pierwsze oznaki były widoczne wczoraj. Akcje First Republic, banku z siedzibą w San Francisco, spadły o ponad 16,5% po osiągnięciu najniższego poziomu od października 2020 r., co stanowi drugą co do wielkości stratę wśród spółek z  indeksu S&P 500. Zion Bancorp spadł o ponad 12%, a SPDR S&P regional banking ETF spadł o 8% po osiągnięciu najniższego poziomu od stycznia 2021 r.

Ucierpiały również główne amerykańskie banki, przy czym Wells Fargo & Co spadł o 6%, JPMorgan Chase & Co o 5,4%, Bank of America Corp o 6% i Citigroup Inc o 4%. Czwartkowy kryzys spowodował “wyparowanie” ponad 80 miliardów dolarów wartości giełdowej z 18 banków wchodzących w skład indeksu banków S&P 500, w tym spadek wartości JPMorgan o 22 miliardy dolarów.

Głos zdrowego rozsądku?

Zdaje się jednak, że z wieszczeniem wystąpienia kryzysu finansowego w wersji 2.0 należy zachować daleko idącą powściągliwość. 

Z trzech powodów.

Po pierwsze obligacje posiadane przez banki są w znacznym stopniu amerykańskimi obligacjami skarbowymi, a nie toksycznymi obligacjami “zabezpieczonymi” niespłacalnymi kredytami hipotecznymi, jak miało to miejsce w 2008 r.

Po drugie, banki zrealizują straty na portfelu obligacji tylko wtedy, gdy będą musiały sprzedać je wcześniej, przed ich ustalonym terminem wykupu.

Po trzecie, jeżeli banki nie będą miały problemów z bieżącą płynnością, nie będą musiały wcześniej upłynniać portfela obligacji. 

Krótko mówiąc, wszystko rozbije się o bieżącą płynność sektora bankowego, płynność Silicon Valley Bank oraz o to, na ile zapowiadana emisja akcji załata dziurę wielkości 1,8 mld USD i przywróci płynność wspomnianego banku. Pozostaje nam przeczekać te kilka dni niepewności do czasu, aż inwestycyjny kurz wzniecony przez “panic sale’sów” opadnie i giełdowe pole bitwy znów wróci w ręce giełdowych weteranów kierujących się (w większym stopniu) racjonalnymi pobudkami, niż emocjami.

ZOBACZ RÓWNIEŻ