Tanie linie kosmiczne

łuczak
Maciej Łuczak / fot. materiały prasowe
Aż 65 mln euro Polska będzie musiała zapłacić Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) za misję naszego astronauty Sławosza (imię pochodzenia staropolskiego oznaczające osobę sławną) Uznańskiego. Tanio nie jest.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 4/2024 (103)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Tymczasem prywatna firma Richarda Bransona Virgin Galactic uruchomiła kosmiczne loty turystyczne. Jej statek VSS Unity zabrał już w taką podróż kilku klientów. Każdy z nich musiał zapłacić zaledwie 450 tys. dol. Tymczasem bilety będą raczej taniały. Kolejną kosmiczną prywatną agencję turystyczną otworzył bowiem także Jeff Bezos. No, ale niech będzie nawet te 0,5 mln – i nie dolarów, lecz droższych euro. Rachunek jest zatem porażający. A zarazem dziecinnie prosty. Nadaje się na zadanie matematyczne dla dzieci z drugiej klasy podstawówki. Za cenę jednego lotu zorganizowanego przez etatystyczną i zbiurokratyzowaną ESA można wysłać w kosmos prywatnym transportem co najmniej 130 naszych rodaków! To kolejny niezbity dowód, że prywatny biznes jest lepszy i bardziej efektywny niż państwowy. Takiego zdania przed laty było również aż 63 proc. uczestników badania przeprowadzonego przez GfK Polonia.

W Głogowie (dawniej niemieckie Glogau) zamiejscowych kierowców niezmiennie zaskakuje nazwa szerokiej pięknej ulicy przecinającej miasto. Kosmonautów Polskich – wow! Wszyscy oni znają bowiem tylko Mirosława Hermaszewskiego. To on 27 czerwca 1978 r. o godzinie 17.00 wszedł na pokład radzieckiego statku Sojuz 30, aby po chwili zająć szczególne miejsce w historii jako pierwszy Polak w kosmosie. Ale czy jeszcze kogoś innego można nazwać tym dumnym mianem? No, może poza jedną postacią literacką, a więc Panem Twardowskim, który poleciał w kosmos i obecnie podobno nadal przebywa na Księżycu.

Wystarczy jednak trochę poszukać i pojawiają się kolejne nazwiska. To Zenon Jankowski, Henryk Hałka i Tadeusz Kuziora. Wszyscy oni – razem z Hermaszewskim – trafili do słynnego Gwiezdnego Miasteczka pod Moskwą, w którym byli przygotowywani do kosmicznego lotu. O tym kto ostatecznie poleciał, zadecydowała na ostatniej prostej – jak mówią komentatorzy sportowi – dyspozycja chwili, brak kataru oraz poparcie czynników partyjnych. Po zakończeniu udanej misji gensek KC KPZR Leonid Breżniew wygłosił zdanie: „Syn Ojczyzny Kopernika był w kosmosie, to fantastyczne. Dla Polski i Polaków to jest powód do wielkiej narodowej dumy” – i obdarował Hermaszewskiego Orderem Lenina, medalem Złotej Gwiazdy oraz tytułem Bohatera Związku Radzieckiego. Za ten lot Polska Rzeczpospolita Ludowa zapłaciła Związkowi Radzieckiemu oczywiście znacznie więcej niż wynosiła ówczesna równowartość 65 mln dol. Przecież wówczas międzynarodowa wymiana handlowa między braterskimi socjalistycznymi państwami opierała się na zasadzie „my im dajemy, a oni od nas biorą”. Więc Polska wysyłała do Rosji wieprzowinę, a Moskwa rozliczała się, zabierając nam jeszcze węgiel i stal. Efekty tego dobrze oddawało potem popularne porzekadło: „Nie ma mięsa, nie ma gnata, a Polak po kosmosie lata”. Teraz jednak mamy wybór – komu i za co zapłacimy. Możemy zatem w elementarny sposób racjonalizować koszty. Nie tylko zresztą lotów w niezbadane jeszcze zakątki wszechświata.

Wybranie opcji prywatnych tanich linii kosmicznych automatycznie doprowadziłoby do powiększenia liczby Polaków, którzy oderwali się od naszej matki ziemi (inkaska Pachamama). A to z kolei pozwoliłoby na zakończenie wreszcie wielkiego projektu z Olsztyna (dawniej Allenstein). Wymyślono w tym pięknym mieście Aleję Zdobywców Kosmosu biegnącą wprost do planetarium. Niestety nie udało się zrealizować głównego założenia projektu, czyli uświetnienia tego traktu oryginalnymi odciskami dłoni pierwszych kosmonautów z całego świata. Dzięki firmie Virgin Galactic można by to jednak zrobić. Do upamiętnienia olsztynianie otrzymaliby aż 130 wielkich polskich bohaterów, którzy doznali wspaniałego uczucia przebywania w stanie nieważkości. Jeśli dalej będziemy jednak realizować absurdalny projekt wysyłania naszych rodzimych kosmonautów w cenie 65 mln euro za bilet, to nie pozostanie nic innego, jak tylko zmienić nazwę wspaniałej mazurskiej arterii na Aleję Słynnych Armstrongów. Chodzi oczywiście o kolarza Lance Armstronga, muzyka Louisa Armstronga oraz oczywiście kosmonautę Neila Armstronga. To on jako pierwszy człowiek postawił stopę na Księżycu, a potem powiedział: „To jest mały krok dla człowieka, ale wielki skok dla biznesu”. Czy też jakoś tak bardzo podobnie.

My Company Polska wydanie 4/2024 (103)

Więcej możesz przeczytać w 4/2024 (103) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ