Prezes Polskiego Standardu Płatności: "Polacy, zapomnijcie o kartach płatniczych!" [TYLKO U NAS]

Fot. materiały prasowe
Fot. materiały prasowe
- Z naszych badań wynika, że klient, który na co dzień korzysta z Blika, a musi użyć karty, podchodzi do niej z dużą nieufnością. Takie sytuacje mają miejsce głównie za granicą i powiem panu pół żartem pół serio, że turyści zwykle nie tęsknią za Polską, ale tęsknią za Blikiem - przyznaje w rozmowie z "My Company Polska" Dariusz Mazurkiewicz, prezes Polskiego Standardu Płatności, operatora Blika.

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Kuba Dobroszek: Polski Standard Płatności poinformował, że w pierwszym półroczu 2020 roku wykonano ponad 175 mln transakcji Blikiem, czyli prawie dwa razy więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Można było przewidzieć, że z powodu pandemii i lockdownu te wyniki będą wysokie, ale czy spodziewaliście się aż takiego wzrostu?

Dariusz Mazurkiewicz: O prognozy było trudno, ponieważ epidemia wybuchła nagle i od początku wiązała się z wieloma niewiadomymi - świat już dawno nie widział takiej sytuacji. Na pewno bardzo bacznie obserwowaliśmy, co się dzieje już od pierwszych dni lockdownu i przede wszystkim skupiliśmy się na tym, żeby transakcje Blikiem w e-commerce przebiegały w sposób wydajny i bezpieczny. Ponadto bardzo chcieliśmy, żeby nasi klienci mogli włączać się w akcje dobroczynne wspierające szpitale i służby medyczne. Momentami oczywiście przecieraliśmy oczy ze zdumienia, bo praktycznie z dnia na dzień zaczęliśmy dostrzegać napływ nowych użytkowników. Transakcyjność zwiększyła się zwłaszcza w drugim kwartale roku. W tym czasie zakupy w e-commerce zaczęło robić sporo osób, które nigdy wcześniej tego nie robiły.

Pandemia dmuchnęła wiatr w wasze żagle?

Zupełnie nowi użytkownicy zaczęli robić zakupy w Internecie – to z pewnością była dla nas dobra wiadomość. Należy sobie przypomnieć tę panikę, która towarzyszyła Polakom w pierwszych dniach lockdownu. Ludzie bali się wychodzić nawet do piekarni! Słyszał pan plotki o możliwym zamknięciu Warszawy?

Tak.

W takiej sytuacji trudno było o niedostrzeżenie atutów Blika. Po pierwsze zachęcaliśmy ludzi do zakupów w Internecie.

Żywność, środki codziennego użytku...

Otóż nie, bo w pierwszej fazie epidemii sprzedawała się przede wszystkim elektronika. Czemu nie ma się co dziwić – musieliśmy szybko wyposażać się w różnego rodzaju sprzęty. Jestem przekonany, że zdalne prowadzenie zajęć szkolnych mocno wpłynęło na pierwsze reakcje zakupowe. Z czasem ta kategoria się oczywiście nasyciła. Później z dobrodziejstw zakupów w Internecie zaczęły korzystać osoby, które z takimi transakcjami nie miały wcześniej styczności.

Starsi?

Jeden z naszych głównych partnerów – Allegro – szybko zorganizował edukację dla seniorów. Oni otworzyli infolinię, spokojnie wyjaśniali, jak korzystać z płatności internetowych. Wtedy rozwiały się wszystkie moje wątpliwości odnośnie tego, czy starsze pokolenie robi zakupy przez Internet. Mam poczucie, że właśnie w dobie pandemii zaczęły procentować nasze przekazy, w których podkreślaliśmy, że płatność Blikiem jest szybka i bezpieczna. Komunikację zawsze opieraliśmy na jednym z trzech elementów: szybkości, prostocie, bezpieczeństwie. Te zalety okazały się bardzo istotne w trudnym dla wszystkich Polaków momencie pandemii.

Pytanie tylko czy nie zbyt doraźnym i czy już po wygaśnięciu epidemii Polacy nadal chętnie będą korzystać z waszego rozwiązania.

Tego trendu już nie da się zatrzymać – coraz więcej użytkowników wchodzi do świata transakcji internetowych.

Zaryzykuje pan stwierdzenie, że gdyby nie lockdown, Blik rozwijałby się znacznie wolniej?

Na pewno przyspieszyliśmy o kilka ładnych kwaratłów. Blik bez pandemii rósł spektakularnie, a w momencie wybuchu epidemii dostał nową rakietę wzrostową, której nikt się nie spodziewał. Ale tak się stało ze wszystkimi płatnościami bezgotówkowymi, nie tylko w Polsce. Analizując dane transakcyjne z lipca i sierpnia widzimy, że transakcyjność Blika nie spadła – pozostała na wysokim poziomie. Z resztą organicznie rośniemy przez cały czas, w czasie lockdownu ten wzrost był szybszy, jednak to nie był jedyny powód – ludzie coraz chętniej korzystają z płatności mobilnych.

Okej, ale Blik jednak wzrósł aż dwukrotnie. To naprawdę dużo.

My po prostu jesteśmy przygotowani strukturalnie.

To znaczy?

Nasze rozwiązanie zostało tak pomyślane, że ponad 75 proc. transakcji opiera się o e-commerce, dużo niższe wskaźniki mają wypłaty z bankomatów czy płatności w sklepach. Co ciekawe, transakcje internetowe w Polsce to ok. 5-8 proc. wszystkich transakcji. W krajach zachodnich ta liczba dobija do 20 proc. Jak można łatwo policzyć, nasza penetracja Internetu w konsumpcji jest trzykrotnie niższa niż na takich rynkach jak Wielka Brytania.

Do czego pan zmierza?

Według najnowszych analiz, dynamika wzrostu e-commerce w Polsce będzie najszybsza w Europie. 2020 rok prawdopodobnie będzie pod tym względem rekordowy, prześcigniemy Czechy czy Rumunię. Dzięki pandemii nadgonimy te bardziej rozwinięte kraje, co jest dobrą wiadomością, bo należy pamiętać, że gospodarki nowego typu są w dużej mierze oparte o e-commerce. Musimy iść w tę stronę, nie ma odwrotu.

Słusznie pan zauważył, że Blik nawet bez pandemii rósł spektakularnie. Ale nie można też powiedzieć, że Polacy pokochali go od razu.

Oczywiście, że nie. Należy zauważyć, że nigdzie na świecie po prostu nie ma odpowiednika Blika. Nawet wybitnym głowom finansowym trzeba tłumaczyć, jak działa to rozwiązanie. Przyzna pan, że to trudne ruszyć na rynek z zupełnie nowym produktem, zwłaszcza że – biorąc pod uwagę specyfikę Blika – nie mieliśmy żadnych wymiernych badań rynkowych, ani specjalistów, z którymi moglibyśmy konsultować pomysł. Na szczęście potrafiliśmy przewidzieć pewne trendy, na fali których popłynęliśmy.

Jakie trendy?

Na początku drogi zdecydowaliśmy, że nie budujemy Blika w oparciu o własny interfejs użytkownika. Mówiąc wprost: nie ma aplikacji Blik do płacenia, to rozwiązanie implementowane do aplikacji bankowych. To najważniejszy element, który sprzyjał – i wciąż sprzyja – naszemu rozwojowi.

Aż tak? Naprawdę?

Mobile banking bardzo szybko się rozwija. Blik jest niesamowicie popularną opcją w tym sektorze, dlatego płyniemy na pewnej fali. Dodatkowo rodzimy rynek mocno zbudował swoje doświadczenie płatnicze na pewnym ewenemencie – w skali wręcz europejskiej – czyli Pay-By-Link. My niejako połączyliśmy ten Pay-By-Link z bezpieczeństwem mobile bankingu, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Wywołaliśmy u klientów efekt wow, obok którego nie dało się przejść obojętnie. Do Blika od pierwszej transakcji chciało się wracać. Wszyscy nasi partnerzy mówili jednolicie o tym, jak działa Blik, zawsze uważaliśmy, że przekaz komunikacyjny powinien być taki sam dla wszystkich podmiotów. Ta spójność sprawiła, że nasze rozwiązanie od początku było po prostu zrozumiałe dla użytkowników. Bez względu na to z jakiego banku użytkownik korzysta, czy gdzie płaci – Blik zawsze działa tak samo. Kula śnieżna się rozpędziła – dziś jest duża, ale chcemy, żeby obejmowała kolejne produkty.

Jakie?

Jednym z naszych głównych celów jest przekonanie klientów do transakcji zbliżeniowych wykonywanych za pomocą Blika, bo uważam, że płacenie za pomocą smartfona jest wciąż dosyć skomplikowane. W ten sposób nie dotrze się do przeciętnego Kowalskiego. Udało nam się stworzyć rozwiązanie, które działa dziś bezproblemowo – w języku angielskim jest na to świetny zwrot – seamless experience. Tak samo myślimy o wprowadzeniu płatności zbliżeniowych. Tylko w ten sposób możemy przekonać nowych użytkowników do płacenia telefonem zbliżeniowo.

Z naszej rozmowy można wysnuć wniosek, że pandemia w zasadzie spadła Blikowi z nieba. Ale to też byłoby nadużycie, ponieważ przez epidemię opóźniły się prace nad rozwiązaniem, o którym wspomniał pan przed chwilą – transakcjami zbliżeniowymi.

Rzeczywiście się opóźniły, ale i tak są na bardzo zaawansowanym etapie. To projekt unikalny na skalę światową, realizowany wspólnie z MasterCard i bankami. Absolutnie bezprecedensowy.

Na czym dokładnie będzie polegał?

Każdy użytkownik posiadający aplikację bankową – będzie mógł zapłacić zbliżeniowo.

Przecież to już się dzieje.

My eliminujemy wszystkie procesy związane z migracją kart do telefonu czy ich digitalizacją. Dziś wciąż wiele osób ma opór przez sparowaniem karty ze swoim telefonem – dzięki nam to już nie będzie potrzebne. Ponadto taka płatność będzie możliwa na każdym terminalu na świecie – to przede wszystkim dzięki współpracy z MasterCard. Wiele naszych zespołów musiało przestawić się na inny model funkcjonowania, ale przede wszystkim – w związku z pandemią - po stronie różnych podmiotów pojawiły się inne priorytety. Proszę zwrócić uwagę, że w ostatnim czasie wiele banków umożliwiło zakładanie kont za pomocą selfie. Myślę, że takie rozwiązania zostały zrealizowane, bo tego oczekiwali klienci siedzący w domu. Jasne, że chcieliśmy szybciej uruchamiać promocję naszych transakcji zbliżeniowych, pokazać je światu, ale jeśli zrobimy to trochę później to nic się nie stanie.

Współpraca z Mastercard jest konieczna, żeby takie rozwiązanie mogło ujrzeć światło dzienne? Mastercard został nawet waszym udziałowcem.

Tak. Oczywiście w dobie pandemii, kiedy siedzimy w domach, dla nikogo nie jest kluczowym argumentem fakt, że zbliżeniowo będziemy mogli zapłacić w każdym miejscu na świecie. Ale my jesteśmy ukierunkowani na długotrwały rozwój, a nie krótką perspektywę. Bez Mastercard moglibyśmy dostarczyć zbliżeniowość na polskim rynku – o czym początkowo w sumie myśleliśmy – ale chcieliśmy uniknąć sytuacji, w której na jednym terminalu będzie można zapłacić, a na innym nie. Proszę sobie wyobrazić sytuację, że w Cieszynie płaci pan zbliżeniowo za paliwo, a w czeskiej Ostrawie już nie kupi pan nic w sklepie. Nie tędy droga. To nie jest nasza filozofia budowania usługi.

Czy jeśli uda wam się z płatnościami zbliżeniowymi, tradycyjne karty przestaną być Polakom potrzebne?

Marzymy o tym! Rodacy, zapomnijcie o plastiku! To nie te czasy, żeby kusić klienta kartą płatniczą ze zdjęciem córki czy syna. Oczywiście nie mówimy tu o procesach, które mogą się dokonać w kilka kwartałów, ale już nam się udało wyprzeć plastik z Internetu. Dlatego jeśli będzie się pan decydował na zdjęcie do artykułu, to proszę nie ilustrować transakcji e-commercowych komputerem i dłonią trzymającą tradycyjną kartę. Klienci już tak nie robią. Świat naziemny nie jest może tak mobilny jak e-commerce jest blikowy, ale wierzę, że nikt nie zrobi transakcji zbliżeniowych lepiej niż my.

Bo bez kart?

I bezpiecznie. To będzie gigantyczny przełom.

Myślę, że wy nie chcecie już tylko proponować nowatorskich rozwiązań. Chcecie wręcz wpływać na postrzeganie pieniądza przez Polaków. Uczyć nas zarządzania domowym budżetem.

Potwierdzanie każdej transakcji w naszym procesie płatniczym to najdobitniejszy przykład bezpieczeństwa systemu. W tym elemencie postawiliśmy poprzeczkę bardzo wysoko. Z naszych badań wynika, że klient, który na co dzień korzysta z Blika, a musi użyć karty, podchodzi do niej z dużą nieufnością. Takie sytuacje mają miejsce głównie za granicą i powiem panu pół żartem pół serio, że turyści zwykle nie tęsknią za Polską, ale tęsknią za Blikiem. Korzystanie z plastiku odbiera im poczucie bezpieczeństwa, bo coś się niby na koncie dzieje, ale w zasadzie nie do końca wiemy co, a dodatkowo komuś te wszystkie dane do realizacji transakcji musimy przekazać, ktoś odchodzi z nasza kartą w ręku do terminala – to powoduje dyskomfort i brak poczucie kontroli. My nie chcemy jedynie ufać transakcjom – chcemy je kontrolować. A przy tym musi być szybko i wygodnie.

Inne instrumenty finansowe też komunikują pełne bezpieczeństwo.

Najważniejszy jest jednak tzw. user experience. Sama informacja o nadzorowaniu przez różne instytucje, zapewnienie o ochronie i ubezpieczeniu już odbiorcom nie wystarczają.

Wsłuchując się w pana słowa, można odnieść wrażenie, że Blik nie ma już żadnych szklanych sufitów, które mógłby zniszczyć.

Obecnie naszym głównym zadaniem jest wyskalowanie Blika w świecie fizycznym. W drugiej kolejności pracujemy nad dodaniem paru ciekawych produktów do świata e-commerce'owego. Produktów, które z powodzeniem mogłyby się rozwinąć w polskim internecie, ale z jakiegoś powodu się nie rozwijają.

Strasznie pan tajemniczy.

Są rynki, które – jeśli chodzi o e-commerce – są dużo bardziej zaawansowane niż Polska, bo mają mocniej rozbudowane tzw. kredytowanie w e-commerce. Sprzedaż ratalna w e-commerce jest u nas kanałem relatywnie słabym, trzeba go wesprzeć. Mogę też panu zdradzić, że duże światowe platformy, z których Polacy korzystają, takie które mamy na telefonach – od handlu po platformy społecznościowe – również wejdą z nami we współpracę. Nie zatrzymujemy się na samym AliExpress, chcemy, kolokwialnie mówiąc, włożyć Blika do amerykańskich systemów, z których Polacy korzystają. Zapewniam pana, że niebawem wszystkie platformy społecznościowo-streamingowo-handlowe będą obsługiwały Blika. No i trzecim sufitem, wysoko ulokowanym, jest pozyskanie do współpracy pierwszych banków spoza rodzimego rynku. To niełatwe zadanie głównie ze względów regulacyjnych, bo rozliczanie transakcji w strefie euro będzie wymagało od nas maksymalnej koncentracji. Mamy taką zasadę, że to bankom pozostawiamy komunikację w zakresie włączenia naszych rozwiązań do oferowanych usług. Mogę panu powiedzieć jedynie tyle, że pracujemy nad dużymi, globalnymi podmiotami. Pierwsze szczegóły zapewne już niebawem.

ZOBACZ RÓWNIEŻ