Poszerzyć ring

Założyciele Pulp Books fot. Magdalena Bednarek, Ok
Założyciele Pulp Books fot. Magdalena Bednarek, Okiem Meg
Czy na rynku książki jest miejsce na przewrót? Jakub Ćwiek, Michał Rzepnikowski oraz Andrzej Kwiecień przekonują, że tak i startują z nową inicjatywą. Pulp Books, stawiając m.in. na interaktywność treści, chce przywrócić dawny blask opowieściom. – Buntujemy się przeciwko obecnym standardom – mówią jego pomysłodawcy i zapowiadają przełom.

Rosną koszty działalności, nikt nie chce wydawać debiutantów, branża mówi o kryzysie… Co wam strzeliło do głowy?

Jakub Ćwiek: Przez całą karierę pisarską starałem się opowiadać fajne, ciekawe historie. Kiedy wreszcie się tego nauczyłem, okazało się, że rynek idzie w zupełnie inną stronę, bo opowieść zaczęła schodzić na dalszy plan – liczy się tempo wydawnicze, różne trendy. Pulp Books chce przywrócić opowieściom ich prawdziwe znaczenie – na pierwszym miejscu stawiamy historie, dopiero później zastanawiamy się, jak je spieniężać.

W jakim kierunku zmierza współczesny rynek?

J.Ć.: Wyobraźcie sobie agenta sportowego, który idzie do podstawówki i zauważa dzieciaki ścigające się na kilometr. Dostrzega jednego chłopaka, którego jest w stanie wytrenować na profesjonalnego biegacza. I teraz przypuśćmy, że taki agent decyduje, że zainwestuje, ale nie w program treningowy chłopaka, lecz w marketing, który sprzeda tego niedoszkolonego dzieciaka jako topkę światowych biegaczy. Byleby jak najszybciej go skapitalizować.

Na rynku książek jest podobnie – wydawnictwa promują autorów czasem na podstawie wyłącznie draftów historii, ale za ogromnym potencjałem niestety nie idzie żadne profesjonalne przygotowanie. Ludzi nie uczy się pisać!

Michał Rzepnikowski: Był kiedyś pewien trener biegowy, który był typowym reprezentantem polskiej szkoły biegania, takiej atletycznej. Brał dzieciaki z podstawówki, a następnie po prostu zajeżdżał, przez co one się wypalały w wieku 15 lat. Nigdy nie doczekały końcowego sukcesu.

Żebyśmy dobrze zrozumieli tę analogię – są młodzi, zdolni autorzy, mocno promowani przez duże wydawnictwa, ale jednocześnie bardzo eksploatowani, przez co nie są w stanie wskoczyć na wyższy poziom?

J.Ć.: Od bardzo dawna najmodniejszą literaturą jest literatura gatunkowa. Nie jest problemem napisanie podstawowej, sztampowej książki gatunkowej, bo takie dzieła żądzą się ścisłymi zasadami. Jeśli wydawnictwo bierze autora i według konkretnych wytycznych każe mu w pół roku napisać powieść, żeby utrzymać cykl wydawniczy, to tworzy z niego maszynę do pisania gotowców, a nie kreatywnego twórcę. Rynek funkcjonuje tak od wielu lat, trochę zapomnieliśmy, że może być inaczej.

Są pewni poczytni autorzy, którzy hurtowo wydają książki. To źle?

J.Ć.: Żeby było jasne: nasza inicjatywa nie jest uderzeniem w konkretne osoby, ale w schematy mogące konkretnym osobom odebrać niesamowity potencjał. Większość pracy pisarskiej to ciekawe pomysły, warsztat i pracowitość. Dziś z tego równania wypadł „warsztat”, gdyż zdobycie go wymaga czasu. W Pulp Books książka jest zwieńczeniem wieloetapowej pracy z autorem, celem, do którego zmierzamy, natomiast najważniejsze dla nas jest stworzenie opowiadaczy historii.

M.R.: Nasze wydawnictwo nie powstało dlatego, że młodzi gniewni postanowili polecieć na Księżyc. Jeśli chodzi o biznes, zdecydowanie jesteśmy maratończykami. Obecnie na rynku wszyscy są sprinterami, chcącymi natychmiast osiągnąć pewne cele. Buntujemy się przeciw takiemu stanowi rzeczy, bo widzimy miejsce, żeby znów zaczęły liczyć się opowieści. Takie, które można wydać nie tylko w formie książki, ale również obudować filmem, grą komputerową, interaktywnością. Zamierzamy stworzyć prężnie działający ekosystem.

Andrzej Kwiecień: Pamiętajmy, że papier dla wielu ma po prostu większą wartość – ludzie wciąż wolą posiadać coś fizycznie. Tymczasem nośniki opowieści mogą być przeróżne, bo powinna liczyć się przede wszystkim historia. To jest zresztą bardzo ciekawe – takie serwisy społecznościowe jak TikTok pokazują rosnącą popularność krótkich, dynamicznych przekazów, jednak na rynku książki wciąż promuje się długie powieści. Dlaczego? Bo coś, co ma 600 stron, może kosztować 50 zł, ale 200 stron - już niekoniecznie. To błędne podejście, gdyż wartość opowieści powinien wyznaczać fakt, jaki ona ma wpływ na odbiorcę.

Rynek wydawniczy zdecydowanie jest patologiczny – sprzedają się najprostsze historie, a autorzy często stawiają na ilość, a nie jakość. Nie boicie się, że się z tym rynkiem zderzycie? Że czytelnik też już jest na swój sposób zepsuty, bo przyzwyczaił się do pewnych realiów?

J.Ć.: Jednym z głównych filarów Pulp Books jest budowanie społeczności opartej na uczciwości. Chcemy...

Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów

Masz już prenumeratę? Zaloguj się

Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl

Wykup dostęp

Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?

  • Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
  •   Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
  •   Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
  •   Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska

Dowiedz się więcej o subskrybcji

My Company Polska wydanie 3/2023 (90)

Więcej możesz przeczytać w 3/2023 (90) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ