Michniewicz odchodzi z funkcji selekcjonera

michniewicz
Czesław Michniewicz, selekcjoner polskiej reprezentacji podczas mundialu w Katarze. Fot. shutterstock.
PZPN poinformował o zakończeniu umowy Czesława Michniewicza, jako selekcjonera reprezentacji Polski. Opada kurz wokół afery z rządową premią dla całego sztabu i piłkarzy, którzy wywalczyli pierwszy od 36 lat awans do fazy pucharowej mundialu.

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

To była gra o wielką stawkę i chodzi zarówno o wymiar symboliczny awansu polskiej reprezentacji do fazy pucharowej mistrzostw świata w piłce nożnej, ale i o spore pieniądze.

Historyczny sukces

Niemal rok na stanowisku selekcjonera przyniósł opiekunowi narodowej drużyny ponad 2 mln złotych pensji. O takiej gaży Michniewicza informuje m.in. Business Insider. Choć opinie o strategii piłkarskiej trenera są różne, to jednak na jego warcie reprezentacja wywalczyła historyczny sukces. 

– W imieniu zarządu PZPN chcieliśmy serdecznie podziękować Czesławowi Michniewiczowi za 11 miesięcy pracy na stanowisku selekcjonera. Jak wiemy, trener przejął kadrę w bardzo trudnym momencie. Mimo tych okoliczności, zdołał wywalczyć awans na mundial, utrzymał także miejsce w elicie Ligi Narodów. Poprowadził również reprezentację do pierwszego od 36 lat awansu do fazy pucharowej mistrzostw świata. Za to Czesławowi Michniewiczowi należą się podziękowania – powiedział prezes PZPN Cezary Kulesza.

Krótka chwila glorii

Ogłoszenie wzbudza wiele mieszanych uczuć. Czesław Michniewicz odchodzi z funkcji selekcjonera z jednej strony w momencie chwały po uzyskaniu awansu przez jego drużynę. Jednak chwila glorii trwała krótko, a cały sukces został przykryty aferą wywołaną przez premiera Mateusza Morawieckiego (PiS).

To właśnie szef rządu miał obiecać piłkarzom i trenerowi 30 mln złotych premii za awans do fazy pucharowej. Czesław Michniewicz miał osobiście dogadywać kwestie premii – informuje Business Insider.

Co do wynagrodzenia selekcjonera warto zauważyć, że nie było wygórowane, jak na takie stanowisko. Czesław Michniewicz otrzymywał 42 tys. euro za miesiąc pracy, czyli 60 proc. wynagrodzenia swojego poprzednika Paula Sousy (jego pensja wynosiła 70 tys. euro miesięcznie).

Czytaj dalej: Fura, skóra i komóra - czasy cegieł, które robiły z nas rarytasy

ZOBACZ RÓWNIEŻ