Koniec ery mikrokawalerek? Jest projekt rozporządzenia do walki z patodeweloperką

patodeweloperka
Fot. shutterstock.
Ministerstwo Rozwoju przekazało do konsultacji projekt rozporządzenia, które ma ograniczyć zjawisko tzw. "patodeweloperki". Niektórzy reprezentanci branży straszą konsumentów: będzie jeszcze drożej!

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Patodeweloperka to zjawisko, które od dawna jest obecne na polskim rynku nieruchomości i niesie ze sobą wiele negatywnych konsekwencji dla mieszkańców. Właśnie z myślą o tym, Ministerstwo Rozwoju i Technologii skierowało do konsultacji projekt rozporządzenia, mającego na celu ograniczenie praktyk związanych z budowlaną tragikomedią.

Koniec z betonozą i mikrokawalerkami

Wśród najczęściej występujących problemów, które wynikają z patodeweloperki, znajdują się m.in. niedostateczna przestrzeń między budynkami mieszkalnymi, nadmierny hałas w budynkach, parkingi zamiast zapowiadanych w projektach terenów zielonych, mikrokawalerki, niekomfortowe balkony, mikroplace zabaw oraz brak estetyki w projektach, co ostatecznie skutkuje tzw. "betonozą" na rynkach i placach. Ograniczenie tych negatywnych praktyk ma na celu poprawę jakości życia mieszkańców oraz zwiększenie bezpieczeństwa budynków.

Ograniczenia dla deweloperów

Projekt zmian przepisów, skierowany do konsultacji, ma przede wszystkim na celu zmianę podejścia deweloperów do budowania mieszkań i inwestycji. Zgodnie z projektem, deweloperzy będą musieli dostosować swoje projekty do nowych wymagań, które będą nakładały na nich większe ograniczenia w zakresie projektowania i zagospodarowania terenu. Jednym z najważniejszych postulatów projektu jest zwiększenie odległości między budynkami, co pozwoli na zachowanie prywatności mieszkańców i zapewni im komfortowe warunki mieszkaniowe.

Cieszy fakt, że rząd podejmuje działania, które mają na celu poprawę jakości życia mieszkańców, a deweloperów zmuszą do lepszego podejścia do inwestycji w przestrzeń mieszkaniową. Jednak przepisy w rozporządzeniu budzą wątpliwości ekspertów, którzy wskazują, że zmiany nie będą miały realnego przełożenia na sytuację mieszkaniową, a deweloperzy znajdą sposób, by sprytnie obejść przepisy.

Kryzysu nie ma, ale spowolnienie mocno widoczne. Oto podsumowanie I kwartału na rynku startupów

Prawo niczym reakcja na mema

Rozmówcy Gazety Wyborczej pytani o to jak ograniczenia w projekcie rozporządzenia, przedstawione przez Waldemara Budę, przełożą się na rzeczywistość nie kryją dystansu do propozycji ministerstwa rozwoju.

 - Zdziwiłam się, kiedy wśród najważniejszych problemów minister wskazał to, czy między balkonami jest przegroda. To jest marginalna sprawa – mówi architektka Natalia Szcześniak. - Zaczęłam podejrzewać, że ktoś w ministerstwie zobaczył jakiś mem i postanowił na niego zareagować. W ogóle te propozycje wyglądają raczej jak odpowiedź na memy, a nie efekt jakichś głębszych przemyśleń - mówi ekspertka.

- Zamiast kompleksowej reformy mamy kolejną szumną zapowiedź punktowych poprawek - mówi Marlena Happach, szefowa miejskiego biura architektury w wywiadzie dla „GW”. - Pod hasłem walki z patodeweloperką zapowiedziano postulowane od miesięcy, zarówno przez urzędników jak i deweloperów, doprecyzowanie dwuznacznych przepisów w zakresie liczenia powierzchni. Ale brak jest choćby tak potrzebnych przepisów dla mieszkań na wynajem, które nie spełniają przepisów dla mieszkań, bo na papierze pozostają usługą. Samo określenie minimalnej powierzchni lokalu na 25 mkw. nijak się ma do już wszechobecnych „aparthoteli" - mówi Happach.

Jednocześnie, branża deweloperska wyraża obawy, że wprowadzenie nowych ograniczeń w projektowaniu budynków może prowadzić do wzrostu kosztów inwestycji, co ostatecznie wpłynie na ceny mieszkań. Wyższe koszty inwestycji mogą skutkować lepszą jakością budynków i komfortem mieszkańców, jednak już teraz kwoty za „swoje M” znacznie przekraczają możliwości kredytowe większości Polaków.

Koniec imprezy? Nowy numer My Company Polska

 

ZOBACZ RÓWNIEŻ