Karty paliwowe. Santander wspiera przedsiębiorców w niepewnych czasach

Tomasz Sęba, Santander Leasing
Tomasz Sęba, Santander Leasing fot. mat. prasowe
Karta paliwowa to oferta przede wszystkim dla małych i średnich przedsiębiorców - mówi Tomasz Sęba, dyrektor ubezpieczeń i produktów komplementarnych Santander Leasing.

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Cały świat z ogromnym niepokojem patrzy na sytuację w Ukrainie. Dziś przede wszystkim liczy się życie i bezpieczeństwo ludzi, wszyscy jesteśmy solidarni z Ukraińcami, wszyscy wiemy też, że wojna już w tej chwili ma też swoje konsekwencje ekonomiczne. W tej wyjątkowo niestabilnej sytuacji musimy sobie próbować jakoś radzić i wzajemnie pomagać. Nie mogę więc nie zadać pytania, w jaki sposób konflikt za naszą wschodnią granicą wpływa na biznes w Polsce i na waszą działalność?

To niezwykle dramatyczna sytuacja, która dotyka nas wszystkich i obejmuje niemal wszystkie dziedziny naszego życia. Dlatego prowadząc biznes, nie sposób nie patrzeć na to, co dzieje się za naszą wschodnią granicą. W tym trudnym czasie wszyscy jesteśmy myślami z naszymi przyjaciółmi w Ukrainie, solidaryzujemy się z naszymi pracownikami, którzy bezpośrednio zostali dotknięci tą agresją. Obecnie obserwujemy niespotykaną determinację Polaków, żeby nieść pomoc obywatelom Ukrainy. Jako Santander włączamy się w te działania, przekazaliśmy już darowizny Międzynarodowemu Komitetowi Czerwonego Krzyża, a także agencji ONZbds. uchodźców – UNHCR. Uruchomiliśmy też akcję Podwójna Moc Pomagania, a zebrane w ten sposób środki przekażemy organizacjom charytatywnym na dalsze działania humanitarne i medyczne w Ukrainie i w Polsce. Pracujemy także nad konkretnym wsparciem dla przedsiębiorców, na których biznesy wpływa ta sytuacja. Ta niepewność ma wpływ także na rynek paliw, co z kolei ma przełożenie na funkcjonowanie naszych rodzimych przedsiębiorców. 

Jeszcze przed wybuchem wojny sytuacja na stacjach benzynowych była dość przerażająca – na przełomie ubiegłego i obecnego roku cena za litr benzyny przekroczyła psychologiczny punkt 6 zł za litr, później to się na chwilę uspokoiło, ale teraz już wiemy, że sytuacja nie tylko nie będzie lepsza, ale że może być jeszcze bardziej niestabilna. Jak te ceny benzyny przekładają się na koszty prowadzenia działalności gospodarczej?

Z punktu widzenia konsumenta to, z czym ostatnio mamy do czynienia, to istny cenowy rollercoaster. Niestety, obecna sytuacja zmienia się bardzo dynamicznie, ale prognozy wskazują, że wzrost cen paliw będzie nadal następował. Zresztą, dla przedsiębiorcy cena netto za benzynę właściwie nieustannie rośnie. To duże wyzwanie dla firm. I to nie tylko takich, które tradycyjnie traktujemy jako uzależnione od cen benzyny, a więc transportowych czy kurierskich. Jest przecież wiele przedsiębiorstw, które na przykład każdego dnia muszą rozwieźć swój towar do punktów zbytu, chociażby piekarnia. Dla nich wzrost ceny benzyny o kilkanaście czy kilkadziesiąt groszy w ciągu kilku tygodni może oznaczać kłopot z utrzymaniem rentowności. Tym bardziej, że ciągle żyjemy w okresie pandemii, co wiąże się z wyzwaniem zarządzania tą rentownością. 

Przywołał pan pandemię. Pamiętam, jak przy pierwszym lockdownie pocieszaliśmy się, że przy wszystkich niedogodnościach - jest jedna zaleta nowej sytuacji. Ludzie mniej jeżdżą, zaoszczędzimy na benzynie, będzie czystsze powietrze i nie będzie korków. Teraz jednak korki wróciły. Bo chociaż więcej pracujemy z domu, rzadziej jeździmy do pracy czy na spotkania biznesowe, to na przykład wzrosło zapotrzebowanie na firmy transportowe, na logistykę, spedycję czy na firmy kurierskie. Pytanie więc, jak koszt paliwa przekłada się na sytuację przeciętnego przedsiębiorcy. 

Przekłada się, niestety, dosyć mocno. Tuż przed pandemią, w lutym 2020 r., cena benzyny 95-oktanowej wynosiła między 4,80, a 4,90 złotych brutto. Dziś ten poziom jest znacznie wyższy apsychologiczna bariera 6 zł. dla konsumentów już pękła. Nic dziwnego więc i że w przypadku właścicieli firm sytuacja jest niepokojąca. A trzeba by do tego dodać ostatnie informacje o cenach energii i gazu.

Nie brzmi to optymistycznie, zwłaszcza, że poprzedni rok na giełdach naftowych przyniósł najmocniejszy wzrost cen od ponad dekady. Jak wyliczyli specjaliści e-petrol.pl, tankowanie jest dziś o ponad jedną czwartą droższe niż przed rokiem. Czy to znaczy, że przedsiębiorcy są wobec tej sytuacji bezradni?

Jeśli pan pyta o ceny surowców to sytuacja ma wymiar globalny. Mimo pandemii, która teoretycznie powinna zahamować podwyżki, mamy dziś najwyższe wzrosty cen ropy naftowej od dekady. Tak więc ceny benzyny rosną wszędzie, niezależnie od kondycji gospodarczej danego państwa. Według opinii analityków e-petrol.pl nie ma co oczekiwać na to, że te ceny spadną. Do tego dochodzi jeszcze sytuacja konfliktu na wschodzie. W tej sytuacji jednym z działań, które państwo podjęło, by pomóc konsumentów, jest wspomniana już obniżka VAT-u i akcyzy. Zadziałała ona od razu, choć wiemy, że są to działania czasowe, które za kilka miesięcy prawdopodobnie się zakończą. My, jako Santander Leasing, również wyszliśmy naprzeciw potrzebom naszych klientów.

Jednym z waszych działań jest coś, co nazwaliście antyinflacyjną kartą paliwową. Na czym ta oferta polega i dlaczego warto się nią zainteresować?

Widząc, co się dzieje, postanowiliśmywesprzeć naszych przedsiębiorców, proponując każdemu naszemu klientowi, który zatankuje przy użyciu naszej karty paliwowej, 15-groszowy rabat brutto na każdym litrze. Tak, aby zamortyzować wzrosty cen. Rabat jest naliczany po zatankowaniu paliwa przy użyciu kart naszych partnerów, czyli sieci Orlen i sieci BP. Korzystanie z tych kart to nie tylko rabat na paliwo, ale także inne zalety, choćby odroczona płatność, bo nie płacimy od razu przy dystrybutorze, lecz zbiorczo, na koniec miesiąca, na podstawie jednego dokumentu. Kolejnym ułatwieniem jest możliwość zatankowania i zakończenia całej transakcji przy dystrybutorze. 

Czyli, tankując, nie muszę fizycznie wchodzić na stację benzynową, co w okresie pandemii ma znaczenie. 

Dzięki aplikacji, wystarczy się zatrzymać przy dystrybutorze, zatankować paliwo, zdalnie za to paliwo zapłacić i jechać dalej. Ale to nie koniec. Naszą kartą paliwową można też zapłacić za odcinki autostrad, w których wprowadzono system e-TOLL. Tak więc o ile te 15 groszy wpisują się w akcję łagodzenia skutków wzrostu cen paliwa, to karty paliwowe mają wiele innych zastosowań i będą służyły naszym klientom przez cały czas.

Na pierwszy rzut oka, 15 groszy na litrze benzyny to spora kwota. Ale przecież karta nie działa we wszystkich stacjach benzynowych. Czy zatem nie stracę więcej niż zaoszczędzę, szukając odległej stacji, na której mogę skorzystać z karty?

Zdecydowanie nie musi się pan martwić: nasza karta dotyczy dwóch największych dystrybutorach paliw w Polsce. A to oznacza 1.8 tys. „czerwonych” stacji Orlenu i ponad 500 „zielonych” BP. Czyli razem ponad 2300 punktów tankowania na terenie całego kraju, i to nie tylko w dużych miastach i przy autostradach, ale także w mniejszych miejscowościach. Wiem, co mówię, bo sam korzystam z naszych rozwiązań, nieraz podczas służbowych delegacji. Na własnej skórze się przekonałem, że kiedy się jest w trasie, czerwone i zielone loga są dosłownie wszędzie. 

Rozumiem zatem, że rozmawiam nie tylko z dyrektorem z firmy Santander Leasing, ale też użytkownikiem karty?

Zdecydowanie tak. I jako użytkownik mogę zaświadczyć, że już nie raz mnie ta karta ratowała, gdy spiesząc się do któregoś z naszych klientów, jechałem na rezerwie. Jazdy na rezerwie, oczywiście, nikomu nie polecam, ale wiadomo, że taka sytuacja może się zdarzyć. W takich sytuacjach to wytęsknione logo przy drodze, nieraz lokalnej, bardzo mi pomagało i uspokajało. Przy okazji dodam, że przy zawarciu umowy leasingu, nasze karty paliwowe wydajemy klientom bezpłatnie, a korzystanie z nich nie wiąże się z żadną dodatkową opłatą, ani dodatkowymi kosztami przez cały czas trwania tej umowy. Tak więc korzystający z karty paliwowej klient nie ponosi żadnych dodatkowych kosztów.

Jako firma współpracujecie państwo zarówno z wielkimi firmami, jak i z tymi mniejszymi. Czy karta paliwowa to oferta tylko dla tych biznesowych gigantów, którzy mają duże wydatki na paliwa, czy też dla małych i średnich przedsiębiorców?

Powiedziałbym wręcz, że to przede wszystkim oferta dla małych i średnich przedsiębiorstw! Zresztą, trudno, żeby było inaczej, bo MŚP  to dla nas najliczniejsza grupa klientów. To na niej od 23 lat opieramy naszą działalność biznesową. Jak podaje Związek Polskiego Leasingu, aż dla 62 proc. małych i średnich firm w Polsce leasing jest tym najważniejszym źródłem finansowania inwestycji. Znacznie ważniejszym niż na przykład kredyt. W dodatku nasze coroczne badania Leasing Index pokazują, że świadomość leasingu wśród tej grupy przedsiębiorców każdego roku rośnie w tempie dwucyfrowym. Nawet ci, którzy jeszcze z leasingu nie korzystają, zapowiadają, że rozważą to w najbliższych latach czy miesiącach. Tymczasem nie od dziś wiadomo, że inwestycje wśród małych i średnich przedsiębiorców to koło zamachowe naszej gospodarki, bo wywołują one pozytywny efekt domina. 

Mówiąc wprost: napędzają rozwój kraju.

No właśnie. A dlaczego powiedziałem, że karta paliwowa to oferta przede wszystkim dla małych i średnich? Bo duże, globalne korporacje mają do dyspozycji również one narzędzia. Mogą korzystać z zakupów terminowych, istnieją na rynkach międzynarodowych, mają też silną pozycję negocjacyjną przy zakupach hurtowych. Tymczasem przedsiębiorca, który ma jeden, kilka albo nawet kilkanaście samochodów skazany jest na cenę, którą widzi na dystrybutorze. Nasza karta służy więc temu, żeby nie było to „skazanie bez możliwości odwołania”.

Wzrastające ceny benzyny skłaniają wiele osób do tego, żeby pomyśleć o pojazdach ekologicznych. Byliście pierwszą firmą leasingową w Polsce, która wprowadziła do oferty finansowanie elektryków. Jak w tej chwili wygląda rynek elektromobilności w naszym kraju?

Z danych barometru elektromobilności Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego i Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych wynika, że na koniec ubiegłego roku w Polsce zarejestrowanych było ponad 35 tys. samochodów osobowych z napędem elektrycznym. 

To chyba niezbyt dużo.

Rzeczywiście, patrząc na taką gołą liczbę, można tak powiedzieć. Zwłaszcza, że co roku rejestrujemy w Polsce kilkaset tysięcy nowych samochodów i dwa razy tyle używanych. Ale jeśli weźmiemy pod uwagę dynamikę wzrostu, to sprawa będzie już wyglądała inaczej. Do listopada ubiegłego roku, w ciągu dwunastu miesięcy liczba elektryków wzrosła o 16 tys. A zatem o ponad 100 proc.! Nie ma więc wątpliwości, że mamy do czynienia z trwałym i silnym trendem wzrostu zainteresowania pojazdami niskoemisyjnymi, zwłaszcza samochodami elektrycznymi. A w ślad za tym rozwija się infrastruktura. Dziś mamy już ponad 1,9 tys. ogólnodostępnych miejsc do ładowania pojazdów z 3,8 tys. „wtyczek”.  Owszem, tylko 30 proc. z tych miejsc to ładowarki prądem stałym, a więc te szybsze i bardziej wydajne. Ale znów – jak spojrzymy na dynamikę, to nie sposób nie być optymistą. Tylko w grudniu uruchomiono 119 nowych stacji ładowania pojazdów z 240 przyłączami do ładowania. 

A jak to się przekłada na wasz biznes?

W 2021 roku poziom inwestycji w samochody elektryczne i hybrydowe, jakich dokonaliśmy wraz z naszymi klientami, wzrósł o ponad 66 proc. To świetna dynamika. Ale to nie wszystko. W styczniu podpisaliśmy z Bankiem Ochrony Środowiska umowę o współpracy przy programie Mój Elektryk. Dzięki temu będziemy mogli kolejnym klientom pomóc w uzyskaniu dopłat dla pojazdów zeroemisyjnych. Liczymy, że zadziała to jak kolejny dopalacz tego rynku. 

Rozumiem, że pandemia nie zahamowała trendu.

Wręcz przeciwnie. O ile ostatnie dwa lata wielu rynkom przyniosły spowolnienie albo wręcz recesję, to w przypadku zielonych inwestycji mamy nieustanny wzrost. I nawet nawracające lockdowny tego nie zmieniły. Zresztą, nawet państwowe koncerny energetyczne coraz częściej mówią o zwrocie ku źródłom odnawialnym. W ich długoterminowych strategiach jest coraz mniej węgla, za to coraz częściej zobaczymy wiatr, słońce, wodór, biometan czy inne paliwa odnawialne.

To dowodzi, że zielone inwestycje mają przyszłość w różnych dziedzinach życia. Dla właściciela MŚP będzie to zakup samochodu elektrycznego, a w przypadku wielkiego koncernu – wielka inwestycja infrastrukturalna, która pozwoli nam jeszcze mocniej zagościć po zielonej strony mocy. Dodam, że Santander Leasing pracuje w tej chwili nad uzupełnieniem oferty o możliwość finansowania stacji ładowania ekopojazdów. Nie mam wątpliwości, że to bardzo perspektywiczny rynek. Jak już mówiłem, w Polsce mamy dziś ok.1,9 tys. stacji ładowania pojazdów i prawie 8 tys. stacji paliwowych. Te proporcje będą się jednak szybko zmieniać, rzecz jasna, na korzyść tych pierwszych. Perspektywa jest więc bardzo obiecująca.

Czy to znaczy, że obok karty paliwowej, w waszej ofercie pojawi się wkrótce na przykład karta prądowa?

Śmiała teza, ale bardzo bliska prawdy. Jeszcze dziś nie mówiłbym może, że bardzo szybko karta elektryczna zastąpi nad Wisłą kartę paliwową, natomiast niewątpliwie już niedługo ma szanse stać się rozwiązaniem równoległym. Myślę, że już wkrótce nasz klient będzie miał w portfelu dwie karty: paliwową i prądową. Znaczenie tej drugiej będzie, oczywiście, rosło z roku na rok, bo stacje ładowania będą coraz liczniejsze. Dzięki temu coraz więcej Polek i Polaków będzie mogło postawić na zielone!

 

ZOBACZ RÓWNIEŻ