Kreatywny destruktor z austriackiego garażu
© Andrzej Wieteszkaz miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 1/2017 (16)
Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!
Publiczna oferta akcji Tesli i jej debiut na giełdzie w Nowym Jorku w czerwcu 2010 r. były sporym wydarzeniem. Oto pierwszy od lat amerykański producent samochodów wchodził na parkiet. Poprzednim był Ford, który zadebiutował w 1956 r. Oferta Tesli okazała się sukcesem. Spółka sprzedała akcje drożej niż planowała, a także więcej niż zamierzała. Po wartej 226 mln dol. ofercie jej akcje w pierwszym dniu notowań poszybowały w górę o 41 proc.
Sześć lat temu o IPO Tesli mówiono, że jest to swoiste referendum na temat przyszłości elektrycznych samochodów, a ci, którzy głosowali w nim na „tak”, dali istniejącej od 2003 r. firmie pieniądze potrzebne jej wówczas do przetrwania. Do czerwca 2010 r. Tesla przyniosła 300 mln dol. straty, a kolejne lata tylko powiększyły skalę „spalania” gotówki. Choć spółka jest notowana na giełdzie, cały czas traktuje się ją jak startup. Bez pieniędzy od inwestorów – w przypadku startupów mówi się o kolejnych rundach finansowania – straciłaby płynność finansową i zbankrutowała.
Siłą Tesli jest technologia. Jej samochody mają dużo większy zasięg niż produkowane przez konkurentów i na dodatek w firmowych stacjach zasilania da się je szybko doładować. To technologia sprawia, że klienci ustawiają się po jej auta w długich kolejkach, wymagających całych lat oczekiwania.
Koncerny motoryzacyjne, które przez jakiś czas mogły ignorować istnienie gorącej amerykańskiej firmy, w ostatnich latach nie tylko na wyścigi ruszyły z produkcją i projektowaniem elektrycznych aut, ale też zaczęły szukać technologii, które pozwolą im wytwarzać auta lepsze niż Tesla. Stąd zainteresowanie austriackim startupem Kreisel Electric z Freistadt, którego założyciele – trzej bracia Kreiselowie – przekonują, że mają właśnie lepsze rozwiązania. Jak twierdzą, pomysłami i produktami ich firmy interesują się m.in. BMW i Volkswagen, a także brytyjski producent aut sportowych McLaren Automotive. Ich spółka ma też pierwszych klientów, którym dostarczyła układy napędowe i baterie. Kreisel Electric zapowiada, że w II kwartale 2017 r. uruchomi własną fabrykę baterii. Właściciele tej spółki twierdzą, że ma ona już dwóch klientów, z których jeden jest większy od Tesli i w najbliższych dwóch latach chce wyprodukować 100 tys. elektrycznych aut.
Bracia Kreiselowie swą przewagę widzą nie tylko w pomysłach, ale także w sposobie działania. Jak mówił Markus Kreisel, to, co wielkim producentom podzespołów do produkcji samochodów zajmuje dwa lata, oni w swym warsztacie są w stanie zrobić w cztery miesiące.
Każdy nowy biznes wymaga pieniędzy. Kreiselowie nie korzystają z kredytów bankowych i finansowania oferowanego przez fundusze venture capital. Wykorzystują niskooprocentowane pożyczki udzielane startupom przez austriacki rząd. Jak zauważa Markus, te pieniądze wystarczają. Może się więc okazać, że w kraju, w którym urodził się Joseph Schumpeter – ekonomista, który spopularyzował pojęcie twórczej destrukcji – pojawiła się firma, która jest kreatywnym destruktorem (ang. disruptor) wyznaczającym nowe trendy w przemyśle motoryzacyjnym.
Więcej możesz przeczytać w 1/2017 (16) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.