Trener personalny za 1600 zł miesięcznie? SOLO Workout ma tańszą opcję: trenera AI w słuchawkach

Rafał Kasperowicz, CEO SOLO Workout
Rafał Kasperowicz, CEO SOLO Workout. / fot. mat. pras.
Siłownia to jeden z ostatnich bastionów analogowego świata, gdzie postępy wciąż zapisuje się na kartce papieru. Startup SOLO Workout chce to zmienić za pomocą inteligentnych sensorów i sztucznej inteligencji, na co pozyskał właśnie 15 mln zł. Rafał Kasperowicz, CEO SOLO Workout opowiada, jak osobiste problemy zdrowotne doprowadziły go do rewolucji w fitnessie i dlaczego jego technologia budzi opór trenerów.

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Co sprawiło, że zająłeś się akurat modernizacją sprzętu na siłowni? Skąd pomysł na cyfryzację hantli i maszyn?

Rafał Kasperowicz: To wszystko zaczęło się od osobistej potrzeby. Jestem po sześciu operacjach stawów, mam endoprotezy i po prostu muszę ćwiczyć. Siłownia stała się dla mnie nie tylko pasją, ale koniecznością, i będę ćwiczył już do końca życia. Ale od zawsze frustrowało mnie jedno: wchodząc na siłownię, trafiałem do analogowego świata. Krokomierze tam nie działają, zegarki nie zmierzą realnego wysiłku na maszynach. Jedyną opcją było latanie z kartką i długopisem, a człowiek z natury jest wygodny i po prostu nie chce mu się tego robić.

Wiedziałem, co ćwiczę, ale po miesiącu nie pamiętałem już, jakie robiłem postępy. Nie byłem w stanie prześledzić cyklów swojego organizmu, zobaczyć, kiedy forma rosła, a kiedy spadała. Chciałem widzieć, jak moje ciało reaguje na trening, także w kontekście starzenia się. Bo dziś, mając dane i świadomość, jestem w o wiele lepszej formie niż jako dwudziestolatek. A potem, podczas jednego z treningów, mój wspólnik rzucił hasło, które stało się iskrą zapalną: „Ludzie latają w kosmos, a my tu nie mamy dostępu do danych z naszych własnych ćwiczeń”. I tak się zaczęło.

Wasza technologia jest o tyle unikalna, że jako jedyni na świecie automatycznie identyfikujecie podnoszony ciężar. Jak trudne było to do osiągnięcia i czy to właśnie ten przełom jest waszą najtrudniejszą do skopiowania przewagą?

Rafał Kasperowicz: To było absolutnie kluczowe i technologicznie piekielnie trudne wyzwanie. Na rynku istnieją proste rozwiązania liczące powtórzenia, ale bez informacji o ciężarze dane są niepełne. Problem w tym, że na świecie są setki producentów maszyn, a każdy ma inną konstrukcję stosów, inny kształt i wielkość ciężarków. Stworzenie jednego, uniwersalnego sensora, który zadziała na trzydziestoletniej maszynie i na nowej, prosto z fabryki, zajęło nam około trzech lat badań i testów.

Udało się. Stworzyliśmy skalowalne rozwiązanie, które można zamontować na praktycznie każdej maszynie stosowej i które automatycznie odczytuje wagę. To nasza największa przewaga, bo ręczne wpisywanie danych jest zawodne. My robimy to automatycznie, a te precyzyjne dane stały się fundamentem dla naszego kolejnego kroku – asystenta AI.

No właśnie, SOLO AI Coach. To brzmi jak przyszłość. Jak blisko jesteśmy od wirtualnego trenera, który szepcze nam do ucha wskazówki?

Rafał Kasperowicz: Jesteśmy bardzo blisko. Właśnie tworzymy materiały, które pokazują, jak to działa w praktyce: wchodzisz na siłownię, zakładasz słuchawki, a wirtualny trener mówi ci: „Zwolnij, robisz powtórzenia za szybko”. Nasz asystent AI ma za zadanie zdemokratyzować dostęp do opieki trenerskiej. Dziś na trenera personalnego stać może 5% bywalców siłowni, bo to koszt rzędu tysiąca złotych miesięcznie. My chcemy dać wsparcie pozostałym 95%.

Oczywiście, nie zastąpimy człowieka w stu procentach – AI nie oceni jeszcze idealnie postawy ciała. Ale poprowadzi cię za rękę przez cały trening, dobierze ćwiczenia, powie, jakie obciążenie założyć, a na podstawie zebranych danych zaplanuje twoją kolejną sesję. Chodzi o to, by trening był jakościowy, a nie tylko ilościowy.

Wspomniałeś o trenerach. Jak w praktyce wygląda ewangelizacja rynku? Z jakimi obawami i oporem właścicieli siłowni musicie się mierzyć?

Rafał Kasperowicz: W kontekście ewangelizacji rynku, zwłaszcza wśród trenerów, dostrzegliśmy pewne wyzwania. Już na etapie wdrożeń testowych zauważyliśmy, że nasz system bywał postrzegany jako potencjalna zmiana w dotychczasowym modelu pracy. U części trenerów pojawiała się obawa, że może on wpłynąć na ich dotychczasową rolę. Zdarzały się sytuacje, w których wyrażali swoje wątpliwości również wobec klubowiczów. To krótkowzroczne, bo myśleliśmy o tym jako o narzędziu dla nich – system zbiera dane, ułatwia komunikację z podopiecznymi, pozwala prowadzić więcej osób jednocześnie. Ale oni zobaczyli wroga.

Moim zdaniem niesłusznie. Te 3-5% osób, które chcą mieć fizyczną interakcję z trenerem, rozmawiać i być klepanym po plecach, zawsze będzie z nich korzystać. Nasz AI Coach jest dla całej reszty. Niestety, polski rynek fitness jest jeszcze daleko za Zachodem. Tutaj liczą się metry kwadratowe z maszynami, a nie jakość obsługi klienta. Dlatego zresztą skupiamy się na ekspansji zagranicznej, głównie w USA i Europie Zachodniej, gdzie podejście jest zupełnie inne.

Na tę ekspansję i rozwój AI pozyskaliście 15 mln zł – kapitał od inwestora i grant z PARP. Jak strategicznie dzielicie te dwa strumienie pieniędzy?

Rafał Kasperowicz: Podział jest bardzo klarowny i logiczny. Grant z PARP, czyli 10,5 mln zł, w całości finansuje nasze prace badawczo-rozwojowe. To za te pieniądze budujemy mózg naszej operacji – asystenta AI, tworzymy modele, zbieramy i analizujemy dane we współpracy z naukowcami. Natomiast kapitał od inwestora, Macieja Zientary, jest przeznaczony na agresywną ekspansję komercyjną. To paliwo na wejście na kluczowe rynki, z głównym naciskiem na Stany Zjednoczone, gdzie rynek fitness jest najbardziej dojrzały i otwarty na innowacje.

W przeciwieństwie do gigantów jak Apple, wybraliście strategię otwartego ekosystemu. Dlaczego wierzycie, że w długim terminie otwartość wygra z zamkniętymi systemami?

Rafał Kasperowicz: Bo taka jest rzeczywistość na siłowniach. Rzadko kiedy cały klub jest wyposażony w sprzęt jednego producenta. Zamknięty system nigdy nie zdigitalizuje całej siłowni. My, dzięki uniwersalności naszych sensorów i strategii retrofittingu, możemy "unowocześnić" każdą maszynę, niezależnie od jej wieku czy marki. A ponad 90% siłowni na świecie to wciąż obiekty analogowe.

Poza tym nie chcemy zmuszać nikogo do instalowania kolejnej aplikacji. Naszą strategią jest dostarczanie danych. Dajemy partnerom nasze API, dzięki czemu nasze rozwiązanie może stać się nową funkcjonalnością w aplikacjach, z których klubowicze już korzystają. To skraca drogę na rynek i usuwa barierę wejścia dla użytkownika. Współpracujemy już z holenderską firmą VirtuaGym, która ma tysiące klientów. Dzięki otwartości stajemy się częścią istniejącego, globalnego ekosystemu.

Na koniec pytanie osobiste. Jesteś doktorem nauk ekonomicznych, byłym wykładowcą akademickim. Jak to doświadczenie wpływa na to, jak budujesz i skalujesz firmę technologiczną?

Rafał Kasperowicz: Praca na uczelni była bardziej hobby niż źródłem utrzymania, bo zawsze równolegle prowadziłem jakieś biznesy i doradzałem przy startupach. Jednak największą wartością z tamtego okresu nie było samo wykładanie teorii makroekonomii, ale kontakt ze studentami i analiza dziesiątek prawdziwych, biznesowych przypadków. Często były to trudne historie, które kończyły się źle. Analizowaliśmy, co poszło nie tak – jak źle skonstruowano umowę z inwestorem, jak wyglądały problemy w zarządzie, jakich błędów można było uniknąć.

To dało mi ogromną wiedzę praktyczną o tym, jak od początku dobrze ustrukturyzować firmę, jak zabezpieczyć interesy partnerów i jak unikać pułapek, które mogą zabić startup w zalążku. To doświadczenie nauczyło mnie myśleć kilka kroków do przodu, co w budowaniu firmy o globalnych ambicjach jest bezcenne.

ZOBACZ RÓWNIEŻ